Za nami 3. kolejka nowej Ligi Mistrzów i kolejny pęk 18 meczów. Karuzela zatem się rozkręca i można już mówić o pierwszych wielkich wygranych i wielkich przegranych początkowej fazy rozgrywek. Oto nasze wnioski po wtorku i środzie.
1. Niespodziewany lider
W oczy rzuca się niespodziewany lider tabeli po trzech kolejkach – konia z rzędem temu, kto przewidziałby, że na prowadzeniu będzie Aston Villa. Tymczasem The Villans wygrali wszystkie trzy mecze, nie stracili nawet gola i wespół z Liverpoolem przewodzą stawce, jako jedyne dwie ekipy bez straty punktów. Zresztą, trzeci jest inny angielski zespół, Manchester City. W tej kolejce Aston Villa rozprawiła się 2:0 z Łukaszem Skorupskim i Kacprem Urbańskim, czyli z Bologną.
2. Do trzech razy sztuka
Stuttgart na pewno nie był faworytem meczu z Juve. Stara Dama udanie rozpoczęła sezon, w Lidze Mistrzów miała komplet punktów, a i w Serie A powodów do narzekań raczej brak. A jednak to zespół z Bundesligi zdominował spotkanie w Turynie. W 48. minucie gola na 1:0 zdobył Deniz Undav, ale do akcji wkroczył VAR, dopatrując się mocno wątpliwej ręki. W 86. minucie była druga doskonała szansa na objęcie prowadzenia, ale Enzo Millot zmarnował rzut karny. Gdy wydawało się, że Bianconeri znów zachowają czyste konto, w końcu El Bilal Toure zdobył zwycięską bramkę dla Stuttgartu, który był tego dnia zespołem wyraźnie lepszym.
3. Proszę nie drażnić rekina
Niedawno pół piłkarskiej Europy zastanawiało się, co by było, gdyby w finale Ligi Mistrzów Borussia wykorzystała swoje okazje z pierwszej połowy. Wtedy zabrakło skuteczności, a po przerwie Real wykorzystał swoje okazje i wygrał mecz 2:0, sięgając po kolejne trofeum Champions League. Odpowiedź na to, co by było, otrzymaliśmy we wtorek wieczorek, gdy dortmundczycy faktycznie prowadzili 2:0 i to na terenie ich rywala. Po przerwie? Miazga! Real włączył tryb ligomistrzowy i wygrał 5:2, a Vinicius Jr. zaliczył hat-tricka. Więcej o tym popisie podrażnionego zespołu Królewskich piszemy TUTAJ.
4. Francuski numer
Dla niektórych Ligue 1 to „liga farmerów”, ale kluby z Francji chcą zadać kłam takiej tezie. I to wcale nie PSG, które obecnie zajmuje dopiero 19. miejsce w tabeli rozgrywek. Na 4. miejscu jest obecnie Monaco, na 5. miejscu Brest (po 7 punktów), a zajmujące 15. miejsce Lille pokonało już Real Madryt (w 2. kolejce) i Atletico Madryt (w środę). Tym samym ekipy z Ligue 1 naprawdę pozytywnie zaskakują – z wyjątkiem mistrzów kraju, ale tutaj można mówić raczej o chwilowej zadyszce. Trudno bowiem wyobrazić sobie 1/16 finału bez drużyny Luisa Enrique.
5. Haaland w trybie Zlatan
To, że Manchester City rozgromił Spartę Praga nie dziwi nikogo, zapewne włącznie z graczami z Czech. Ale jeśli coś zapamiętamy z tego meczu, to na pewno ekwilibrystycznego gola Erlinga Haalanda. Do obejrzenia TUTAJ.
6. Raphinha demoluje Bayern
Vinicius Jr. na dniach ma odebrać Złotą Piłkę, ale dziś nie brakuje głosów, że najlepszym Brazylijczykiem jest Raphinha. Nie wiemy, co zrobił z nim latem Hansi Flick, ale były piłkarz Leeds jest w niesamowitej formie. Pozazdrościł Viniemu hat-tricka i również „poczęstował” rywala z Bundesligi trzema golami, a Barcelona przełamała wieloletnią niemoc w starciach z Bayernem, pokonując Bawarczyków aż 4:1. Ostatni raz Barca pokonywała Bayern, gdy Leo Messi „sadzał” na czterech literach Jerome’a Boatenga. Prawie 10 lat temu. Tym razem Barca trenera Flicka rozbiła Bayern, w którym tenże trener sięgał po wielkie sukcesy. Wynik bardzo znamienny. A więcej o popisie Barcy TUTAJ.
7. Lewandowski 700
A poza hat-trickiem Raphinhi mieliśmy w tym meczu jeszcze bramkę Roberta Lewandowskiego – jakżeby inaczej. Lewy jest również w doskonałej formie strzeleckiej – to jego 15. gol w tym sezonie (12 w La Liga, 3 w Champions League), a do tego już 700. gol w karierze. Niesamowite liczby. Polak powoli dobija również do setki goli w Lidze Mistrzów – obecnie brakuje mu trzech trafień. W teorii może jeszcze gonić Messiego i Cristiano Ronaldo, ale musiałby pograć w Lidze Mistrzów jeszcze minimum z 2-3 sezony, co może nie być takie łatwe. W każdym razie – obecnie znów można o nim mówić, jako o czołowej „dziewiątce” na świecie.
8. Liverpool kompletny, Lipsk na zero
Mecz Liverpoolu z Lipskiem był bardzo istotny szczególnie dla ekipy RB, która po dwóch seriach gier miała 0 punktów. I cóż – po trzech kolejkach nadal to samo. The Reds wygrali na Red Bull Arenie 1:0 po bramce Darwina Nuneza. W efekcie zespół Arne Slota ma 9 punktów po trzech kolejkach, a konto RasenBallsport nadal świeci pustkami. Ale tutaj trzeba jednak pomówić o terminarzu – Lipsk grał do tej pory z Atletico, Juventusem i Liverpoolem. Ścieżka zdrowia. A w tym samym czasie np. Sporting grał z Lille, PSV i Sturmem Graz.
9. Karna rozpacz
Mieliśmy w tej kolejce całkiem sporo niewykorzystanych rzutów karnych. Leonardo Trossard przeciwko Szachtarowi, Christian Stuani przeciwko Slovanowi, Enzo Millot przeciwko Juve i wreszcie Marco Arnautović przeciwko Young Boys. Co jednak ciekawe, w każdym przypadku feralnemu strzelcowi się upiekło, bo jego drużyna zainkasowała trzy punkty.
10. Absurdy tabeli
Po 1. kolejce liderem był Bayern, który rozgromił w meczu otwarcia Dinamo Zagrzeb aż 9:2. I wiecie co? Po trzech kolejkach Dinamo jest wyżej od Bayernu! Mistrzowie Chorwacji uzbierali sobie cztery punkty w dwóch następnych meczach (remis z Monaco i wygrana z Salzburgiem) i wyprzedzają Bawarczyków, którzy przegrali z Aston Villą i Barceloną. Złośliwi śmieją się z Vincenta Kompany’ego, że w Burnley łapał się chociaż do TOP 20 tabeli, a teraz jest na 23. miejscu. Inna sprawa, że nawet zajmując takie miejsce po 8. kolejkach można wygrać rozgrywki! Dziś poza ewentualną fazą play-off są za to inne duże firmy – Milan, Atletico Madryt czy RB Lipsk. Pozytywnie zaskakują – o czym już wspominaliśmy – przedstawiciele Ligue 1 w postaci Brest, Monaco i Lille.