Już tylko godziny dzielą nas od rozpoczęcia okna transferowego w NBA. Zapraszam do przeglądu najciekawszych wolnych agentów, którzy w najbliższych dniach będą podpisywać nowe umowy ze swoimi starymi jak i nowymi klubami.
Draymond Green (33 lata).
Green zrezygnował ze swojej opcji na nadchodzące rozgrywki ($25,8 mln) i jest niezastrzeżonym wolnym agentem. W minionym sezonie wystąpił w 73 meczach, w których notował po 8,5 punktu, 7,2 zbiórki, 6,8 asysty oraz 1 przechwycie. Green zje kolację z Lillardem (albo już to zrobił) w Portland, spotka się jeszcze z tym, czy tamtym kolegą z NBA, ale ostatecznie zostanie w Warriors. Tak myślę. Żeby wyciągnąć go z Golden State, żeby realnie skłonić go do rozważenia oferty innego klubu, a potem jej przyjęcia, to oferta ta musiałaby być finansowo przytłaczająca, w porównaniu z tym, co zaoferują Warriors. Jeśli pieniądze będą porównywalne, Green zostanie. To o jakich liczbach mówimy? Myślę, że coś na kształt $100 milinów płatnych w trzy lata, powinno zatrzymać go na miejscu. Oferty zbliżone do $40 milionów za sezon, na mocy umowy dłużej, niż trzyletnia, to ogromne ryzyko. To nie czas i miejsce, żeby zacząć rozważanie ile Green zawdzięcza Stephowi Klayowi i odwrotnie, ile oni zawdzięczają jego podaniom, zasłonom i znakomitej obronie. Trzeba jednak mieć na uwadze, że to kim jest Draymond Green, jak gra, nie w każdych warunkach dałoby się odtworzyć tak dobrze, jak w Golden State. Nie można też zapominać, że Green zdrowszy i szybszy już nie będzie. W wieku 33 lat niebezpiecznie zbliża się do momentu, w którym jego piękny umysł nadal będzie piękny, ale niestety nogi nie będą nadążać za wszystkim tym, czego pragnie głowa.
Fred VanVleet (29 lat).
VanVleet zrezygnował z opcji na najbliższy sezon ($22,8 mln) i jest niezastrzeżonym wolnym agentem. W ostatnim sezonie zagrał w 69 meczach. Jego średnie sięgnęły 19,3 punktu, 4,1 zbiórki, 7,2 asysty oraz 1,8 przechwytu. Wygląda na to, że to koniec ery tego „kieszonkowego” rozgrywającego w Toronto. Jest trochę, choć nie za dużo, sportowego sensu w tym, żeby trzon Raptos został razem. Ale nie ma absolutnie żadnego sensu w tym, żeby za wszelką cenę, z podkreśleniem tego słowa, bić się na wolnym rynku o zatrzymanie FVV. Trzeba pamiętać, że Raps nie weszli w tamtym sezonie do play-offów. Co innego jest płacić i nawet przepłacać za ekipę z mistrzowskimi aspiracjami, a co innego utrzymywać skład, który nie gwarantuje nawet 50% wygranych w rundzie zasadniczej. Mówi się, że w VanVleeta pieniędzmi planują sypnąć Houston Rockets. Ma to być maksymalny kontrakt, dość nietypowy, bo tylko dwuletni. Jeśli chodzi o jego wartość, to mówi się o ponad $83 mln. VanVleet na pewno ma jeszcze wiele sportowych ambicji marzeń, ale jedno, to najważniejsze, ma już spełnione – ma mistrzowski tytuł z 2019 roku, był ważnym ogniwem tamtej ekipy. Nikt zatem nie powinien mieć żalu jeśli na tym etapie swojego życia i kariery „Steady Freddy” wybierze pieniądze ponad cokolwiek innego. Takie dwa lata w Teksasie, gdzie nie ma podatku stanowego, znaczyć będą (finansowo) dużo więcej, niż taka sama suma w Kanadzie. A takiej nie będzie, bo Raptors, mimo miłości do VanVleeta, nie zapłacą mu $40 mln za sezon.
Khris Middleton (31 lat).
Zrezygnował z opcji wartej $40,4 mln. W ubiegłym sezonie wystąpił tylko w 33 meczach, w których notował po 15,1 punktu, 4,2 zbiórki, 4,9 asysty. Krzycho nigdzie się nie rusza. Jak jestem przekonany, że Draymond Green zostanie w Warriors, tak tu, jestem (niemal) pewny, że Middleton zostanie w Bucks. Zawodnicy, szczególnie po trzydziestce, nie lubią grać na mocy wygasających kontraktów, więc ten ruch, to klasyczne zejście ze stawki za sezon i dołożenie lat do nowej umowy. Jak mocne zejście. Myślę, że strony podadzą sobie dłonie przy czymś na kształt 30-35 milionów dolarów za sezon, w trzyletniej umowie. Middleton znaczy dla Bucks więcej, niż znaczyłby dla innych drużyn. Jest idealnymi drugimi skrzypcami dla Giannisa. Nie ma na tyle zdrowia, ani talentu, z całym szacunkiem, żeby samodzielnie liderować play-offowej drużynie. Rola w Bucks jest jego idealną rolą, którą on sam uwielbia. To wielki skarb w zawodowym sporcie mieć gościa, który przed wejściem na parkiet, swoje ego zostawia w szatni.
Kyrie Irving (31 lat).
Po raz pierwszy od sezonu 2018-19 Kyrie wystąpił w 60 meczach. To dużo, jak na jego standardy. Sezon podzielił między Nets i Mavs. Jego średnie sięgnęły 27,1 punktu, 5,1 zbiórki, 5,5 asysty oraz 1,1 przechwytu. Naprawdę nie wiem, co zrobi Kyrie. Nie wiem czy sam Kyrie wie, co zrobi Kyrie. Ale wiem, że wie, iż Mavs oddali za niego dość sporo. Wie też, że mając w składzie Lukę Doncica, Mavs za bardzo nie mogę pozwolić sobie na puszczenie za darmo. To jest jego kapitał, którym on i jego agenta, prywatnie jego macocha, będą grać. Piszę, że nie wiem co ten dynamiczny duet wymyśli, bo trzeba pamiętać, że na stole negocjacyjnym, jeszcze na Brooklynie, był dla Irvinga maksymalny kontrakt, jak dobrze pamiętam, czteroletni. Warunek był jeden, tylko jeden pieprzony warunek – graj, bądź dostępny. Pani macocha uznała to za brak szacunku dla jego klienta, prywatnie pasierba. Więc doprawdy nie odważę się podjąć próby przewidzenia ich ruchów. To znaczy, odważę się. Wydaje mi się, że zostanie w Dallas, którzy cały czas mogą dać mu najwięcej. Gdybym był GMem Mavs, to bałbym się oferować czegokolwiek dłuższego, niż trzyletnia umowa, ale zdaję sobie sprawę z tego, że z pozycji kanapy wszystko jest prostsze, niż tam, na polu walki. Szansą dla Mavs jest też to, że niewiele drużyn na w salary wystarczająco wolnych środków, żeby kusić Irvinga. Poza tym, tak realnie patrząc, to są może 3-4 drużyny w NBA, które chciałby się podjąć próby okiełznania go. $120 mln płatne w trzy lata jest tu dla mnie granicą, powyżej której miałbym bezsenne nocy na miejscu włodarzy Mavs lub kogokolwiek, kto uważa, że jest o jednego Kyrie’ego od włączenia się do walki o tytuł.
Kyle Kuzma (27 lat).
Zrezygnował z opcji wartej $13 mln. Na wolnym rynku dostanie dużo więcej, stąd ta decyzja. W minionym sezonie grał na poziomie 21,2 punktu, 7,2 zbiórki oraz 3,7 asysty. Był rotacyjnym graczem w mistrzowskiej ekipie, a takie coś w Twoim CV, to zawsze coś wielkiego. Szczególnie jak masz 27 lat i jeszcze sporo grania przed sobą. Kuzma, jak VanVleet, tytuł już ma, teraz może żyć sobie swoim pięknym życiem zawodowego sportowca. Nie spodziewam się, żeby komukolwiek dawał jakiekolwiek zniżki. Pójdzie tam, gdzie dostanie najwięcej. Czy może zostać w Waszyngtonie? Jak najbardziej. Jeśli nikt nie stanie z Wizards do szalonej licytacji, to zatrzymanie go na mocy „rozsądnego” kontraktu, będzie dobrym ruchem nawet dla drużyny w przebudowie. Jakie pieniądze uważam za „rozsądne” w jego przypadku. $20-$25 mln za sezon, to moja granica opłacalności.
Bruce Brown (26 lat).
Nie podjął opcji wartej $6.8 mln. W tamtym sezonie grał na poziomie 11,5 punktu, 4,1 zbiórki, 3,4 asysty oraz 1,1 przechwytu. Brown mógł wejść w opcję, postawić na samego siebie, a za rok powalczyć o duże pieniądze. Mógł też zgodzić się na roczną umowę od Nugget za milion więcej od tego, z czego zrezygnował. A potem, latem 2024 roku, dostać od Nuggets umowę za jakieś $14-15 milionów rocznie. Nuggets, niestety dla siebie, nie mieli jego praw Birda, dlatego mogli dać mu tylko milion więcej. Ale skoro Brown mógł ten proces przyspieszyć o rok, jako ważne ogniwo mistrzowskiej ekipy, to to zrobił. Biznesowa decyzja, która się na pewno opłaci. Pytanie tylko, kto będzie od nowego sezonu wypłacał mu pensje. Mówi się, że mocno zainteresowani są nim m.in. Lakers i Mavs, że to właśnie między tymi drużynami Brown ma wybierać. O jakich pieniądzach rozmawiamy? Pewnie o przynajmniej takich, jakie Nuggets daliby mu, gdyby tylko mogli, czyli $14 mln za sezon. Przynajmniej, bo myślę, że ktoś może dorzucić mu 2-3 miliony do rocznej gaży.
Jerami Grant (29 lat).
W tamtym sezonie 20,5 punktu, 4,5 zbiórki i 2,4 asysty. Przepraszam fanów jego talentu za to, co zaraz napiszę. A napiszę to – jestem bardzo ciekaw, kto nabierze się na Granta. I niestety, najprawdopodobniej, będą to Blazers. Klub z Oregonu zaoferował mu w trakcie sezonu $112mln na mocy czteroletniej umowy. Były to maksymalne liczby, jakie Blazers mogli zaoferować. Grant i jego agent ofertę odrzucili, gdyż tego lata, będą uprawnieni do, uwaga, pięcioletniego kontraktu za $233 mln. Blazers, zakładając, że nie mają dogadanego Draymonda Greena, po kolacji z Lillardem, są niejako skazani na podpisanie Granta. A skoro ten odrzucił $112 milionów zimą, to znaczy, że jest pewny, iż rynek wyznaczy za niego większą cenę. Napisałem „nabierze się”, bo Grant jest maksymalnie wart połowę tego, co odrzucił. Wyznacznikiem jego wartości, jest tu dla mnie Aaron Gordon, który przecież pojawił się niejako w miejsce Granta, który odszedł z Nuggets do Pistons. Gordon zarabia po $20 mln za sezon, był trzecim najlepszym zawodnikiem w mistrzowskiej drużynie. Grant tak dobry nie jest. Dwadzieście baniek za rok, to jest mój maks dla niego. Ale jeszcze raz, wiem, że mi jest łatwo to mówić. Blazers nie mogę przyjść do Lillarda i powiedzieć mu, że go o tak puścili. Zobaczymy więc ile ostatecznie wyniesie „podatek od dobrego samopoczucia Lillarda”. I tu akurat nie mam nic złego ma myśli, jeśli chodzi o Dame’a. Jeśli Blazers chcą walczyć o play-offy, to muszą zatrzymać Granta. Niestety dla niech Grant dobrze o tym wie.
Cam Johnson (27 lat).
Celowo mam go tutaj, zaraz pod Grantem. Będzie zastrzeżonym wolnym agentem Nets, którzy planują wyrównać to, co da mu wolny rynek. Mówi się o liczbach rzędu $80-85 milionów w cztery lata. No i powiedz mi teraz, czy nie chcesz bardziej w swojej drużynie Johnsona za jakieś $20 mln za rok, niż Granata za „nawet nie chcę myśleć ile”? Johnson, po przejściu do Nets, grał w tamtym sezonie na poziomie 16,6 punktu, 4,8 zbiórki, 2,1 asysty oraz 1,4 przechwytu.
Austin Reaves (25 lat).
Będzie zastrzeżonym wolnym agentem Lakers. Ciekawostką w jego przypadku jest to, że jego macierzysty klub może zaoferować mu tylko $51 mln w cztery lata, a każdy inny klub niemal dwa razy więcej. Lakers zarzekają się, że wyrównają każdą ofertę, która napłynie z którejś strony. Na miejscu tejże „którejś strony” sprawdziłbym jak bardzo Lakers cenią Reavesa. W minionym sezonie jego średnie sięgnęły 13 punktów, 3 zbiórek oraz 3,4 asysty. W play-offach skoczyły na 16,9 punktu, 4,4 zbiórki, 4,6 asysty. W serii z Nuggets, późniejszymi mistrzami, było to nawet 21,3 punktu, 3,5 zbiórki i 5,3 asysty. Gdybym był fanem Lakers, to miałbym gorącą nadzieję, że klub odrobił lekcje i drugi raz nie popełni błędu, który popełnił, gdy pozwolił odejść za darmo Alexowi Caruso. Reaves umie grać w kosza! Pokazał to na najtrudniejsze scenie, czyli w play-offach. Ma 25 lat i jeszcze dużo gry i rozwoju przed nim.
Gabe Vincent (27 lat).
W minionych play-offach 12,7 punktu, 3,5 zbiórki, 1,4 asysty. Myślę, że niczym szalonym nie jest myśleć, że 27-latek otrzyma kontrakt gwarantujący mu $10 mln za sezon. Czy dadzą mu go Heat? Będzie im ciężko zatrzymać zarówno Vincenta, jak i Maxa Strusa. A nie mogą też popełnić błędu sprzed paru lat, gdy w krótkim czasie dali zbyt dużo kontraktów dla graczy, którzy nie byli warci pieniędzy, które dostali. Jeśli Heat nie wybiorą Vinceta, to on i jego agent mogą spojrzeć z zainteresowaniem w stronę Kanady. Mówi się, że jeśli Raptorsom nie uda się zatrzymać VanVleeta, a wiele wskazuje na to, że się nie uda, to Vincet może być dla nich „tanim zamiennikiem”.
Max Strus (27 lat).
W tamtym sezonie po 11,5 punktu, 3,2 zbiórki i 2,1 asysty. Mówi się, że interesuje się nim kilka klubów z Pacers i Pistons na czele. Pieniądze, o jakich rozmawiamy w jego przypadku, to może być nawet jakieś $48 mln w trzy lata. Jak wyżej, Heat chcą zatrzymać ich obu, ale nie za sumy, które a) wprowadzą ich w „drugi próg”, b) sprawią, że stracą jeden ze swoich głównych atutów – są dobrzy, bo tani. Gdy nie będą tani, będzie się patrzeć na nich nieco inaczej. Pozdrawia tu Duncan Robinson, ich kolega z szatni. Nie zdziwi mnie delikatnie dopłacenie któregoś z wyżej wymienionych graczy Heat. Zdziwi mnie, jeśli stanie się to w obu przypadkach.
Brook Lopez (35 lat).
W tamtym sezonie 15,9 punktu, 6,7 zbiórki, 1,3 asysty, 2,5 bloku w 78 meczach. Myślę, że zostanie, ale na miejscu Bucks trochę obawiałbym się dwóch rzeczy. Po pierwsze, podobno, chcą go Rockets, którzy mogą chcieć sypnąć w niego milionami. Przypominam o braku podatku stanowego w Teksasie. Po drugie, Lopez swój tytuł już dobył, ma 35 lat, to ostatni moment, żeby jeszcze coś zarobić w tej lidze. Bucks chcą go zatrzymać, bo jest jednym z filarów ich defensywy i „rozciągaczem” gry w ataku. Ale drużyna z małego na standardy NBA Milwaukee musi uważać na wydatki. Szczególnie teraz, gdy zmieniają się regulacje. Lopez zarobił w tamtym sezonie niecałe $14 mln. Na miejscu Bucks nie chciałbym przekraczać tej sumy za centra, który trafił do ligi w 2008 roku, który nieuchronnie zbliża się do czterdziestki.
Dillion Brooks (27 lat).
W tamtym sezonie grał na poziomie 14,3 punktu, 3,3 zbiórki, 2,6 asysty. Po sześciu latach w Memphis, czas na zmiany. Mówi się, że chcą go Rockets, że Ime Udoka ma na niego pomysł. Mam wrażenie, że Brooks, przez swoje „odchyły” nie ma teraz dobrej prasy, a przez to zamazany został trochę fakt, że jest elitarnym obrońcą. Na jakie pieniądze może liczyć? Myślę, że nikogo nie powinno zszokować $15 mln za sezon.
Russell Westbrook (34 lata).
W tamtym sezonie (73 mecze) grał na poziomie 15,9 punktu, 5,8 zbiórki, 7,5 asysty oraz 1 przechwytu. Nie spodziewam się, żeby ktoś zakontraktował zaraz po otwarciu transferowego okna. Myślę, że poczeka, zobaczy co się wydarzy, a jak opadnie pierwszy transferowo-podpisowy kurz… zostanie w Clippers. Zdziwię się, jeśli na tym etapie życia i kariery wybierze pieniądze „gdzieś tam”. Russ jest z Los Angeles, gdzie żyje cała jego rodzina. Clippers, którzy nadal mają mistrzowskie aspiracje, są zatem dla niego idealnym rozwiązaniem w dwóch z trzech kluczowych aspektów (gra o coś, bliskość rodziny, finanse). Nawet za ligowe minimum dla weterana, które w przypadku Westbrooka wynosi $2,7 mln.
Szkoda, że dość nieoczekiwanie z listy tej zniknął nam James Harden. Przypomnę tylko, że w drugiej połowie maja do publicznej wiadomości trafiła informacja o tym, że James Harden nie podejmie swojej opcji gracza na nadchodzące rozgrywki ($35,6 mln) i stanie się wolnym agentem. Wczoraj okazało się jednak, że 33-latek opcję podejmie, a zrobi to tylko po to, żeby zostać wytransferowanym do innego klubu. Według doniesień, Harden ma ogromny żal do 76ers, że ci nie byli za bardzo chętni dawać mu maksymalnych pieniędzy i maksymalnych lat w nowej umowie (czteroletni kontrakt warty $213 mln) więc zdecydował się wejść w opcję i zażądać wymiany.
Kila innych, bardziej lub mniej ciekawych nazwisk, które już za moment będą podpisywać nowe kontrakty: Jakob Poeltl, D’Angelo Russell, Jordan Clarkson, Christian Wood, Rui Hachimura, Donte DiVincenzo, Caris LeVert, Grant Williams, Dennis Schroder, Matisse Thybulle, Seth Curry, Torrey Craig