Skip to main content

Jak co roku, podejmuję się próby uporządkowania drużynowego układu sił w NBA. Po Wschodzie, dziś czas na Zachód. Kto wejdzie do play-offs, kto skończy jako ekipa loteryjna, no i oczywiście, kto zarezerwuje sobie prawo gry w turnieju play-in? Serdecznie zapraszam do dyskusji i zamieszczania własnych rankingów. U mnie wygląda to tak:

1. Dallas Mavericks
Typuję, że Luka Doncic wygra swoje pierwsze MVP sezonu, że Jason Kidd zostanie trenerem roku, a Mavs wygrają zachód w rundzie zasadniczej. Może się mylę, ale tak czuję. Dla mnie ta drużyna jest tak dobra, jak 24:9 po transferach, które dały im Washingtona i Gafforda. Tak dobra, jak przejście trzech rund w play-offach. Nie widzę powodów, dla których mieliby być słabsi od swojej wersji z drugiej części tamtego sezonu. A przecież Livey będzie lepszy niż w debiutanckim sezonie, Klay doda spacingu, a Luka nigdzie się nie rusza. Kyrie też nie.

2. Oklahoma Thunder
Mają w składzie jednego z 4-5 najlepszych graczy ligi, świetnego trenera. Do tego latem wzmocnili się w miejscach, które najbardziej wymagały poprawy. Pod kosz przyszedł Isaiah Hartenstein, a na obwód Alex Caruso. Thunder mają szeroką rotację talentu, porządnego rzemiosła, rzucania, dobrze zbudowanych ciał. Drużyna praktycznie bez wad. Jedyną, jak dla mnie, może, ale nie musi być, regularne zdobywania punktów, gdy SGA nie będzie dostarczał danego dnia. Choć w tej materii spodziewam się jakościowego skoku w grze Jalena Williamsa.

3. Phoenix Suns
Uważam, że Mike Budenholzer jest wręcz stworzony dla tej ekipy. Frank Vogel, który też jest dobrym trenerem, zamiast otworzyć ich na atak, do czego w tym składzie są stworzeni, chciał z uporem uczyć ich defensywy. To plus kontuzje sprawiło, że…i tak wygrali 49 meczów. To, że odpadli w czterech meczach z Wolves trochę rozmyło fakt, że Suns w tamtym roku wcale nie byli aż tacy źli. W tym będą lepsi. Jak zdrowie pozwoli. Przez moment zastanawiałem się czy nie wrzucić ich wyżej, ale potem przypomniałem sobie, że Kevin Durant ma 36 lat i chyba nie będzie wypruwał sobie flaków, żeby zagrać we wszystkich meczach.

4. Minnesota Timberwolves
Nadal będą jedną z czołowych ekip w NBA, a na napakowanym talentem zachodzie o miejscach 1-3, 1-4, mogą decydować pojedyncze mecze. Anthony Edwards zaliczy sezon na poziomie All-NBA i dla tego składu, dla tej organizacji, to jest najważniejsze. Minnesota, to nie Los Angeles czy Nowy Jork. Małe rynki muszą patrzeć na niemal każdego wydanego dolara, ale posiadanie w składzie tego typu talentu i postaci upraszcza bardzo wiele. ANT nie da im wypaść poza top 6.

5. Denver Nuggets
Dopóki jest tam zdrowy Nikola Jokic, dopóty Nuggets nie zejdą poniżej pewnego poziomu. Jak kiedyś Tim Duncan w Spurs. Wszystko powyżej, a może być powyżej, zależeć będzie od zdrowia Jamala Murraya, tego jak wyglądać będzie Michael Porter Jr. Nuggets będą potrzebowali, żeby do swojej gry dodał choć kawałek innego, nowego wymiaru. Lub po prostu był jeszcze lepszy w ataku. 16,7 punktu, to trochę za mało, jak na gracza który zarabia jak gwiazda, niemal tyle samo co Murray. Kluczowe też będzie to, czy Nuggets trafią ze swoją młodzieżą, z podkreśleniem roli Christiana Brauna. Na żywo, w Abu Dhabi wyglądał ostro. Cokolwiek dobrego od Russella Westbrooka, będzie mile widzianą nadwyżką.

6. Memphis Grizzlies
Myślę, że posiadanie ich w top 6, to żadna zuchwała predykcja. Dwa lata temu, przed kontuzjami, byli wszak drugą siłą zachodu. Jeśli zdrowie dopisze, a Ja Morant nie zechce zabawić się w gangstera, w tej rotacji jest wszystko – lider na poziomie All-NBA, kolega strzelec ocierający się o All-Star, dwóch elitarnych defensorów, z których jeden jest wysoki, a drugi obwodowy. No i świetny trener. Zdrowia i dojrzałości życzę!

7. New Orleans Pelicans
Zdrowi, grający na miarę swoich talentów, mogą spokojnie być w top 6. W związku z tym, że Pels nie weszli do play-offów, chyba trochę zapomnieliśmy, że mieli za sobą całkiem niezłą rundę zasadniczą (wygrali 49 meczów i byli na ósmym miejscu). Nowy sezon, stara śpiewka, czyli Nowy Orlean będą tak dobry, jak zdrowy i bez nadwagi będzie Zion Williamson [umieściłem ich na tym miejscu przed kontuzją Dejounte Murraya. Nie chciałem aktualizować listy ustalonej przed początkiem rozgrywek].

8. Los Angeles Lakers
Mają skład, który (już) na kolana nie powala. Blisko 40-letni LeBron nie jest już w stanie zabrać gości z przystanku autobusowego i rozklekotanym Żukiem zajechać do play-offów. To już nie jest rok 2018. Ale w tej ekipie jest Anthony Davis, który, gdy jest zdrowy, nadal jest blisko dziesiątki najlepszych zawodników w lidze i na obu końcach parkietu jego obecność jest ważna i odczuwalna. To nie jest przepis na tytuł, to być może nawet nie jest przepis na play-offy. Ale na top osiem powinno wystarczyć. Trzeba też pamiętać, że to jest Los Angeles z LeBronem w składzie. Trzeba więc brać pod uwagę duży transfer, który potencjalnie może zatrząść nawet jeśli nie całą ligą, to z pewnością „Jeziorowcami”, którzy nagle mogą okazać się lepsi. O jakim klubie i o jakim zawodniku mówimy, to ja Ci teraz nie powiem, ale wiesz, to jest NBA, tam już za tydzień-dwa jakaś gwiazda może poczuć się nieszczęśliwa w miejscu, w którym jest. Trae Young właśnie dołączył do czatu…

9. Golden State Warriors
W zależności od tego jak dobrze, lub niedobrze, wyglądać będą Warriors w pierwszych dwóch miesiącach rozgrywek, nad tą organizacją „wisi” potencjalna wymiana. Nie wiem po kogo, nie wiem z jakim klubem, ale wiem, że Warriors będą chcieli pomóc Stephowi na jesieni jego kariery powalczyć choć jeszcze raz o tytuł. Latem pytali m.in. o Paula George’a i Lauri’ego Markkanena. Wtedy się nie udało, co nie znaczy, że Warriors, jeśli poczują, że sezon im ucieka, nie pociągną za spust czegoś większego. Arcyważny będzie oczekiwany skok jakościowy w grze Jonathana Kumingi. Dla niego samego, wszak nie dostał nowej umowy, jakiej chciał. Dla Warriors, tak po prostu. No i też pod kątem potencjalnych wymian. Im lepiej będzie wyglądać, tym łatwiej będzie Warriors w rozmowach z potencjalnymi kupcami.

10. Sacramento Kings
W tamtym sezonie potrzeba było aż 46 wygranych, żeby zająć dziesiąte miejsce na zachodzie. Podejrzewam, że w tym sezonie będzie podobnie. I to jest w mojej ocenie mniej więcej sufit tej drużyny. Przepraszam jej fanów. Będą lepsi, niż średni, ale gorsi od elity zachodu. Fox, DeRozan, Sabonis są doświadczonymi i klasowymi zawodnikami, ale w skali całej rotacji brakuje im do lepszych drużyn.

11. Houston Rockets
Trener Ime Udoka mówi o play-offowych ambicjach. Wierzę mu, że takie są. Ale wydaje mi się, że na koniec sezonu, tej drużynie może zabraknąć paru wygranych do znalezienia się w pierwszej dziesiątce zachodu. Cóż zrobić? Ta konferencja, od góry do dołu, napakowana jest talentem, doświadczeniem i wysokimi ambicjami. Czy Alperen Sengun, Jalen Green, Fred VanVleet i koledzy mogą wyprzedzić którąś z ekip ponad nimi na mojej liście? Jasne! Ale nie postawię na to teraz. Rok temu 41 wygranych dało im właśnie jedenaste miejsce. O ile mogą być lepsi w tym?

12. Los Angeles Clippers
Nie wiem czy wiecie, ale Clippers od 12 sezonów zaliczają rozgrywki z dodatnim bilansem! To najdłuższa aktywna seria w NBA. Będzie im jednak ciężko ją utrzymać. Nie mają już Paula George’a, Kawhi Leonard jest kontuzjowany, a James Harden ma 35 lat, więc ciężko oczekiwać, że przez 82 mecze będzie ciągnął tę ekipę tak, jak kiedyś czynił to z Rockets. Clippers nie mają wyboru w przyszłorocznym drafcie, więc tankowanie nie ma u nich sensu. Przenieśli się do nowej hali, więc będą walczyć. Tej walki wystarczy na lepszy bilans od drużyn tankujących, ale do złapania ekip play-inowych potrzebny by był zdrowy sezon Leonarda. A na to się nie zanosi.

13. San Antonio Spurs
Myślę, że powalczą miesiąc, może dwa, żeby sprawdzić na czym stoją, żeby poznać dystans dzielący ich od czołówki. Bo ten dystans jest i jak na mój gust, nie do końca rozsądnym byłoby w ich przypadku bić się o… no właśnie, o co? Pomijając wielkie kontuzje u rywali i jakieś zdarzenia losowe, których moja wyobraźnia teraz nie rysuje w mojej głowie, to kogo z listy powyżej Spurs mogą realnie prześcignąć? Clippers? Może. I tyle. Każda z drużyn, które mam nad Spurs, jest od nich lepsza. Takie są realia. Ale nie powiem, fajnie byłoby zobaczyć ich w roli „kopciuszka”, lub jak wolisz „czarnego konia”. Wembanyama, CP3, Sochan, coach Pop. Ładnie by się to oglądało!

14. Utah Jazz
Będą walczyć, ale nie będą wygrywać. Trzeci rok z rzędu nie popełnią tego samego błędu. A błąd polegał na tym, że przez za dużą liczbę wygranych (37 i 31) dwa razy wybierali z dziewiątym numerem. Tym razem zatankują porządnie, do pełna. Blazers nie przebiją, ale i tak będą nisko. Lauri Markkanen będzie im w tym przeszkadzał swoją dobrą grą, ale i na to są sposoby. Już nie takie rzeczy widział, jeden z drugim, lekarz orzecznik.

15. Portland Trail Blazers
Najłatwiejszy w tym sezonie typ. Są słabi, chcą być słabi, będą słabi. W tej drużynie jest parę ciekawych wątków do śledzenia. Na przykład rozwój Scoota Hendersona, albo czy ktoś skusi się, albo raczej nabierze się, na Deandre Aytona albo Jeramiego Granta. Albo kiedy pracę straci Chauncey Billups. Ale to tylko detale. Fakty są takie, że Blazers będą szorować dno ligi. Razem z Wizards i Nets rzecz jasna.

Related Articles