Skip to main content

Co mają wspólnego Marco Reus i Mats Hummels? Ano to, że obaj wystąpili na Wembley 11 lat temu, gdy Bayern wygrał z Borussią Juergena Kloppa 2:1. Teraz otrzymają okazję do rewanżu – być może też z Bayernem. Hummels był bohaterem półfinału z PSG. Nie dość, że świetnie grał w obronie, to jeszcze zdobył bramkę na wagę zwycięstwa.

PSG przez 180 minut nie potrafiło zdobyć bramki. Za pierwszą połowę rewanżu należy im się nagana, bo w ogóle nie było po nich widać, żeby w tym dwumeczu przegrywali. Można powiedzieć ironicznie, że Luis Enrique chyba powiedział im w przerwie, że przegrywają, bo nie było w nich determinacji. Niespodziewanie w pierwszym składzie wyszedł Goncalo Ramos, który jest rezerwowym. W dwumeczu z Barceloną wszedł raptem na sześć minut. W Ligue 1 pokazał się w kwietniu z dobrej strony – zwłaszcza wchodząc na pół godzinki z Le Havre, gdzie dopisał na konto bramkę i asystę. PSG musiało tam gonić wynik od stanu 1:3 i to się udało właśnie w dużej mierze dzięki Portugalczykowi. Po udanym meczu jednak… z BVB znów usiadł na ławce. Tym razem Luis Enrique wystawił go w pierwszej jedenastce, przesunął Mbappe typowo na skrzydło, a “posadził” Bradleya Barcolę.

Ramos był całkiem aktywny od pierwszej połowy. To on oddał pierwszy celny strzał, gdy uprzedził Hummelsa. Nie był on jednak zbyt groźny. Pierwsza połowa rozczarowała. Dwie akcje najbardziej godne wyróżnienia to przede wszystkim interwencja wślizgiem Matsa Hummelsa, który uprzedził Kyliana Mbappe. Kiedy wydawało się, że Francuz za chwilę będzie miał doskonałą szansę, to nagle pojawiła się tam lewa noga niemieckiego stopera. Co bardziej istotne – idealnie trącił on piłkę tuż przed uderzeniem Kyliana. Gwiazdor PSG po prostu kopnął w powietrze. Od razu kilka sekund później Borussia wykonała kilka podań, a Karim Adeyemi popędził z kontrą. Nikt nie mógł go dogonić. Dopiero dobrze ustawiony Gianluigi Donnarumma uratował PSG. To by było na tyle z pierwszej nudnej połowy.

Druga część gry to już zupełnie co innego. Zaczęło się mocno, bo od uderzenia w słupek Zaire-Emery’ego. Trafił w niego bodajże z dwóch metrów! Jednocześnie było to już trzecie obramowanie bramki trafione przez PSG w tym dwumeczu. Słupki i poprzeczki prześladowały paryżan. Pudło młodego Francuza błyskawicznie się zemściło. Dwie i pół minuty później Marquinhos źle odegrał piłkę do Donnarummy i Julian Brandt podszedł wykonać rzut rożny. Dośrodkował wprost na głowę… tak, tak – Matsa Hummelsa. Doświadczony Niemiec z łatwością poradził sobie z Lucasem Beraldo. Wszyscy zastanawiali się dlaczego średnio grający głową zawodnik kryje świetnego przy stałych fragmentach stopera. To już jednak problem Luisa Enrique. PSG musiało gonić i cóż… nie dogoniło.

Borussia została za to przyjaciółką metalu. Nuno Mendes załadował z daleka w słupek, a Vitinha przysadził z jeszcze dalszej odległości w poprzeczkę, strzał Kyliana Mbappe delikatnie dotknął Kobel i piłka także wylądowała na poprzeczce. Borussia Dortmund w drugiej połowie nie istniała w ataku. Po zdobyciu drugiej bramki nie miała takiej potrzeby. Paryżanie byli za to wyjątkowo nieskuteczni. Aż 31 strzałów w spotkaniu nie przełożyło się na ani jedno trafienie. Szczęście w ogóle im nie sprzyjało, bo uderzyli dwa razy w słupek i dwa razy w poprzeczkę. Borussia dowiozła to zwycięstwo i wystąpi w finale Champions League na Wembley. To duża niespodzianka, bo przecież w Bundeslidze kompletnie rozczarowuje. Jadon Sancho oraz Marcel Sabitzer rok temu grali u ten Haga w Manchesterze United, a teraz zagrają w BVB o najcenniejsze klubowe trofeum. Marco Reus z kolei zakończy karierę w Borussii… finałem Ligi Mistrzów. Lepiej nie mógł sobie tego wymarzyć.

Nasser Al-Khelaifi wściekał się po meczu na pytanie o przyszłość Luisa Enrique i odpowiedział dziennikarzowi, że nie ma pojęcia o piłce i niczego nie rozumie. Kylian Mbappe z miną zażenowania skwitował pytanie komu będzie kibicował w drugim półfinale. Zawiódł w tym meczu i nie ucieknie od memów – wszystkich tych przeróbek twarzy piłkarza z nadwagą bądź też podobnych do niego osób na świecie z podpisem “Mbappe vs Borussia”. Nie może sobie mieć nic do zarzucenia Vitinha. To on był rzeczywistym liderem. Trafił w poprzeczkę, miał trzy kluczowe podania w tym wykreował jedną dużą szansę, a jego 64/68 podań było celnych, w tym sporo przerzutów. Regulował tempem akcji, robił przewagę. Jego koledzy jednak rozczarowali. Fabian Ruiz, Warren Zaire-Emery, Goncalo Ramos, Ousmane Dembele i Kylian Mbappe nie “dźwignęli” tego meczu, a sam Vitinha tego nie wygra.

Related Articles