Za nami faza grupowa kobiecych mistrzostw świata. Australijsko-nowozelandzki mundial jest naprawdę nieprzewidywalny. Mamy sporo niespodzianek i nietypowych rozstrzygnięć. W grupie odpadły: Brazylijki, Niemki, Włoszki, a omal nie dotknęło to też Amerykanek!
Najlepiej dotychczas radzą sobie Japonki. Nikt nie ma podjazdu do ekipy, która nawet nie straciła bramki, a pokonała kolejno: 5:0 Zambię, 2:0 Kostarykę oraz 4:0 Hiszpanię. Zwłaszcza “ogolenie” Hiszpanii robi wrażenie. To kadra bez sukcesów, ale ma w składzie Alexię Putellas, zdobywczynię dwóch z rzędu Złotych Piłek i nagród FIFA Best Woman Player. W 2021 roku, w obu tych plebiscytach, na podium stała również Jennifer Hermoso. Obydwie grały w przeciwko Japonkom. Podobnie jak Mariona Caldentey oraz Aitana Bonmati, a więc zawodniczki od wielu lat związane z Barceloną. Japonki taką ekipę rozniosły w pył. Akcje indywidualne, kontry i szybkość Hinaty Miyazawy. Napastniczka z numerem siedem zdobyła dwie bramki, a ogólnie przewodzi w klasyfikacji strzelczyń, mając ich na koncie sześć.
Kibice reprezentacji Maroka uśmiechają się pod nosami, bo historia się powtarza, tylko że tutaj jest to jeszcze bardziej niespodziewane. Marokanki to wicemistrzynie Afryki z 2022 roku, kiedy gościły ten turniej u siebie, ale na arenie międzynarodowej ich sukcesy są absolutnie zerowe. No i to jedna z najdalej sklasyfikowanych w rankingu ekip w całej stawce, losowana z czwartego koszyka. Marokanki dopiero debiutują na mistrzostwach świata. Na dodatek zaczęły od bolesnego lania, które sprawił im Niemki – aż 0:6. Przeszły jednak dalej po męczarniach – 2x po 1:0 z Koreą Południową i Kolumbią. Przy czym w drugim meczu zawiodła liderka – Ghizlane Chebbak, królowa strzelczyń i MVP zeszłorocznego Pucharu Narodów Afryki. Zmarnowała rzut karny, ale miała szczęście, że koleżanki szybko się zebrały i udało się trafić po dobitce. Maroko na tym etapie to duża niespodzianka.
Wiele nie brakło do największej sensacji w historii mundiali! Amerykanki przecież w każdej edycji stawały na podium, ale tu na razie rozczarowują. Zaczęły od pewnego zwycięstwa z przeciętnym Wietnamem, ale później przyszły dwa kolejne remisy – z Holandią i Portugalią. A to sprawiło, że zajęły w grupie drugie miejsce i zamiast grać z dużo słabszym RPA, muszą od razu się spinać na Szwedki. Amerykanki mogą dziękować, że nie muszą pakować walizek do domów. Owszem, miały wyższy współczynnik xG, dużo więcej okazji, ale w 91. minucie Ana Capeta ze Sportingu, która weszła raptem chwilkę wcześniej, trafiła w słupek. Amerykanki niby wszystko kontrolowały, ale wystarczyła jedna długa piłka, zgranie głową i Capeta miała doskonałą szansę. Było naprawdę o włos od odpadnięcia liderek rankingu…
Publiczność w Wellington rozczarowała Nowa Zelandia. Współgospodynie tego turnieju rozpoczęły wspaniale – od pokonania najsilniejszych w grupie Norweżek i to grając od nich lepiej. Zaskoczyły w meczu otwarcia i mając tak dobrą pozycję wyjściową… zawaliły dwa kolejne spotkania. Szczególnie wstyd powinno im być za porażkę 0:1 z Filipinami. Nowozelandki przegrywały od 24. minuty, gdy Sarina Bolden przeskoczyła praktycznie trzy rywalki i głową umieściła piłkę w siatce. A później było… walenie głową w mur. Jacqui Hand trafiła na przykład w słupek. Jej koleżanki zmarnowały kilka dobrych szans. Przez tę porażkę nie wyszły z grupy. Udało się to drugim współgospodyniom – Australijkom, choć też miały swoje kłopoty. W meczu decydującym o awansie rozbiły jednak Kanadyjki. Sprawę załatwiły właściwie już do przerwy i z mocnym akcentem weszły do 1/8 finału. Poradziły sobie bez największej gwiazdy – Samanthy Kerr z Chelsea. Siedziała na ławce “w razie czego”, ale doskwiera jej kontuzja łydki.
Oprócz Japonek, komplet punktów zgromadziły też Angielki i Szwedki. Wyspiarki były wyjątkowo nieskuteczne przeciwko Haitankom, gdzie zmarnowały mnóstwo szans, oddając aż 10 strzałów celnych. Udało się pokonać bramkarkę rywalek tylko raz i to z karnego. Z Dunkami takiej dominacji nie było, a rozstrzelały się dopiero w trzecim spotkaniu z Chinkami, który zakończył się wynikiem 6:1. Angielki grały bardzo podobnie jak w pierwszym meczu, ale tym razem dużo, dużo skuteczniej. Szwedki specjalnie się nie musiały wysilać, zwłaszcza imponuje rezultat z Włoszkami, które rozbiły aż 5:0. Niespodzianki negatywne to przede wszystkim Niemki. To trzecia drużyna rankingu FIFA, wicemistrzynie Europy sprzed roku i dominatorki europejskiej piłki w latach 1995-2013. Proszę sobie wyobrazić, że aż sześć razy z rzędu był najlepsze na Starym Kontynencie i nie dały w tym czasie nikomu wygrać. Dały się tutaj sensacyjnie wyprzedzić Kolumbijkom i wspomnianym już Marokankom.
Brazylijki remisujące 0:0 z Jamajką to nie mniejsza sensacja. 37-letnia Marta, zdobywczyni sześciu Złotych Piłek, legenda tej dyscypliny, najskuteczniejsza piłkarka wszystkich mundiali (17 bramek) kończy karierę bez złota. Włoszki zaprezentowały się słabo, pokazując przeciętną skuteczność w spotkaniu decydującym o awansie z RPA. Porażka 0:5 ze Szwedkami to także blamaż. Podsumowując – mamy sporo niespodzianek i nieoczekiwanych reprezentacji w 1/8 finału – Maroko, Nigeria, Jamajka, RPA. To sprawia, że oglądamy oryginalny turniej. Można się szykować na hit, w którym pożegnamy jedne z faworytek. Zmierzą się ze sobą liderki rankingu ze USA z wiceliderkami – Szwedkami. Ciekawie ułożyła się drabinka na samym dole, bo w ćwierćfinale na pewno wyląduje ktoś z dwójki Kolumbia/Jamajka.
A to wszystkie pary 1/8 finału:
Szwajcaria – Hiszpania
Japonia – Norwegia
Holandia – RPA
Szwecja – USA
Anglia – Nigeria
Australia – Dania
Kolumbia – Jamajka
Francja – Maroko