Drużyna Lille przegrywała już 0:2 i wydawało się, że straci miejsce lidera Ligue 1, na co tylko czyhało PSG. Zespół Christopha Galtiera odwrócił jednak losy spotkania, a bohaterem został 35-letni Burak Yilmaz.
To najciekawszy sezon Ligue 1 od lat. Szansę na tytuł mają w tym momencie aż trzy kluby. Na czele jest Lille z 73 punktami, tuż za nimi PSG z 72, a na trzecim jeszcze Monaco, które ma 71 punktów. Do czołówki mógł też się dokleić Lyon i dokładnie na to się zapowiadało, bo prowadził w 35. minucie 2:0 po trafieniach Slimaniego i samobóju Jose Fonte. Yilmaz dał gościom nadzieję jeszcze w pierwszej połowie, popisując się wspaniałą bombą z rzutu wolnego, a w drugiej połowie lider Ligue 1 jeszcze bardziej napierał.
W 60. minucie było już 2:2 po tym, jak fatalny błąd popełnił Paqueta, który właściwie podał… prostopadłą piłkę do Buraka Yilmaza. Turek wyłożył piłkę do Jonathana Davida, a ten po prostu nie mógł się w takiej sytuacji pomylić. Goście jednak specjalnie nie świętowali. David złapał piłkę i ruszył na swoją połowę, bo mieli już rywala w garści. Gol na 3:2 to znów prosty błąd defensywy Lyonu. Wystarczyła długa piłka, przebitka i Yilmaz wyszedł sam na sam z Anthonym Lopesem i spokojnie pokonał go podcinką, zostając jednoznacznym bohaterem Lille.
Do końca Ligue 1 pozostały cztery kolejki, a to był najtrudniejszy mecz dla lidera, patrząc na terminarz. Po końcowym gwizdku piłkarze Galtiera rzucili się sobie w ramiona i zaczęli już świętować, jakby jedną ręką trzymali puchar za mistrzostwo. Zagrają jeszcze u siebie z dziewiątą w tabeli Niceą, później wyjazd do piątego Lens, kolejny mecz u siebie czternastym Saint Etienne i ostatnia kolejka to wyjazd do dwunastego Angers. Jest jeszcze gdzie pogubić punkty, ale dwie następne kolejki będą kluczowe, a taki come back tylko dodatkowo napędzi sensacyjnego lidera Ligue 1.
Drużyną, która na chwilę zrzuciła PSG z tronu było tylko Monaco z sezonu 2016/17. Mieli wtedy w składzie: Mbappe, Bernardo Silvę, Fabinho, Lemara, Moutinho, Glika, Bakayoko i Falcao. Oprócz tego, że pokonali w lidze PSG, to doszli jeszcze do półfinału Champions League. Teraz wszystko w swoich nogach ma Lille, dla którego może to być czwarty tytuł mistrzowski w historii. Ten ostatni wygrali całkiem niedawno dla tego klubu Eden Hazard, Yohan Cabaye, Moussa Sow, Gervinho, Mathieu Debuchy, Mickaël Landreau, czy nasz Ludo Obraniak. To była też mocna paka. Za kilka lat możemy w podobny sposób wspominać Jonathana Davida, który pewnie niedługo trafi do któregoś z silniejszych europejskich klubów, Jonathana Ikoné, Timothy'ego Weaha, José Fonte, Svena Botmana czy przede wszystkim nieśmiertelnego Buraka Yilmaza. Jeszcze cztery "finały".