Skip to main content

Jak co roku, podejmuję się próby uporządkowania drużynowego układu sił w NBA. Kto wejdzie do play-offs, kto skończy jako ekipa loteryjna, no i oczywiście, kto zarezerwuje sobie prawo gry w turnieju play-in? Serdecznie zapraszam do dyskutowania i zamieszczania własnych rankingów. U mnie wygląda to tak:

1. Boston Celtics
Nie przypominam sobie sytuacji, w której dwaj liderzy mistrzowskiej ekipy, w roku kolejnym, oprócz chęci obronienia tytułu, nadal mają coś komuś do udowodnienia, pokazania. A tak się składa, że i Tatum i Brown będą mieć parę rachunków do wyrównania. Browna nie powołano do składu na igrzyska olimpijskie. A na przykład kontuzjowany Kawhi je dostał. Tatum z kolei pojechał do Paryża, ale bardziej jako turysta, niż koszykarz. Obaj przystąpią do sezonu gotowi i skupieni po mocno przepracowanych wakacjach. Miałem okazję oglądać ich na żywo w Abu Dhabi. Bicepsy Browna są tak ogromne, że powinny dostać swój własny kod pocztowy w Bostonie.

2. Cleveland Cavaliers
Kenny Atkinson ma do dyspozycji czteroosobową rotację liderów na poziomie All-Star, którymi będzie mógł kreatywnie rotować. A że lubi i potrafi to robić, spodziewam się wielkich rzeczy w Cleveland. Ta czwórka, to rzecz jasna Jarrett Allen, Evan Mobley, Donovan Mitchell i Darius Garland. Cavs mają do dyspozycji w zasadzie dwie różne drużyny w formacie wysoki-obwodowy. To jest niesamowite. To może być maszynka do wygrywania meczów w rundzie zasadniczej.

3. New York Knicks
W play-offach mogą być największym zagrożeniem dla Bostonu, ale zanim do nich dotrą, będą musieli przebić się przez 82 bitwy. Z początku będzie ciężko, bo KAT w lot będzie musiał nauczyć się nowego systemu, w którym ma być ważny i potrzebny, tam, gdzie popełnia najwięcej błędów – w obronie. O atak się nie obawiam. Sama jego obecność da przestrzeń do operowania. Obawiam się za to trochę, gdy 28-letni zawodnik postanawiam latem pomajstrować przy technice swojego rzutu, gdy nie jest to niezbędne. Tak, mówię o Mikalu Bridgesie. Mam trochę obaw odnośnie tej rotacji, przede wszystkim może być za krótka na potrzeby sześciu miesięcy grania. Ale uspokaja mnie fakt, że Knicks mają klasowego trenera i sprawdzony system gry.

4. Milwaukee Bucks
Mam wrażenie, że pod nawałnicą informacji, sensacji i medialnego szlamu, którym regularnie jesteśmy karmieni, trochę umknęło nam jak dobry sezon regularny zaliczył Giannis. 30,4 punktu, 11,5 zbiórki, 6,5 asysty, 1,2 przechwytu oraz 1,1 bloku w 73 meczach. Greacki freak ma 29 lat, więc nigdzie się rusza ze swoją formą. Dame zaliczył „ciche” 24 punkty i 7 asyst również w 73. Wierzę, że ich współpraca będzie lepsza, niż za pierwszym razem.

5. Miami Heat
Rok temu mieli mecz straty do piątego miejsca, dwa do czwartego. A moim zdaniem ich tegoroczna wersja jest lepsze od zeszłorocznej. Nie jakoś monumentalnie, ale trochę na pewno. Zdrowy Terry Rozier, który zaznajomiony jest już z systemem Heat. Zdrowy Tyler Herro, który stracił aż 40 meczów w tamtym sezonie. Tylko oni dwaj mogą co wieczór dawać Heat po 40+ punktów. Punktów, których ta drużyna tak bardzo potrzebuje. Jimmy Butler ma już wprawdzie 35 lat, ale ma też chęć na nowy kontrakt, więc spodziewam się, że mimo wszystko, trochę bardziej niż ostatnio, będzie miał chęć spocić się i pobiegać za piłka w rundzie zasadniczej. Bam Adebayo i coach Spoelstra spinają tę ekipę żelazną klamrą.

6. Philadelphia 76ers
Będzie dużo bólu, frustracji, potu i łez, ale myślę, że ostatecznie, gdy będzie trzeba, to Embiid i P.G. powygrywają to co muszą, żeby z absolutnym minimum zameldować się play-offach, bez konieczności grania play-inu. Myślę też, że Tyrese Maxey ugruntuje swoją pozycje na poziomie All-Star i pod nieobecność dwóch starszych kolegów, będzie prowadził Szóstki do wygranych. Nie będzie łatwo, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ta drużyna ma mistrzowskie aspiracje, a do tego potrzebuje zdrowego Embiida i George’a. Na boje sezonu regularnego rotacja, w której są m.in. Eric Gordon, Reggie Jackson, Andre Drummond, Kelly Oubre, Guerschon Yabusele, Kyle Lowry i Caleb Martin powinna wystarczyć na utrzymanie się w okolicach „kreski”. Nadwyżką będzie wszystko to, co Embiid i P.G. dodadzą od siebie.

7. Orlando Magic
Wstępnie, w drugiej połowie października, przed rozpoczęciem sezonu, mam ich tutaj, na siódmym miejscu, ale w ogóle mnie nie zdziwi, gdyby ta rotacja była może nawet i czwartą siłą konferencji. Poza top 8 wschodu widzimy drastyczny spadek jakości. Z kolei na miejscach 4-8 może być ciasno jak w autobusie ze Świdnika do Lublina w roku akademickim. Ta drużyna potrzebuje sezonów na poziomie All-Star od Banchero i Wagnera, zdrowia od Isaaca, wejścia Suggsa na wyższy poziom ofensywnie przy jednoczesnym pozostaniu w elicie ligi w defensywie, trójek oraz obrony i doświadczenia od KCP. Dużo zmiennych, ale każda z nich może zafunkcjonować niezależnie od siebie.

8. Indiana Pacers
Rok temu byli „szóstką” z meczem przewagi nad ósmymi Heat. Podejrzewam, że będzie blisko na miejscach 5-8. Myślę, że Heat, 76ers, Magic i Pacers właśnie mogą zająć te miejsca w dowolnej konfiguracji. Tu, w szerszej skali, zadecydować mogą detale takie, jak zdrowie, lub jego brak, konsekwencja w biciu tankujących ekip i oczywiście bezpośrednie starcia.

9. Atlanta Hawks
Na swoje nieszczęście nie mają wyboru w drafcie 2025 roku. Więc tankowania tu nie będzie. Gdyby przeciętność była klubem, byłaby Atlantą Hawks. Drużna, o której można tylko powiedzieć, że nie jest tragiczna. I trzeba to brać jako pozytyw.

10. Detroit Pistons
Zrobiłem to! Postawiłem, że Pistons wejdą do play-in. Myślę, że jako organizacja mają już dość ordynarnego tankowania, które ostatecznie na nic się nie zdaje. Po kompromitującym sezonie, z zaledwie 14 wygranymi, z trenerem, który chciał być wyrzucony z pracy, Pistons, podejdą do tych rozgrywek ambicjonalnie. Tak myślę. My cały czas mówimy o konferencji wschodniej. Tutaj może wystarczy stawić się na niektóre mecze, żeby je wygrać. Ktoś musi przecież zająć miejsca dziewięć i dziesięć.

11. Chicago Bulls
Myślę, że zaczną sezon na pełnej k… koncentracji, z pełnym zaangażowaniem. A po paru tygodniach zrozumieją, że to nie ma sensu. Dla ich własnego dobra. Zacha LaVine’a nie będzie łatwo sprzedać, ale nie będzie to niemożliwe. Zawsze znajdzie się GM, któremu pali się grunt pod nogami, który dla zachowania stołka odda trochę przyszłości swojego klubu, albo jakiś młody talent. Czołem Lakers!

12. Charlotte Hornets
To jest dla mnie drużyna zagadka. Nie mają składu na play-offy. O play-in mogą walczyć, jeśli chcą. Nie mam jednak przekonania, czy chcą. Mam przekonanie, że nie powinni i wydaje mi się, że oni sami zdają sobie z tego sprawę.

13. Toronto Raptors
Gdyby bardzo chcieli, to talentu i coachingu starczyłoby im na play-in. Ręki sobie uciąć nie dam, ale przekonany jestem, że jednak nie będą chcieli. Zamiast bić się o przeciętność, powalczą w błocie o czołowe miejsce w przyszłorocznym drafcie. Naprawdę zdziwię się jeśli Masai Ujiri będzie chciał z tym składem iść w tym roku po coś więcej. Scottie Barnes, Immanuel Quickley, R.J. Barrett, Jakob Poeltl i Bruce Brown plus paru kompetentnych kolegów, to na mogłyby być drużyna może nawet i play-offy? Tylko z pozoru. Jak się spojrzy na czołową ósemkę wschodu, to wychodzi, że Raps nie są mocniejsi od żadnej z nich.

14. Brooklyn Nets
Stoczą z Blazers i Wizards pasjonującą walkę o jak najlepszą pozycję przed przyszłorocznym draftem. Spodziewam się, że skończą rozgrywki minimalnie nad Wizards, ponieważ trener Jordi Fernandez, to ambitny gość, coś jak coach Hardy w Jazz. Poza tym ta drużyna zacznie sezon w trochę za dobrym składzie, żeby wszystko przegrywać. Bogdanovic, Schroder, Claxton, Finney-Smith, Cam Johnson i jego imiennik Thomas. W tej drużynie jest trochę talentu i doświadczenia, ale głupotą tej organizacji byłoby próbować bić się o przeciętność. Większość z wyżej wymienionych graczy, jeśli nie wszyscy, pewnie nie skończy sezonu na Brooklynie.

15. Washington Wizards
Pod względem talentu, mają jedną z dwóch najgorszych ekip w lidze. A wiesz, czego jeszcze, oprócz talentu, nie mają? Na przykład interesu w tym, żeby chcieć wygrywać. Te dwa czynniki sprawiają, że Wizards będą tragiczni w tym sezonie. A mają też w swoim składzie ludzi, którzy zaczną z nimi rozgrywki, a skończą je w innych drużynach. Brogdon, Kuzma czy Valanciunas, to będą całkiem smakowite kąski dla ekip pragnących się wzmocnić przed play-offami.

Related Articles