Karuzela trenerska rozkręca się, co jest najlepszym dowodem, że liga wchodzi w kluczową fazę i nie wszyscy trzymają ciśnienie. Wchodzi, ale jednocześnie na chwilę przystaje, bo mamy przecież reprezentacyjną przerwę. Zanim jednak na dobre emocjonować się będziemy meczem Polaków, pora poznać blotki i asy 25. kolejki.
BLOTKI
Władze Górnika Zabrze – nie precyzując już personalnie tej blotki, to decyzja o zwolnieniu Jana Urbana była oczywistą bzdurą, a teraz gdy Górnikowi pod wodzą niemieckiego trenera idzie kiepsko, Bartosch Gaul traci pracę, a na jego miejsce trafia… Urban. W końcu jest na kontrakcie, więc nie trzeba będzie opłacać kolejnego szkoleniowca… Niesamowity pokaz niekompetencji ze strony sterników klubu. I do tego jeszcze kuriozalne oświadczenia. Trener rzekomo grał o życie w piątek. Górnik wygrał ten mecz, a trener Gaul i tak wyleciał z pracy. Sensu, logiki i PR-u w tym za grosz. Ciekawe tylko, czy Urban uratuje Górnik przed całkowitą katastrofą jaką byłby spadek. Na ten moment zabrzanie są tuż nad kreską.
„Kibice” Miedzi Legnica – tego w naszej piłce nienawidzimy. Wszelkie „rozmowy motywacyjne” kibiców z piłkarzami to całkowita patologia. I w ten weekend mieliśmy kolejną odsłonę tego żenującego serialu – tym razem w Legnicy, gdzie do szatni piłkarzy Miedzi wtargnęła hołota, mieniąca się fanami klubu. Jak informuje Kamil Warzocha z portalu Weszło, scysja między fanami a piłkarzami była poważna. Oczywiście „fani” wyszli z szatni obłowieni koszulkami zawodników i z przekonaniem, że zmotywowali piłkarzy do lepszej gry w końcówce sezonu. Fakty są jednak takie, że to jedynie chuligański wybryk, a Miedź jest już w tak fatalnej sytuacji w tabeli, że szansa na utrzymanie jest iluzoryczna.
Mario Maloca – obrońca Lechii Gdańsk, delikatnie mówiąc, nie popisał się w meczu z Wartą Poznań. W tej akcji nie dość, że przewrócił się, jakby wracał do domu z suto zakrapianej imprezy, to jeszcze domagał się faulu. To było kuriozum. Ktoś myśli, że po chwili wrócił mu rozum? A gdzie tam! W przerwie meczu w wywiadzie dla Canal+ utrzymywał, że był faulowany. Jakby tego było mało, wcześniej w jednej z akcji Maloca podeptał swojego bramkarza, Dusana Kuciaka. Spektakularny występ gdańskiego „generała”.
ASY
Łukasz Podolski – cóż, do Podolskiego można mieć wiele zastrzeżeń, na ogół jednak pozaboiskowych. Tajemnicą poliszynela jest to, że za zwolnieniem Urbana i zatrudnieniem Gaula stał właśnie „Prince Poldi”. Ale gdy trzeba pokazać klasę na boisku, Podolski wciąż ma do zaoferowania Ekstraklasie szalenie dużo. W meczu z Wisłą Płock zdobył dwie bramki – jedną na wagę wyrównania, drugą na wagę zwycięstwa. Górnik opuścił strefę spadkową, ale Gaula nie udało się uratować, o czym już wspominaliśmy powyżej. Co dalej się z tego urodzi? Tego nie wiemy, ale widać wyraźni, że gdy Podolskiemu zależy, wciąga tę ligę. Nosem.
Raków Częstochowa – miło się patrzy na pretendenta do mistrzostwa, który tak pewnym krokiem zmierza po realizację swojego celu. Częstochowianie w sobotni wieczór przegrywali z Cracovią 0:1 i wydawało się wówczas, że wracają złe demony Rakowa z meczów z „Pasami”. Dość powiedzieć, że jesienią Cracovia pokonała Raków 3:0. W sobotę podopieczni Marka Papszuna odwrócili losy meczu. Wyrównali, a potem strzelili jeszcze trzy gole. Nie zostawimy rywalom żadnych złudzeń. Po reprezentacyjnej przerwie zagrają z Legią. Jeśli wygrają, rywalizacja o tytuł praktycznie się zakończy.
Lech Poznań – za wygraną z Widzewem, ale przede wszystkim za wygraną 3:0 w Djurgarden, która dała awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Polski zespół w najlepszej „ósemce” europejskich pucharów. Nawet jeśli to tylko rozgrywki trzeciego sortu, to i tak mówimy o dużej rzeczy. Lech nie tylko robi historyczną rzecz w Europie, ale jest też na dobrej drodze, by skończyć sezon ligowy na miejscu gwarantującym grę w pucharach również w kolejnej kampanii. I o to chodzi!