W ostatniej kolejce Premier League możemy doczekać się jeszcze sporych emocji, ale równie dobrze może to być niedziela bez większych wstrząsów. Najważniejsze pytanie dotyczy oczywiście mistrzostwa kraju, ale tutaj Manchesterowi City wystarczy pokonanie West Hamu u siebie. Zadanie nie jest szczególnie skomplikowane.
„Citizens” wygrali we wtorek zaległy mecz na Tottenham Hotspur Stadium po dublecie Erlinga Haalanda. To był klucz, by do ostatniego meczu przystępować z pozycji lidera. Jednak nie wszystko musiało pójść po myśli Pepa Guardioli. W końcówce regulaminowego czasu gry sytuacji sam na sam ze Stefanem Ortegą nie wykorzystał Son. Koreańczyk przegrał pojedynek z rezerwowym bramkarzem City, który wcześniej zastąpił, brutalnie potraktowanego przez Cristiana Romero, Edersona. Son być może miał na nodze mistrzostwo Anglii dla Arsenalu.
Teraz Kanonierzy muszą wygrać swój domowy mecz z Evertonem i czekać na sensacyjne wieści z Etihad, czyli informację o remisie lub zwycięstwie West Hamu. Jest to mało prawdopodobny scenariusz. Obywatele idą od zwycięstwa do zwycięstwa, nie przegrali w lidze od 6 grudnia i nie wygląda na to, by mieli wypuścić z rąk czwarty z rzędu tytuł. W erze Premier League nikt wcześniej tego nie dokonał. Guardiola w niedzielny wieczór znów może przejść do historii. A w szalenie wyrównanej i napakowanej forsą Premier League długo ten rekord może nie zostać pobity. No chyba, że sam Guardiola poprawi go za rok.
Czy coś poza korespondencyjnym pojedynkiem City z Arsenalem może nas jeszcze zainteresować podczas niedzielnej multiligi? Walka o 6. miejsce, które da europejskie puchary. Chelsea wystarczy jeden punkt w meczu z Bournemouth, by ostatecznie skończyć rozgrywki na pucharowym miejscu. To całkiem przyzwoity finisz, jak na drużynę, która przez wiele tygodni pałętała się w okolicach 9-10. miejsca. W teorii The Blues mogą nawet wskoczyć na 5. miejsce, ale Tottenham musiałby przegrać z Sheffield, a jest to skrajnie mało prawdopodobny wynik.
Za plecami Chelsea dwójka drużyn, które mają po 3 punkty mniej – Newcastle i Man Utd. Siódme miejsce da Ligę Konferencji Europy, jeśli w przyszłą sobotę Manchester City wygra finał Pucharu Anglii z… Manchesterem United. Jeśli więc w niedzielę Czerwone Diabły wyprzedzą Sroki w tabeli, wówczas zagwarantują sobie grę w Europie – w przypadku triumfu na Wembley będzie to Liga Europy, w przypadku porażki, jedynie rozgrywki trzeciej kategorii. Ale zawsze coś. Ekipa Erika ten Haga zagra w niedzielę na wyjeździe z Brighton, podczas gry Newcastle, również na wyjeździe, z Brentford. Sroki mają dużo lepszy bilans bramkowy, więc wystarczy im zaliczyć taki sam wynik jak United.
Na dole wszystko już rozstrzygnięte. Z ligą pożegnają się ekipy Sheffield, Burnley i Luton. Matematyka daje jeszcze mikron szans zespołowi Luton, ale Nottingham Forest ma 3 punkty więcej i o 12 goli lepszy bilans. Oznacza to, że Luton musiałoby wygrać z Fulham bardzo wysoko i czekać na bardzo wysoką porażkę Nottingham z Burnley. Niedziele cudów zdarzały się, ale raczej w polskich realiach lat 90-tych. Tutaj wszystko jest już pozamiatane.
W wielu meczach nie będzie więc stawki, a typowym meczem o pietruszkę podczas 38. kolejki jest starcie Liverpoolu z Wolves na Anfield Road. Jednak wielu kibiców wybierze właśnie transmisję z meczu The Reds, a to dlatego, że będzie to pożegnanie Jurgena Kloppa z pracą trenera w Liverpoolu. Ostatni sezon miał być okraszony zdobyciem mistrzostwa, ale końcówka sezonu nie była w wykonaniu drużyny Niemca wystarczająco dobra. Sporo potknięć w lidze, a na dodatek odpadnięcie z Ligi Europy po dwumeczu przeciwko Atalancie. Na pocieszenie został wywalczony kilka miesięcy temu Puchar Ligi. Mimo wszystko pracę Kloppa w Liverpoolu można oceniać wyłącznie pozytywnie – zdobył pierwszy w erze Premier League tytuł dla The Reds, zagrał w trzech finałach Ligi Mistrzów, jeden z nich wygrywając. To bardzo konkretne osiągnięcia. A ofensywny, dynamiczny, „rockandrollowy” styl gry jego kapeli fani zapamiętają na długo. Z ligą żegna się wielka postać, a jego następca będzie miał szalenie trudne zadanie.
Co ciekawe, to nie jedyne pożegnanie ważnego trenera ze swoim klubem. Z West Hamu odchodzi przecież David Moyes, który w ostatnim meczu może odegrać kluczową rolę, o ile Młotom uda się powstrzymać rozpędzonych Citizens. Czy obejrzymy niespodziewaną mijankę na ostatniej prostej?