Skip to main content

Już dawno straciła status najlepszej ligi świata. Jednak La Liga nadal ma coś, czego nie mają pozostałe ligi. To wyjątkowy pojedynek na linii Madryt – Barcelona. Lada moment startuje kolejny sezon La Liga, a kibice mogą mieć tylko nadzieje, że tendencja coraz nudniejszych meczów na półwyspie Iberyjskim zostanie odwrócona. Czas na zapowiedź sezonu!

Niestety od lat w ligach TOP5 to Hiszpania wypada najgorzej pod względem liczby strzelonych goli. Różnica pomiędzy La Liga a Bundesligą to prawdziwa przepaść. Mowa przecież o średnio 0,66 bramki na spotkanie mniej. Oczywiście u naszych zachodnich sąsiadów jest kilka kolejek mniej, natomiast w liczbach bezwzględnych to wciąż ogromne straty. Jeśli w każdy weekend na niemieckich boiskach pada o niemal 7 goli więcej, to trudno się dziwić wypełnionym trybunom na meczach w Augsburgu i puchom, jakie widujemy np. na obiekcie Getafe. Poniżej tak prezentują się statystyki.

Bundesliga 3,17
Premier League 2,85
Ligue1 2,81
Serie A 2,56
LaLiga 2,51

Ceny biletów nadal problemem
Zresztą to nie jedyny kłopot, bo Hiszpania ma także kłopot z cenami biletów. Nie od dziś wiadomo, że ceny biletów na mecze La Liga należą raczej do tych z wyższej półki. Kibice w Bundeslidze czy Serie A mogą być zadowoleni patrząc na to, jakie ceny dyktują kluby z drugiej najlepszej ligi. 50 euro za średniej klasy spotkanie? To wcale nie jest nic nowego. Jednak o kilka kroków dalej poszedł chociażby Real Betis. Na spotkanie drugiej kolejki z Atletico ceny wyglądają po prostu kosmicznie. Jeśli ktoś byłby przejazdem w Sewilli i chciałby wybrać się na takie spotkanie, wówczas musiałby zapłacić przynajmniej 135 euro! Tyle kosztują najtańsze wejściówki dla tych, którzy nie są socios Verdiblancos.

Warto dodać, że światełko w tunelu pojawiło się dla kibiców, którzy jeżdżą za swoimi klubami na mecze wyjazdowe. Kilkanaście klubów La Liga podpisało się pod wspólnym projektem w ramach, którego wejściówki dla kibiców gości nie będą droższe niż 30 euro. Ponadto gospodarz zapewni przynajmniej 300 biletów dla każdej z grup przyjezdnych. Początkowo pod tym paktem nie podpisała się Barcelona, ale finalnie dołączyła do grona klubów zainteresowanych takim porozumieniem.

Powrót na tron po trzech latach
Trzy lata czekała Barcelona na kolejne mistrzostwo i odzyskanie go z madryckich rąk. Niby niedługo, ale dla takich klubów, jak Blaugrana to cała wieczność. Przyjście Roberta Lewandowskiego i pierwszy pełny sezon Xaviego w roli szkoleniowca pozwoliły na zdobycie najważniejszego trofeum. Oczywiście nie był to idealny sezon dla Katalończyków, którzy skompromitowali się w europejskich pucharach. Z drugiej strony Barcelona była i można powiedzieć, że nadal jest w okresie przejściowym. Oczywiście 99% klubów na świecie zazdrości takiego okresu przejściowego, jednak nie można powiedzieć, by wszystko działało, jak należy na Camp Nou. I tu właśnie zaczyna się początek opowieści o kolejnych zmianach.

Wyprowadzka
Estadi Olímpic Lluís Companys, czyli Stadion Olimpijski będzie tymczasowym domem dla mistrza Hiszpanii. Wszystko przez długo zapowiadany i zaplanowany remont Camp Nou. To ogromna zmiana w funkcjonowaniu klubu. Blaugrana to przecież jeden z najpopularniejszych, jeśli nie najpopularniejszy klub na świecie. Pojemność dotychczasowego domu wynosiła około 98 tysięcy miejsc. Teraz jednak będzie trzeba przyzwyczaić się do stadionu niemal o… połowę mniejszego. Oficjalna pojemność to 49472 kibiców, co stanowi drastyczną różnicę. Tutaj pojawia się kłopot pod względem socios i ich karnetów. To już ogromne ograniczenie zarabiania na dniu meczowym. Do tego obiekt ma już swoje lata i mimo renowacji daleko mu do obecnych standardów, co tylko będzie zmniejszać możliwości ekonomiczne klubu. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak to istotny kłopot wobec wielu trudności z rejestracją nowych piłkarzy.

Przebudowy nie tylko stadionów
Dwa największe hiszpańskie kluby nadal są w trakcie przebudowy swoich kadr. Kto jest bliżej ich ukończenia? Trudno powiedzieć, ale plany nadal są duże, zarówno w Barcelonie, jak i Madrycie. Barcelona ma wiele młodych wschodzących gwiazd, więc w letnim okienku postawiła na doświadczonych graczy, którzy mają albo wzmocnić zespół, albo go uzupełnić. Z pewnością wzmocnieniem powinien być Ilkay Gundogan. Reprezentant Niemiec to prawdziwy hit transferowy i z miejsca powinien być jednym z liderów drużyny. Przyszły trener zmienia otoczenie po wielu latach w Manchesterze City, gdzie wygrał wszystkie możliwe trofea, z Ligą Mistrzów na koniec włącznie. Do środka pola trafił także wychowanek klubu Oriol Romeu. Wielu narzekało na ten ruch, ale wydaje się, że jako uzupełnienie składu to wcale nie jest głupi pomysł. Podobnie jak darmowe sprowadzenie Inigo Martineza z Bilbao. Lewonożny stoper to w dzisiejszych czasach ogromny skarb. Zwłaszcza ograny w La Liga. Już nie trzeba będzie posiłkować się… Marcosem Alonso na środku defensywy.

W Madrycie udało się dopiąć pierwszy z trzech wielkich transferów. Jude Bellingham trafił z Borussii Dortmund na Santiago Bernabeu za ponad 100 milionów euro i jeszcze wzmocnił siłę środka pola zespołu. Mimo że w czerwcu skończył dopiero 20 lat, to na jego koncie jest już niemal 200 meczów w dorosłym futbolu, licząc kluby i reprezentacje! Liczby oraz możliwości Anglika pokazują, że to ma być transfer na długie lata dla Los Blancos. Na ten moment to jedyny spektakularny transfer wicemistrza kraju. Do klubu po wypożyczeniach z Milanu wrócił Brahim Diaz, jednak droga do składu jest bardzo długa. Wydaje się, że krótszą mają inne dwa nazwiska, wyróżniające się w klubach La Liga. Fran Garcia wraca do klubu po dobrej grze w Rayo Vallecano. 23-latek będzie zmiennikiem na lewej obronie, ale nie bez szans na regularną grę. Podobnie, jak w obecnej sytuacji 33-letni Joselu. W marcu tego roku zadebiutował w reprezentacji Hiszpanii i już strzelił 3 gole w czterech występach! Trafia jednak w roli zmiennika “9”, której… nie ma. Po odejściu Karima Benzemy to jedyny typowy napastnik. W ostatnich dwóch sezonach strzelił łącznie 30 ligowych goli, mimo że grał w dwóch drużynach, które finalnie spadały do drugiej ligi. Najpierw 14 trafień dla Alaves, a ostatnio 16 dla Espanyolu. Teraz przeciwnicy Realu śmiali się, że może to być zły talizman dla nowego klubu. Tutaj jednak ma gwarancje utrzymania, a obecnie także powinien dostać sporo minut. Wydaje się jednak, że pierwszym wyborem dla Carlo Ancelottiego będzie duet Vinicius Junior i Rodrygo. Brazylijczycy w ostatnich latach głównie grali na skrzydłach, chociaż w przypadku tego drugiego rola jednej z “9” nie byłaby takim przeskokiem, jak w przypadku Viniego, który znacznie lepiej czuje się bliżej bocznej linii boiska.

Kto wskoczy do TOP4?
Od wielu lat jasnym dla każdego jest obsadzenie trzech miejsc w TOP4. Zmiany na podium dokonują się niemal, co roku. Zresztą najlepiej pokazuje to podium w ostatnich trzech sezonach:

2020/2021: 1. Atletico, 2. Real, 3. Barcelona
2021/2022: 1. Real, 2. Barcelona, 3. Atletico
2022/2023: 1. Barcelona, 2. Real, 3. Atletico

Pół żartem można powiedzieć, że gdyby Atleti w ostatnim sezonie na finiszu wyprzedziło Real (skończyło się 78 do 77 dla Los Blancos) wówczas za ten okres każdy byłby po razie na każdym stopniu podium. Jednak każdy z tych klubów zgarnął po jednym tytule, co tylko pokazuje, że trudno mówić o typowym duopolu. Oczywiście Atletico nadal jest półkę niżej pod wieloma względami, ale sportowo to nadal top w Hiszpanii. Teraz lekko nie będzie, bowiem przygotowania mocno zakłóciły podróże. Władze klubu zafundowały swojemu zespołowi tournee po całym świecie. Atletico odwiedziło Koreę Południową, Meksyk i USA. Efekt? To mniej więcej łącznie 40 godzin w powietrzu, 14 dni w podróży i zaledwie… sześć jednostek treningowych przy czterech sparingach. Istne szaleństwo, które opłaci się marketingowo, ale sportowo odbije się czkawką.

Tymczasem na czwartej pozycji zmiana po trzech sezonach. Ostatnio Sevilla za każdym razem meldowała się jako ostatnia hiszpańska drużyna w Champions League. Tym razem jednak Los Nervionenses długo kotłowali się na dole tabeli, finalnie kończąc sezon na 12. pozycji, ale z wygraną Ligą Europy i… awansem do Ligi Mistrzów. Znajdzie się tam także Real Sociedad. Txurri-Urdin długo byli w samym czubie tabeli, jednak później nieco opadli z sił w końcówce. W pewnym momencie wydawało się, że nawet Villarreal jest w stanie ich dogonić. Ostatecznie dobry finisz ekipy Imanola Alguacila sprawił, że po raz kolejny Champions League zawita do Kraju Basków. Teraz celem dla La Realu będzie utrzymanie tejże lokaty, na którą chętnych nie brakuje. Podobny cel będzie w Sewilli po obu stronach miasta, chociaż trzeba przyznać, że Betis jest nieco osłabiony względem poprzedniego sezonu – bez Canalesa. Z drugiej strony Sevilla drugiego tak słabego roku mieć nie będzie i zapewne wróci do czołówki. Jest jeszcze Villarreal oraz lokalny rywal Realu Sociedad – Athletic Bilbao. Krótko mówiąc chętnych nie zabraknie, a miejsce w LM jedno. To znaczy cztery, ale trzy praktycznie zajęte.

Dwa hity i na tym koniec?
Okienko transferowe jeszcze trwa, a kluby w Hiszpanii mogą kupować do końca września. To oznacza, że poniższe zestawienie spokojnie może się jeszcze zmienić. Warto jednak wymienić najważniejsze transfery przedsezonowe. Na samej górze te kluczowe, jednak im niżej, tym kolejność już coraz bardziej przypadkowa. Póki co możemy powiedzieć o dwóch hitach, kilku wzmocnieniach, o których mówi się w innych krajach i tyle. Nazwiska nie powalają na kolana, co pokazuje poniższa lista.

– Jude Bellingham do Realu Madryt
– Ilkay Gundogan do Barcelony
– Inigo Martinez do Barcelony
– Isco do Betisu
– Arda Guler do Realu Madryt
– Joselu do Realu Madryt
– Cesar Azpilicueta do Atletico
– Andre Silva do Realu Sociedad
– Santi Comesana do Villarrealu
– Sergio Arribas do Almerii
– Antonio Blanco do Alaves
– Denis Suarez do Villarrealu
– Hector Bellerin do Betisu
– Javi Galan do Atletico
– Daley Blind do Girony
– Artem Dowbyk do Girony
– Alexander Sorloth do Villarrealu

Duże straty
Niestety, bilans strat i zysków raczej na minus. Mowa tutaj o nazwiskach, bowiem trudno nie odnieść wrażenia, że La Liga w tym roku straciła naprawdę sporo. Niektórzy zawodnicy, jak Joaquin czy David Silva zakończyli swoje długoletnie kariery. Pierwszy z nich został ambasadorem rozgrywek, a także komentatorem hiszpańskiego Movistaru na nadchodzący sezon.

Inni są już u ich schyłku, więc wybrali ciekawe miejsca do ich kończenia. Mowa tutaj o barcelońskim duecie Sergio Busquets i Jordi Alba, który ponownie znalazł się u boku Leo Messiego, tym razem w Interze Miami. Inny, ale także opłacalny kierunek wybrał Karim Benzema. Francuz wybrał Al Ittihad w Arabii Saudyjskiej. Amerykański kierunek wybrał mocno poszkodowany przez kontuzje Asier Illarramendi, dotychczasowy kapitan Realu Sociedad. Bez klubu z kolei nadal pozostaje Eden Hazard, po tym, gdy na początku czerwca rozwiązał kontrakt w Madrycie.

Na tym koniec “darmowych” strat. Ogromną stratą dla ligi wydaje się być chociażby Sergio Canales. Dla Realu Betis jeszcze większą, bowiem były gracz Realu Madryt i Valencii od lat był motorem napędowym drugiej linii Verdiblancos. Canales w wieku 32 lat wybrał przedwczesną emeryturę? Tak wielu określiłoby transfer do meksykańskiego Monterrey. Kierunek ciekawy, ale sportowo na pewno duża strata dla klubu i ligi.

Swoje kariery napędzają inni i warto tutaj wypisać najważniejsze transfery wychodzące, łącznie z kwotami, jakie padały:

– Nicolas Jackson (Villarreal) do Chelsea za 37 mln
– Pau Torres (Villarreal) do Aston Villi za 33 mln
– El Bilal Toure (Almeria) do Atalanaty za 28 mln
– Kang-in Lee (Mallorca) do PSG za 22 mln
– Samuel Chukwueze (Villarreal) do Milanu za 20 mln
– Yunus Musah (Valencia) do Milanu za 20 mln
– Nico Gonzalez (Barcelona) do Porto za 8,4 mln
– Marco Asensio (Real) do PSG za darmo

Paradoksalnie najtańszy, a konkretniej darmowy, okazał się być najlepszy piłkarsko zawodnik. Marco Asensio nie przedłużył kontraktu w Madrycie i wybrał ofertę z Paryża. Podobnie zresztą jak Koreańczyk Kang-in Lee, który do stolicy Francji uda się prosto z ciepłej Majorki. Jak widać po powyższej liście najwyższe przychody z transferów zainkasował Villarreal. Żółta Łódź Podwodna zgarnęła tylko za wspomniany tercet około 90 milionów euro. Straty ogromne, ale wydaje się, że jedynie pozycja środkowego obrońcy nie została, póki co, odbudowana transferem z zewnątrz.

Lada moment dojdzie prawdopodobnie jeszcze do dwóch transferów wychodzących z Barcelony. Franck Kessie trafi do Arabii Saudyjskiej, zwalniając pulę z pensji, a także dając klubowi zarobić kilkanaście milionów euro. Jednak znacznie ważniejszym, ze względów ekonomicznych, będzie odejście Ousmane Dembele. Transfer Francuza do PSG się opóźnia, ale jest niemal pewny. Badania już były, a dodatkowo skrzydłowy “stracił” swój numer. Siódemkę przejął Ferran Torres, oddając tym samym jedenastkę dla Raphinhy.

Beniaminkowie
Jeśli ktoś liczył na oddolny powiew świeżości w La Liga to się zawiódł. Granada i Las Palmas awansowały bezpośrednio, a po barażach dokonało tego Deportivo Alaves. Jednak rywalizacja była niesamowicie zacięta. Ekipa z Wysp Kanaryjskich zgarnęła 72 punkty, czyli tyle samo, ile trzecie Levante i zaledwie oczko więcej od dwóch baskijskich ekip – Alaves i Eibaru. Ci ostatni znowu mogą żałować, że nie awansowali. Rok wcześniej na ostatniej prostej wypadli poza TOP2 i w barażach polegli, a teraz również długo byli na miejscu dającym bezpośredni awans i znowu na nic się to zdało. W zasadzie jedyną ekipą z tych, które były w barażach i mogłaby dać powiew świeżości, było Albacete. Ta ekipa ostatni raz na najwyższym poziomie grała w rozgrywkach 2004/2005!

Znowu nie brakowało emocji w barażach o La Liga. Co prawda finałowy pojedynek Levante – Alaves przyniósł tylko jednego gola, ale za to w jakich okolicznościach. Pierwsze spotkanie w Vitorii zakończyło się bezbramkowym remisem. W rewanżu Levante było faworytem, ale w Walencji lepsza okazała się ekipa z Kraju Basków. Do tego potrzebna była jednak dogrywka, w której Asier Villalibre strzeliła gola w… 129. minucie z rzutu karnego!

Na kogo z tego tercetu beniaminków warto zwrócić uwagę? W zasadzie każdy ktoś będzie miał swoje do dorzucenia. Jednak nasze “oko” trafia na Las Palmas pod wodzą trenera Garcii Pimienty. Zespół prowadzi od stycznia 2022 roku, gdzie trafił po półrocznej przerwie, po tym jak latem 2021 zakończył ponad 20-letnią przygodę z młodzieżowymi drużynami Barcelony. W La Masii dotarł do rezerw, które poprowadził w aż 102 meczach, mając pod swoją opieką kilku obecnych graczy pierwszego zespołu. Na swoim koncie ma także wygraną w UEFA Youth League, chociaż trzeba przyznać, że z tamtej ekipy największą karierę w klubie zrobił Oscar Mingueza… Z drugiej strony teraz ma pod swoją opieką spory kanaryjski talent Alberto Moleiro. “10” nieco przygasła po pierwszym wystrzale rok temu, jednak nadal to powinien być zawodnik, który zapewni trochę pieniędzy w klubowej kasie. Nowy Pedri? Zapewne nie, ale na jego występy w La Liga warto poczekać.

Nowa nazwa, nowa oprawa
Już na początku lipca, mniej więcej w połowie czasu pomiędzy końcem poprzedniego a startem nowego sezonu, odbyła się gala La Liga. Wówczas poznaliśmy wiele nowości. Wśród nich było logo, które wjechało jako pierwsze. Prowadzącym tamtą galę był Profesor z kultowego już serialu La Casa de Papel. Po kilkudziesięciu minutach od jej startu potwierdzone zostały wcześniejsze pogłoski. Mowa o nowej oficjalnej nazwie rozgrywek. Od sezonu 2023/2024 to La Liga EA Sports. Rebranding czekał także Segunda Division, która nazywać się będzie La Liga Hypermotion. Cóż, polski żużel i nazwy niektórych klubów mogą się tylko uśmiechnąć pod nosem… Zaprezentowano także wiele nowości audiowizualnych, które zobaczą kibice na stadionie oraz przed telewizorami. Wśród nich nowy widok prezentacji składu, tablice wyników, statystyki oraz heatmapy wyświetlane na murawie w czasie rzeczywistym!

Ponadto La Liga ogłosiła współpracę z Netflixem, co może oznaczać nowe produkcje dotyczące ligi, jej klubów oraz piłkarzy czy historii. W ostatnich dniach także kluby głosowały w sprawie zmian dotyczących oprawy wywiadów i materiałów okołomeczowych. Liga nie będzie zmuszać klubów, które mają pewne obowiązki, ale także wiele dowolności. Nadawcy chcą wywiadów bez ścianek reklamowych, ale twarzą w twarz pomiędzy dziennikarzami a piłkarzami czy trenerami w przerwach i po spotkaniach. Dodatkowo mikrofony przy ławkach rezerwowych w trakcie przerw na nawodnienie oraz dodatkowe mikroporty dla niektórych piłkarzy, by “podsłuchiwać” ich w trakcie rozgrzewki. Jeśli klub się na to nie zgodzi, nie spotka go za to kara. Jednak zgoda na dodatkowe medialne aktywności będzie nagrodzona dodatkowymi środkami z puli telewizyjnej.

Co nas czeka na otwarcie?
Dwoma meczami w Andaluzji w piątkowy wieczór zainaugurujemy sezon La Liga. W pierwszym spotkaniu Almeria podejmie Rayo, a po chwili Sevilla zagra z Valencią. Warto dodać, że wysokie temperatury w Hiszpanii już dają o sobie znać. W związku z tym władze LaLiga opóźniły rozpoczęcie drugiego meczu w Andaluzji z 21:30 na 22:00, co pozwoli na grę przy “zaledwie” 35 stopniach…

Hit kolejki odbędzie się w sobotni wieczór, gdy Athletic zagra na San Mames z Realem Madryt. W niedziele Barcelonę czeka podróż do Madrytu i mecz z Getafe. Kolejka zakończy się w niedzielę na Metropolitano meczem Atletico – Granada. Poniżej układ par pierwszej kolejki sezonu:

Piątek:
Almeria – Rayo
Sevilla – Valencia

Sobota:
Real Sociedad – Girona
Las Palmas – Mallorca
Athletic – Real Madryt

Niedziela:
Celta Vigo – Osasuna
Villarreal – Betis
Getafe – Barcelona

Poniedziałek:
Cadiz – Alaves
Atletico – Granada

Related Articles