Skip to main content

Lider z wiceliderem Ekstraklasy na Narodowym 2 maja? Taki finał zapewne chcieliby fani dobrego futbolu, a także kibice obu klubów. Jednak Legia oraz Raków mają ostatnie przeszkody do pokonania. Pojadą do drużyn z… niższych lig, które są sensacjami tegorocznych rozgrywek o Puchar Polski.

W przeciwieństwie do włoskiego czy hiszpańskiego pucharu, u nas nie ma dwóch pojedynków. Wszystko rozstrzygnie się w 90 lub 120 minutach okraszonych rzutami karnymi. Faworytów mamy jasnych i będą nim dwie najlepsze ligowe ekipy w Polsce. Jednak KKS Kalisz i Górnik Łęczna sprawili już tyle niespodzianek w tej edycji, że kolejna wcale nie jest traktowana jako scenariusz science-fiction.

Wtorek 20:30, KKS Kalisz – Legia Warszawa
Widzew Łódź, Górnik Zabrze i Śląsk Wrocław, a do tego Wigry Suwałki czy Olimpia Elbląg. Taki rozkład rywali ma KKS Kalisz, czy też “Kaka Kalisz”, jak mawia Zbigniew Jakubas, właściciel Motoru Lublin. Czwarta drużyna drugoligowych rozgrywek u siebie jest niezwykle mocna. Do niedawna jeszcze mogli poszczycić się mianem niepokonanych przed własnymi kibicami. Jednak po czternastu takich grach, przyszła pora na przełknięcie goryczy porażki, właśnie ze wspomnianym Motorem. Nadal jednak ekipa trenera Tarachulskiego to rywal niezwykle niewygodny i potrafiący grać niezwykle ofensywnie oraz atrakcyjnie dla oka. Najlepszym tego potwierdzeniem będzie strzelenie 11 goli trzem ekstraklasowiczom w trakcie 330 minut potyczek(2x 120 oraz 90 minut) w Pucharze Polski. Pięć sztuk przyjął Widzew(!), a po trzy Górnik Zabrze oraz Śląsk Wrocław. Jedynie wrocławianie nie byli w stanie jakkolwiek odpowiedzieć na kaliską strzelaninę.

Warto dodać, że KKS Kalisz ma największe szansę na zgarnięcie korony króla strzelców w tej edycji. Na prowadzeniu dwóch zawodników. Nestor Gordillo jako “10” ma pięć trafień, ale drugi, z czterema golami, jest… obrońca Mateusz Gawlik. To oni są nad całym zastępem zawodników z trzema golami wśród, których sa np. legioniści Josue czy Carlitos. To właśnie na nich będą liczyć goście, dla których oczywistym celem jest zagranie jedynego meczu w tej edycji w stolicy. Co prawda nie na Łazienkowskiej, ale jednak Narodowy mocno kusi. Tym bardziej że licząc od 2008 roku, Legia w ostatnich piętnastu latach wygrywała Puchar Polski najczęściej, bo aż siedem razy! Z dużą dozą prawdopodobieństwa można było do soboty stwierdzić, że to ich jedyne możliwe trofeum do zdobycia. Tyle że po wygranej 3:1 nad Rakowem apetyty zapewne się rozbudziły. To nadal sześć punktów straty na osiem kolejek przed końcem, ale ekipa Kosty Runjaicia może marzyć o odrobieniu takich strat oraz myśleć nawet o podwójnej koronie!

Legioniści obecnie w znakomitej dyspozycji. Pięć kolejnych wygranych, a łącznie dziesięć gier w tej rundzie zakończonych bilansem 8-2-0. Łącznie to już szesnaście spotkań bez porażki. Po raz ostatni zaznali ten smak 14 października ubiegłego roku, a zatem niemal pół roku temu! Nic nie zapowiada, żeby ta seria miała zostać przerwana dzisiaj ani za kilka dni w Legnicy.

Środa 20:30, Górnik Łęczna – Raków Częstochowa
Lubelszczyzna może się dobrze kojarzyć aktualnemu liderowi Ekstraklasy. W 2021 roku na Arenie Lublin wygrali swój pierwszych Puchar Polski w historii, ogrywając 2:1 Arkę Gdynia. Miesiąc temu pokonali tam Motor w ramach 1/4 finału obecnej edycji. Teraz trzeba wrócić w te rejony i celem będzie pokonanie pierwszoligowego Górnika Łęczna. Wszystko po to, by zgarnąć trzeci z rzędu (!) Puchar Polski. Do wyczynu Górnika Zabrze z przełomu lat 60. i 70. XX wieku, czyli pięciu kolejnych tytułów jeszcze daleko, ale jest szansa powtórzyć wynik Legii z lat 2011-2013 oraz Amiki Wronki z lat 1998-2000.

Częstochowianie muszą się obudzić po ostatnim weekendzie, w który przegrali 1:3 z Legią. Remis, a tym bardziej zwycięstwo dałaby im niemal pewność zdobycia mistrzowskiego tytułu. Tymczasem porażka może wprowadzić pewien zamęt w szeregi drużyny Marka Papszuna. Piłkarsko jednak są przynajmniej o klasę albo dwie lepsi od najbliższego rywala. Zwłaszcza, że mówimy o pierwszoligowcu z drugiej połowy tabeli. Górnika jednak nijak nie można lekceważyć, o czym przekonało się kilka ekip z Ekstraklasy. Zanim zielono-czarni ograli drugoligową Pogoń Siedlce, najpierw pokonać trzeba było wyżej notowane ekipy. Na start jeden z faworytów I ligi – Arka Gdynia. Potem Korona Kielce i Piast Gliwice z Ekstraklasy. Dodatkowym atutem jest postawa zespołu po objęciu go przez Ireneusza Mamrota. Ten zastąpił Marcina Prasoła tuż przed ćwierćfinałowym spotkaniem w Siedlcach i liczby są za nim. Trzy wygrane i dwa remisy, a także tylko jeden stracony gol to zdecydowanie dobry okres w tym sezonie dla górników.

Przy okazji obrony warto wspomnieć, że to będzie szczególny pojedynek, jak na półfinał Pucharu Polski. Górnik Łęczna i Raków Częstochowa to jedyne zespoły, które nie straciły jeszcze gola! Zielono-czarni dokonali tej sztuki w czterech meczach, zaś Medaliki w trzech, wszak jako pucharowicz mieli wolne w I rundzie. Może się zatem tak zdarzyć, że w przypadku bezbramkowego remisu i rzutów karnych, któraś z ekip odpadnie z pucharowych rozgrywek nie tracąc ani jednego gola w trakcie gry!

Related Articles