Skip to main content

Miniony weekend obfitował w walki MMA na najwyższym poziomie, łącznie z tymi o statusie mistrzowskim.

W piątek w Honolulu w walce wieczoru gali Bellator 294 mistrzyni wagi muszej Liz Carmouche pokonała przez poddanie DeAnnę Bennett w starciu, na szali którego pasa nie położyła – a to dlatego, że Bennett przestrzeliła mistrzowski limit wagowy.

Jeszcze więcej działo się w Honolulu w sobotę podczas gali Bellator 295, która stała pod znakiem finału Grand Prix kategorii koguciej. Triumfatorem rozgrywek – a tym samym nowym tymczasowym mistrzem, który wzbogacił się o milion dolarów – został nieoczekiwanie Patchy Mix, który był bukmacherskim underdogiem w starciu z Raufeonem Stotsem. Wyróżniający się przede wszystkim w walce na chwyty Mix znokautował jednak Stotsa już w pierwszej rundzie fantastycznym kolanem na głowę.

W sobotę walczono też w Las Vegas. W walce wieczoru wydarzenia kolejny bukmacherski underdog, tym razem w osobie Sergeya Pavlovicha, skończył zawody w glorii zwycięzcy. Rosjanin znokautował w pierwszej rundzie Curtisa Blaydesa.

Co prawda na początku pojedynku Amerykanin poczynał sobie nieźle, prezentując się dobrze od strony bokserskiej, ale z czasem presja ze strony Rosjanina i jego ciężkie pięści odebrały mu animusz. Pavlovich z czasem przełamał Blaydesa, ubijając go kombinacją uderzeń. Odniósł tym samym szóste z rzędu zwycięstwo przez nokaut w pierwszej rundzie, co stanowi absolutny rekord w UFC.

Nie ulega wątpliwości, że takimi dokonaniami Rosjanin zapracował na pojedynek o tytuł mistrzowski wagi ciężkiej z Jonem Jonesem. Rzecz jednak w tym, że “Bones” celuje w starcie z leciwym już, ale cieszącym się znacznie większą rozpoznawalnością Stipe Miociciem. Pavlovich będzie zatem prawdopodobnie musiał uzbroić się w cierpliwość, ewentualnie stoczyć w międzyczasie jeszcze jedną walkę.

Z kolei nad Wisłą końca dobiegło bezkrólewie w wadze półśredniej, jakie panowało w KSW od zeszłorocznego opuszczenia szeregów organizacji przez Roberto Soldicia. W walce wieczoru gali KSW 81 w Tomaszowie Mazowieckim Adrian Bartosiński – największy bukmacherski faworyt w całej rozpisce – podtrzymał nieskazitelny bilans, nokautując w pierwszej rundzie Artura Szczepaniaka i tym samym sięgając po tytuł mistrzowski 77 kilogramów.

Emocji nie brakowało też w co-main evencie wydarzenia. W początkowych fragmentach walki Tomasz Sarara rozbijał w pył Errola Zimmermana, okrutnie okopując mu wykroczną nogę. Jednak z czasem – gdy wydawało się, że Polak ma już porozbijanego i okrutnie zmęczonego Holendra na przysłowiowym widelcu – sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Zimmerman posłał Sararę na deski kontrą na kolejne niskie kopnięcie, podczas gdy Polak… ułożył się w parterze na boku, zasłaniając tylko głowę, bez wyrażania intencji do kontynuowania walki – w rezultacie sędzia przerwał zawody. Na nic zdały się natychmiastowe protesty krakowianina.

Do dramatycznego zwrotu akcji doszło w starciu Patryka Surdyna z faworyzowanym Werllesonem Martinsem. Polak przez dwie rundy dominował Brazylijczyka w obszarze zapaśniczo-parterowym, ale na początku trzeciej rundy – gdy wydawało się, że nic złego już wydarzyć się nie może – został znokautowany kontrującym kolanem w momencie, gdy schodził Martinsowi do nóg. Brazylijczyk powrócił tym samym za bardzo dalekiej podróży, udowadniając, że broni w rajdzie o najwyższe laury w wadze koguciej KSW składać nie zamierza.

Related Articles