Weekendowa przystawka do sobotniej gali UFC 308 nie okazała się najsmaczniejszym daniem, delikatnie rzecz ujmując.
W sobotę w Las Vegas walczono w ramach gali UFC Fight Night. Było to ostatnie wydarzenie amerykańskiego giganta przed hitowo zapowiadającą się galą UFC 308, która odbędzie się już 26 października w Abu Zabi.
Sobotnia gala okazała się kiepskim widowiskiem. Furę roboty mieli podczas niej sędziowie punktowi, którzy decydowali o wynikach aż dziewięciu z łącznie jedenastu walk, jakie odbyły się w APEX Center. Długimi fragmentami z oktagonu wiało nudą.
W walce wieczoru Anthony Hernandez zdeklasował Michela Pereirę, choć w pierwszych sekundach przeżył chwile grozy. Brazylijczyk potraktował go bowiem soczystym kopnięciem na korpus, po którym Amerykanina wyraźnie przytkało. Szybko jednak doszedł do siebie, zażegnując niebezpieczeństwo i przejmując stery walki w swoje ręce. Nieustannie nacierał, ataki stójkowe mieszając z próbami zapaśniczymi. W ten sposób okrutnie obciążał oktagonowy procesor Pereiry, który kompletnie nie wiedział, czego się spodziewać.
Początkowo silny jak tur i dysponujący imponującym płaszczem mięśniowym Brazylijczyk powstrzymywał zapaśnicze zapędy Hernandeza, ale bardzo szybko – bo jeszcze w pierwszej rundzie – opadł z sił. Amerykanin przez kilka rund męczył go w parterze, obijał ciosami i łokciami, atakował na głowę i korpus. Zafundował wyczerpanemu Pereirze prawdziwe oktagonowe tortury. Dobiegły one końca w rundzie piątej. Ponownie z dziecinną łatwością przewróciwszy Brazylijczyka, rzeźniczo usposobiony Hernandez porozcinał mu twarz łokciami, zmuszając tym samym sędziego do przerwania tego jednostronnego boju.
Dla Anthony’ego Hernandeza była to już szósta wygrana z rzędu, która mocno zbliża go do rozgrywki o tytuł mistrzowski kategorii średniej. 31-latek chciałby teraz zmierzyć się z rywalem ze ścisłej czołówki, którego pokonanie katapultowałoby go do walki o pas.
Do sporej niespodzianki doszło w co-mai evencie wydarzenia. Gremialnie skreślany weteran Rob Font przegrał co prawda pierwszą rundę walki z Kylerem Phillipsem, skontrolowany w parterze, ale w dwóch następnych utrzymał ją w stójce, gdzie zdecydowanie rozdawał karty. Wywierał morderczą presję, dosięgając Phillipsa ciosami. Ostatecznie wygrał jednogłośną decyzją sędziowską.
Na wyróżnienie zasługuje też inny zaprawiony w bojach weteran w osobie Darrena Elkinsa, którego starcie z Danielem Pinedą okazało się krwawą łaźnią. Po kapitalnym widowisku, pełnym szalonych kotłów zapaśniczych, Elkins pokonał Pinedę na pełnym dystansie. Obaj otrzymali następnie po $50 tys. w ramach bonusu za Walkę Wieczoru.