Skip to main content

Po pucharowej i reprezentacyjnej przerwie marzec zleciał jak z bicza strzelił. W Orlen Basket Lidze rozegraliśmy już 25 z 30 zaplanowanych kolejek. Na prowadzeniu niezmiennie Anwil, którego gonią sopocki Trefl i obrońca mistrzowskiego tytułu King Szczecin. Zażarta walka będzie trwać o miejsce nr 8 gwarantujące udział w play-off. Na dole tabeli cztery zespoły stoczą korespondencyjny bój o uniknięcie spadku.

Mijają kolejne tygodnie, a Anwil Włocławek nadal jest na pierwszym miejscu. Bilans zespołu trenera Przemysława Frasunkiewicza nie jest już tak kryształowy. W marcu włocławianie przegrali 2 z 5 meczów, notując w sezonie już pięć porażek. To wciąż znakomity wynik, ale „Rottweilerom” musi dawać do myślenia, zaś rywalom pewność, że ekipę z Hali Mistrzów można „ugryźć”. Niezmiennie liderem zespołu jest Amerykanin Victor Sanders, ale inni dzielnie mu sekundują, m.in. świeżo upieczony reprezentant Polski Luke Petrasek czy inny z kadrowiczów Jakub Garbacz. Świetnym transferem okazuje się być Czech Tomaš Kyzlink, który mimo zaledwie 7 rozegranych meczów wyrasta na drugiego strzelca zespołu. Na papierze Anwil wygląda jak kandydat na Mistrza Polski. Jeśli tylko ustabilizuje dyspozycję w play-off.

Pewny gry o medale jest już Trefl Sopot. Drużyna trenera Žana Tabaka zanotowała w tym miesiącu bilans 4-1, co łącznie w tabeli daje już 18 wygranych przy 7 porażkach. Ostatnie tygodnie w Sopocie to wystrzał formy wciąż reprezentacyjnego rozgrywającego Jakuba Schenka oraz równa i dobra dyspozycja kapitana drużyny Jarosława Zyskowskiego. Jeżeli nad Bałtykiem nie wydarzą się spektakularne wpadki, Trefl będzie mógł ze spokojem dysponować przewagą parkietu aż do półfinałów play-off włącznie. Oczywiście pod warunkiem, że będzie w stanie osiągnąć taki wynik. Z dużym zainteresowaniem będziemy spoglądali na ostatnie kolejki w wykonaniu sopockiego zespołu.

Podium zamyka aktualny Mistrz Polski, King Szczecin. Podopieczni trenera Arkadiusza Miłoszewskiego zanotowali perfekcyjny marzec z kompletem pięciu zwycięstw. Wygląda na to, że „Miły” wreszcie poukładał klocki w swoim zespole. Szczecinianie rzutem na taśmę zamknęli skład pozyskując dwóch kolejnych obcokrajowców – Michale’a Kysera oraz Matta Mobleya. Pierwszy zdołał już pokazać się w kilku meczach z dobrej strony. Drugi ma za sobą 14-punktowy debiut i ma szansę być gamechangerem na miarę ubiegłorocznego transferu Alexa Hamiltona. Przy najlepszym asystencie PLK, Andrzeju Mazurczaku, wszystko jest możliwe. Nawet obrona tytułu przez zespół Kinga. Science-fiction? Raczej rozsądna kalkulacja. Wilki Morskie są w sztosie, ale czy wystarczy im pary do play-off?

Tuż za podium czają się ostrowskie „Byki”. Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski wyrasta na czarnego konia przed startem play-off. Zespół trenera Andrzeja Urbana pozyskał w marcu dwóch wartościowych graczy. Litwin Laurynas Beliauskas z marszu stał się liderem punktowym zespołu, a kolejnym boosterem może być były reprezentant Polski Tomasz Gielo, który z powodzeniem wszedł w buty kontuzjowanego Damiana Kuliga. Do zdrowia i gry po urazie wrócił już Aigars Šķēle. Po połączeniu powyższych „składników” może powstać mieszanka wybuchowa, zdolna do osiągania największych sukcesów. Ze złotym medalem włącznie. Bilans 4-1 w marcu nie jest przypadkiem. Jest potwierdzeniem wysokich aspiracji ostrowian.

Na miejscach 5-7 znajdują się trzy drużyny z bilansem 14-11. To Legia Warszawa, Polski Cukier Start Lublin oraz PGE Spójnia Stargard. Z całej trójki najlepszy marzec mieli „Wojskowi”. Legioniści pod dowództwem trenera Marka Popiołka wygrali 4 z 5 spotkań, czyniąc duży krok w kierunku zapewnienia sobie udziału w play-offach. W stolicy wciąż mogą liczyć na fenomenalnego Christiana Vitala. Jeśli koledzy z zespołu spróbują dorównać statystykom Amerykanina, Legia może dużo zwojować w walce o medale. W przypadku Spójni ręka trenera Sebastiana Machowskiego wciąż działa cuda. Ekipa ze Stargardu od początku sezonu trzyma równą dyspozycję, która pozwala im ponownie realnie myśleć o grze w play-off i sprawieniu ewentualnej niespodzianki. Devon Daniels, Stephen Brown i Alex Stein mają ku temu predyspozycje.

Chęć gry o medale sygnalizuje również zespół z mojego miasta, czyli lubelski Start. Wiele wskazuje na to, że trener Artur Gronek wreszcie poukładał zespół na swoją modłę. Swoją, czyli aspirującą do najwyższych celów. Każdy z obcokrajowców jest trafionym transferem, z Liamem O’Reillym na czele, który udowadnia, że biali też potrafią skakać i trafiać. Polską rotację Startu uzupełnił Daniel Szymkiewicz (ostatnio Czarni Słupsk). Play-offy w Lublinie to już nie jest czarna magia. To realne możliwości „Koziołków”.

Im głębiej w tabelę, tym trudniej doszukać się ostatniego uczestnika rundy finałowej. Ostatnie kolejki wyglądają jak korespondencyjna gra pt. kto bardziej nie chce grać w pierwszej rundzie z Anwilem. Z czwórki MKS Dąbrowa Górnicza, Dziki Warszawa, Arriva Twarde Pierniki Toruń oraz WKS Śląsk Wrocław największe szanse dajemy dąbrowiakom oraz wrocławianom. Pierwsi mają najlepszy terminarz – trzy ostatnie mecze grają z ligowymi outsiderami. Drudzy cztery z ostatnich pięciu spotkań zagrają we własnej hali. Kto wyjdzie górą z tej rywalizacji? Wydaje się, że jednak MKS, który ma zdecydowanie bardziej poukładany skład. A jeśli do formy sprzed urazu wróci Marc Garcia, podopieczni trenera Borisa Balibrei mogą napsuć krwi każdemu. Nawet Anwilowi.

W dole tabeli o utrzymanie walczą Tauron GTK Gliwice, Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia, Enea Stelmet Zastal Zielona Góra oraz Muszynianka Domelo Sokół Łańcut. W najtrudniejszej sytuacji są gdynianie oraz zespół z Podkarpacia. W ostatnich pięciu kolejkach Arka zagra na obcych parkietach aż czterokrotnie, natomiast zamykający tabele Sokół ma nóż na gardle i dwie szanse na odmianę losu w domowych starciach z bezpośrednimi rywalami w grze o utrzymanie – Gliwicami i właśnie ekipą z Gdyni. Każda wygrana łańcuckiego zespołu może podkręcić emocje do ostatniej kolejki. Z ligi spadnie tylko jedna drużyna.

Runda zasadnicza zostanie zakończona jeszcze przed majowym weekendem. Karty zostały rozdane, jednak rywale wciąż nie ujawnili, kto posiada asy, a kto jedynie blotki. To będzie emocjonujący kwiecień w Orlen Basket Lidze. Trzymajcie rękę na pulsie!

Related Articles