Choć to dopiero początek stycznia, to w lidze szkockiej coraz bliżej jest moment, w którym będzie można stwierdzić, że jest "pozamiatane". Dziewięć ostatnich mistrzostw kraju zdobył Celtic, ale dziesiątej kolejnej wiktorii może nie być. Rangersi są na najlepszej drodze, by zdetronizować odwiecznego rywala. Dzisiejsze Old Firm Derby będą kluczowe. Dla Celticu to czas najwyższy, by zacząć odrabiać straty.
Spójrzmy w ligową tabelę Scottish Premiership. Prowadzący Rangersi mają 59 punktów w 21 meczach. Jeszcze nie przegrali i tylko dwa razy stracili punkty. We wszystkich meczach kampanii stracili zaledwie pięć goli! Celtic traci – bagatela – 16 punktów! Ale tu ważna adnotacja. Mistrzowie Szkocji rozegrali aż trzy mecze mniej. Gdyby dodać im dziewięć punktów za trzy zwycięstwa – a jest to prawdopodobny scenariusz – to strata stopnieje do siedmiu. To wciąż dużo, ale w perspektywie są jeszcze Old Firm Derby dziś, a potem kolejne 20 marca! Oznacza to, że nie możemy jeszcze koronować podopiecznych Stevena Gerrarda, choć ewidentnie widać, że są bardzo blisko upragnionego celu.
Ostatnie mistrzostwo The Gers zdobyli w 2011 roku. Rok później byli drudzy, a potem musieli przez kilka lat grać na niższych poziomach rozgrywkowych, co było skutkiem degradacji za nieprawidłowości finansowe. W efekcie Celtic z dużą łatwością sięgał po kolejne tytuły. Po powrocie odwiecznego wroga z tego samego miasta The Bhoys nadal wygrywali rozgrywki Premiership, choć widać było, że z roku na rok Rangersi niwelują dystans. Że są coraz bliżej. I że w końcu przyjdzie ten sezon, gdy zaatakują na poważnie. Ten zeszły został przerwany i niedokończony z powodu pandemii, ale 13 punktów przewagi Celticu w momencie zatrzymania rozgrywek nie pozostawiało złudzeń.
Gerrard nie przybył jednak do Glasgow zdobywać kolejne wicemistrzostwa, bo dla Rangers to żaden sukces – raczej minimum przyzwoitości. Celem samym w sobie była detronizacja Celtów. Rzetelna praca popłaca i bieżący sezon to potwierdza, bo wyniki chłopców z Ibrox nie są dziełem przypadku. Gerrard zbudował żelazną defensywę, przez którą bardzo trudno się przebić, a i atak robi swoje. O jakości zespołu miał się okazję przekonać poznański Lech, który w fazie grupowej Ligi Europy dwukrotnie poległ w starciach z wicemistrzami Szkocji. Ci zresztą wygrali grupę, nie przegrywając ani jednego meczu. W 1/16 finału czeka ich dwumecz z belgijskim Royal Antwerp i chyba trzeba ich uznać za faworyta. Tymczasem Celtic odpadł w grupie, zajmując ostatnie miejsce, za Milanem, Lille i Spartą Praga.
Ekipa The Gers przegrała w tym sezonie jeden mecz – niedawno w Pucharze Ligi z St. Mirren. To jednak rozgrywki o najmniejszym znaczeniu i jeśli Gerrard poprowadzi zespół do tytułu to wszyscy mu to wybaczą. Jeśli dodatkowo dojdą np. do ćwierćfinału Ligi Europy, będzie można mówić o pełnym sukcesie.
Celtic wygrał cztery ostatnie mecze w lidze, nie tracąc w nich ani jednego gola. Czy w dzisiejszych Old Firm Derby na Ibrox będzie w stanie wziąć rewanż za październikową porażkę 0:2 na własnym terenie? Tamtego meczu dobrze nie wspomina na pewno Patryk Klimala, polski napastnik Celtów, który zagrał bardzo słabo i został zmieniony. Dziś jest dość daleko od gry w podstawowej jedenastce, więc na polskiego bohatera Old Firm Derby raczej nie ma co liczyć. Początek szkockiej świętej wojny już o 13:30.