Skip to main content

Gala UFC 308 w Abu Zabi nie tylko spełniła wszelkie pokładanie w niej nadzieje, ale wręcz je przebiła – okazała się fantastycznym widowiskiem.

Owszem, początek wydarzenia był nieco senny, bo kilka pierwszych walk zakończyło się decyzjami sędziowskimi. Później jednak w Abu Zabi działy się rzeczy, o jakich nie śniło się filozofom! Mieliśmy spektakularne nokauty, brutalne poddania i prawdziwe oktagonowe wojny.

Nieprawdopodobne starcie w karcie wstępnej dali Mateusz Rębecki i Myktybek Orolbai. Polak podchodził do walki w roli sporego underdoga, ale bitewna rzeczywistość okazała się zupełnie inna aniżeli ta bukmacherska.

Polak i Kirgiz od początku wymieniali się bombami w stójce, rozbijając sobie twarze. Pierwsza runda padła łupem Mateusza, który tak podbił oko Myktybekowi, że sędzia w przerwie przed drugą odsłoną wezwał do oktagonu lekarza, aby ten ocenił, czy Kirgiz nadal nadaje się do walki. Dopuszczony do dalszej rywalizacji Orolbai w drugiej rundzie podkręcił tempo. Nad okiem Rębeckiego pojawiło się duże rozcięcie, z którego obficie ciekła krew – wszystko na skutek zderzenia głowami.

O wyniku rywalizacji decydowała runda trzecia. Wydawało się, że to Orolbai zachował więcej sił, ale Rębecki posłał go na deski, później kanonadą uderzeń próbując skończyć rywala. Ten sobie tylko znanym sposobem przetrwał nawałnicę, w końcówce walki nawet odgryzając się ciosami. Obaj zawodnicy pokazali nieprawdopodobne serce do walki i nadludzką wręcz odporność.

Wiktoria padła ostatecznie łupem Mateusza Rębeckiego. Polak wygrał niejednogłośną decyzją sędziów, powracając na zwycięskie tory po majowej porażce z Diego Ferreirą. Obaj zawodnicy wzbogacili się o 50 tys. dolarów, bo ich starcie zostało uznane za “Walkę Wieczoru” gali.

Nieprawdopodobny nokautem na otwarcie karty głównej popisał się Sharabutdin Magomedov, który kombinacją podwójnego backfista – niewidzianą nigdy wcześniej w UFC! – zakończył bój z Armenem Petrosyanem, broniąc tym samym swój nieskazitelny bilans walk.

Serię zwycięstw do jedenastu – przedzielonych remisem z Janem Błachowiczem – wyśrubował Magomed Ankalaev, który pokonał na punkty płochliwego Aleksandara Rakicia. Dagestańczyk najprawdopodobniej zapewnił sobie w ten sposób starcie o pas wagi półciężkiej z Alexem Pereirą.

Nieprawdopodobną formą w co-main evencie gali błysnął niepokonany Khamzat Chimaev, który okrutnie sponiewierał w parterze i poddał Roberta Whittakera. Czeczen od razu poszedł w zapasy, w walce na chwyty zdecydowanie rozdając karty. Poddał Australijczyka naciskówką na szczękę tak mocną, że… trzy zęby Whittakera wtłoczył do jego jamy ustnej! Australijczyk natychmiast poddał walkę.

Spektakularnym występem czeczeński “Wilk” utorował sobie drogę do rozgrywki o pas wagi średniej. Czy od razu dostanie teraz walkę o pas z Dricusem Du Plessiem, czy poczeka na zwycięzcę rewanżu Afrykanera z Seanem Stricklandem, czy jednak wcześniej będzie musiał stoczyć jeszcze jedno starcie, póki co nie wiadomo.

Zaskoczenia nie było też w walce wieczoru – przynajmniej pod kątem zwycięzcy. Wyraźnie faworyzowany mistrz wagi piórkowej Ilia Topuria pokonał Maxa Hollowaya, ale sposób, w jaki to uczynił, zapisze się na kartach historii UFC. Rzeźniczo usposobiony Gruzin zadał bowiem Hawajczykowi pierwszą w karierze porażkę przez nokaut, spełniając tym samym swoje obietnice sprzed gali.

Obroniwszy po raz pierwszy pas, w drugiej obronie “El Matador” najprawdopodobniej stanie do rewanżu z byłym mistrzem Alexandrem Volkanovskim.

Related Articles