Wczoraj poznaliśmy ruchy kadrowe wśród uczestników fazy play-off ubiegłego sezonu Polskiej Ligi Koszykówki. Dzisiaj zajrzymy do klubów z dolnej połowy tabeli oraz sensacyjnego beniaminka ze stolicy kraju. Nie u wszystkich jest różowo.
Z problemami natury organizacyjno-finansowej wciąż boryka się Enea BC Zastal Zielona Góra. Ekonomiczny budżet klubu na najbliższy sezon jest równy oszacowanym wierzytelnościom na poziomie 4 milionów złotych. Nowy trener David Dedek musi więc szyć skład na miarę posiadanego materiału. Na pokładzie tonącego okrętu zostali Michał Pluta i Jan Wójcik. Do polskiej rotacji dołączyli póki co Aleksander Lewandowski z Astorii i Michał Kołodziej z Rawlplug Sokoła Łańcut. Pierwszym odważnym obcokrajowcem, który skusił się na grę w Zielonej Górze jest Novak Musić, serbski rozgrywający, który przez ostatnie dwa sezony był zawodnikiem Arki Gdynia. Właściciel Zastalu, Janusz Jasiński, wciąż próbuje robić dobrą minę do złej gry, co może przełożyć się na jakość składu drużyny w nadchodzącym sezonie. Opinia o zielonogórskim zespole wśród krajowych zawodników jest po prostu zła. Wydaje się, że do „Winnego Grodu” trafią jedynie ci, którzy nie liczą na kokosy, ale na możliwość gry na najwyższym szczeblu i promocję.
Sporo zmian dotknęło również Suzuki Arkę Gdynia. W miejsce Krzysztofa Szubargi pojawił się nowy szkoleniowiec, Wojciech Bychawski, aktualny trener reprezentacji Polski do lat 18. W chwili obecnej skład Arki to ogromna niewiadoma. Miks młodości i doświadczenia już w poprzednim sezonie miał swoje problemy, a w tym może być tylko trudniej. Krajowy skład to obecnie Kacper Gordon pozyskany z Arriva Twardych Pierników Toruń, Michał Samsonowicz, Kacper Marchewka, Bartłomiej Wołoszyn i Adam Hrycaniuk z ubiegłorocznego zestawu, Grzegorz Kamiński, który trafił do Gdyni z Legii, a także Maksymilian Wilczek, 19-letni pierwszoligowiec, który już w minionym sezonie był na celowniku klubów PLK. Ważny kontrakt ma amerykański rozgrywający James Florence, który nie narzeka jednak na brak ofert. Z kolei Wołoszyn może pożegnać się z Gdynią, bowiem trener Bychawski nie koniecznie widzi go w swoim zespole. Przed Arką pracowity sierpień, aby przygotować drużynę do równorzędnej rywalizacji w koszykarskiej ekstraklasie.
MKS Dąbrowa Górnicza uratował ligowy byt dzięki rzutowi rozpaczy Gerry’ego Blakesa równo z końcową syreną ostatniego meczu przeciwko Astorii Bydgoszcz, która dzięki temu spadła z ligi. Zespół z Zagłębia Dąbrowskiego pożegnał się z trenerem Jackiem Winnickim, zatrudniając w jego miejsce Hiszpana Borisa Balibreę. MKS zbudował już podstawy krajowego składu. Oprócz Macieja Kucharka i Marcina Piechowicza z ubiegłorocznej kampanii, w Dąbrowie pojawili się Dominik Wilczek z Arki, Szymon Ryżek z GTK Gliwice, Dawid Słupiński z Anwilu, 20-letni Jakub Wojciechowski z Dzików Warszawa oraz Santiago Konaszuk, Argentyńczyk z polskim paszportem, grający ostatnio w macierzystej lidze. Trener Balibrea znalazł także miejsce dla pierwszych dwóch obcokrajowców. Reprezentant Chile, Nicolas Carvacho, trafia do MKS-u po dość przeciętnym sezonie w Bundeslidze. Z kolei Amerykanin Lovell Cabbil w drugiej lidze niemieckiej radził sobie wybornie. Szkoleniowiec dąbrowskiego zespołu chce budować ambitny i głodny sukcesów zespół. Tylko czy za ambicją pójdą także umiejętności?
Ubiegłoroczny beniaminek, Rawlplug Sokół Łańcut, zakończył sezon na przyzwoitym, 12. miejscu, co jeszcze przed startem rozgrywek nie było takie oczywiste. Mimo wielu problemów i zawirowań trener Marek Łukomski wykonał kapitalną pracę z zespołem w drugiej części sezonu. W drużynie pozostał kapitan Marcin Nowakowski, weteran parkietów PLK. Kręgosłup polskiej rotacji uzupełniają także Mateusz Szczypiński, Filip Struski, powracający do Łańcuta wychowanek Bartosz Czerwonka oraz pozyskany ze Startu Lublin Kacper Młynarski, który także zna smak gry w Sokole. Drużynie z Podkarpacia udało się także zatrzymać ważnych stranierich z poprzedniej kampanii – cenionego w lidze środkowego Adama Kempa oraz czołowego rozgrywającego PLK, Coreya Sandersa. Podstawy solidnej drużyny już zatem są. Warto docenić spokojną i rozsądną pracę stosunkowo nowej organizacji w Orlen Basket Lidze. Czekamy na informacje o kolejnych nazwiskach w Łańcucie.
Poprzednia kampania była totalną klapą w wykonaniu Polskiego Cukru Startu Lublin. „Koziołki” zamiast marzeń o play-offach musiały niemal do samego końca bić się o utrzymanie. Teraz ma być inaczej. Trener Artur Gronek wraz z działaczami buduje zespół niemal od nowa. W klubie pozostali kapitan Mateusz Dziemba, Michał Krasuski oraz Bartłomiej Pelczar, dla którego to ostatni moment, aby wyjść zza rąbka spódnicy tatusia-prezesa i wreszcie pokazać czy potrafi grać w basket. Wciąż relatywnie młody rozgrywający dostał od klubu świetnego partnera do nauki. Amerykanin Jabril Durham jest już doświadczonym graczem z bogatym CV na europejskich parkietach, gdzie radził sobie co najmniej dobrze. Podobnie rzecz ma się z Tomislavem Gabriciem, który rozwija się z każdym kolejnym sezonem. Do Lublina trafia po przygodzie z Bundesligą, drugą ligą francuską oraz ligą węgierską, gdzie notował solidne 15.8 pkt./mecz. Polski skład uzupełniają nowe nabytki – Filip Put z GTK Gliwice oraz prawdziwa sensacja dla lubelskich kibiców, Jakub Karolak. Rodowity lublinianin wraca do domu po 11 latach przerwy, gdy swoją przygodę z koszykówką zaczynał w miejscowym Novum. Do startu rozgrywek Start chce mieć w składzie komplet pięciu obcokrajowców oraz – jeśli pojawi się szansa – polskiego podkoszowego.
Duże przemeblowanie w GTK Gliwice, zespole, który jeszcze nigdy nie zakończył rozgrywek Polskiej Ligi Koszykówki na miejscu wyższym niż 12. Czy nadchodzący sezon może to zmienić? W chwili obecnej trudno jednoznacznie to ocenić, ale trener Paweł Turkiewicz nie dysponuje potężnym składem. Polska rotacja jest po prostu przeciętna. Z zestawu: Jan Malesa, Aleksander Busz, Tomasz Palmowski, Łukasz Frąckiewicz, Maciej Bender i Tomasz Śnieg największą wartość wnosi ten ostatni. W jego przypadku niestety mówimy o zmierzchu formy. Ostatni dobry sezon Śnieg rozegrał 4 lata temu i może pozycja lidera zespołu pozwoli mu na powrót do solidnej, ligowej dyspozycji. Obcokrajowcy również nie rzucają na kolana. Kadre Gray i Koby McEwen to niesprawdzeni w Europie zawodnicy, choć z obiecującym potencjałem. Jedynie podkoszowy Josh Price legitymuje się dłuższą grą na zapleczu Bundesligi i świetnym ostatnim sezonem w Belgii, gdzie potrafił zostać zawodnikiem kolejki rzucając 42 punkty. GTK ma jeszcze dwa miejsca dla obcokrajowców, ale muszą być to strzały w „dziesiątkę”, aby w Gliwicach mogli myśleć o spokojnym utrzymaniu.
O krok od katastrofy były Arriva Twarde Pierniki Toruń, które za utrzymanie w PLK muszą dziękować zawodnikom z Dąbrowy Górniczej. Aby w tym sezonie nie podzielić losu derbowego rywala, Astorii Bydgoszcz, działacze z kujawsko-pomorskiego muszą zbudować lepszą drużynę. To zadanie powierzono nowemu trenerowi, Chorwatowi Srdjanowi Suboticiowi, który niemal dwie dekady temu z powodzeniem grał w Turowie Zgorzelec. W Toruniu póki co mało konkretów. Ważne umowy mają były reprezentant Polski, Aaron Cel oraz Wojciech Tomaszewski, a kontrakty przedłużyli także Bartosz Diduszko i Wit Szymański. Czas ucieka, a o nowych nazwiskach na horyzoncie Twardych Pierników póki co nie słychać. W kuluarach mówi się o zainteresowaniu Chorwatem Roko Rogiciem, który dwa lata temu świetnie radził sobie w toruńskich barwach. Cisza w Toruniu może świadczyć o niskim budżecie – co miało miejsce w ubiegłym sezonie – i czekaniu na oferty last minute dla obcokrajowców. Taka „promocja” na ostatnią chwilę jest czasami warta świeczki.
Dużo aktywniejszym zespołem na rynku jest tegoroczny beniaminek, Dziki Warszawa. Tak, tak, czekają nas w tym sezonie derby stolicy. Zespół trenera Krzysztofa Szablowskiego ma niemal gotowy skład. Polska rotacja oparta jest na zawodnikach, którzy uzyskali awans do PLK. Są to: Mateusz Bartosz, Michał Aleksandrowicz, Alan Czujkowski i Grzegorz Grochowski. Wszyscy z doświadczeniem na poziomie ekstraklasy. Wzmocnieniami są doświadczony Jarosław Mokros i Mateusz Szlachetka. Dziki nie obijały się również z kontraktami dla obcokrajowców. Za rozgrywanie będzie odpowiadał Matt Coleman, który tylko w ubiegłym sezonie z różnym skutkiem smakował gry w Turcji, Grecji i Kanadzie. Dominic Green może być objawieniem na obwodzie, gdyż z powodzeniem radził sobie na Słowacji, w Austrii oraz na zapleczu Bundesligi. Emmanuel Little w ubiegłym sezonie debiutował na parkietach Europy w Bośni oraz Lidze Adriatyckiej, gdzie notował dwucyfrową średnią punktową. Razem z Nickiem McGlynnem mogą zdominować walkę pod tablicami. Amerykański środkowy świetnie radził sobie na parkietach Austrii i Belgii, skąd trafia do Dzików. Beniaminek może nie być chłopcem do bicia.
Orlen Basket Liga startuje 21 września. Dzień wcześniej, już tradycyjnie zostanie rozegrany mecz o Pekao S.A. Superpuchar Polski i trofeum im. Adama Wójcika pomiędzy aktualnym Mistrzem Polski, Kingiem Szczecin i zdobywcą Pucharu Polski, Treflem Sopot. Obiektem zmagań obu zespołów będzie Arena Sosnowiec, wchodząca w skład kompleksu ArcelorMittal Park. Polska Ligo Koszykówki – czekamy!