W Hiszpanii nadal na pierwszych stronach gazet Jose Luis Rubiales, jeszcze prezes RFEF, czyli miejscowego związku. W cieniu afery odbędzie się 4. kolejka LaLiga, po której piłkarze rozjadą się na przerwę reprezentacyjną. Wśród najciekawszych gier będą te w niedzielny wieczór w Madrycie oraz Pampelunie.
Hit na Metropolitano?
Przez lata takie spotkania byłyby uznawane za potyczkę trzeciej z czwartą siłą LaLiga. O ile Atletico nadal jest bardzo wysoko i w poprzednim sezonie było kolejny raz na podium, o tyle Sevilla zalicza regres. Owszem, zgarnęli Ligę Europy, co jednak nikogo nie powinno dziwić. Poza tym trudno doszukiwać się pozytywów. Poprzedni sezon zakończony na 12. miejscu, a przecież dopiero w końcówce zapewnili sobie utrzymanie. W nowym jest źle. Porażka w Superpucharze Europy z Manchesterem City to najmniejszy kłopot. Ekipa Jose Luis Mendilibara przegrała wszystkie trzy mecze na otwarcie sezonu. Umówmy się… nie grali z żadnymi tuzami. Valencia ma walczyć o utrzymanie, Alaves również jako beniaminek, a Girona to jedynie drużyna widziana na środek tabeli. Zero punktów i 8 straconych goli to po prostu kompromitacja Los Nervionenses. Teraz łatwiej przecież nie będzie. Lada moment Atletico, a w październiku będzie Barcelona czy Real Madryt. Krótko mówiąc, jeśli się nie obudzą, ponownie zaczną się poszukiwania nowego szkoleniowca.
Atletico dawno już nie było najskuteczniejszym zespołem ligi. Tak się dzieje po trzech kolejkach, chociaż do tego miana wystarczyłby dorobek z meczu z Rayo Vallecano. W małych derbach Los Colchoneros rozbili lokalnego rywala 7:0 na jego boisku! To był dzień, w którym podopiecznym Diego Simeone wychodziło dosłownie wszystko. Najlepiej o tym świadczy expected goals na poziomie 3,69. Krótko mówiąc Atleti strzeliło niemal dwa razy więcej goli, niż powinno! Poza nadspodziewanie łatwymi derbami, ograli także Granadę, gdzie pięknym golem popisał się Memphis Depay, a w międzyczasie zanotowali bezbramkowy remis z Betisem na wyjeździe. Teraz cel może być tylko jeden – wygrana. Tym bardziej że po przerwie na reprezentacje czekają ich dwa kolejne prestiżowe mecze – Valencia oraz właściwe derby z Realem Madryt. To wszystko jednak już prawdopodobnie bez Joao Felixa. Portugalczyk na ostatniej prostej okienka transferowego trafi prawdopodobnie do… Barcelony. To byłoby kolejne wypożyczenie pomiędzy tymi klubami, które w ostatnich latach bardzo “chętnie” wymieniało się piłkarzami, z różnym skutkiem dla tych drużyn oraz samych zainteresowanych.
Krótka przygoda europejska i pobudka Lewego
Ostatnie dni w Pampelunie oraz Barcelonie przebiegły w innych nastrojach. Blaugrana rozegrała szalony mecz z Villarrealem na wyjeździe, gdzie prowadziła 2:0, przegrywała 2:3, by wygrać 4:3 finalnie. Gola na wagę trzech punktów strzelił Robert Lewandowski. Dla Polaka to był jeden z najłatwiejszych goli w karierze, ale ważny, bowiem przerwał serię czterech – licząc z ubiegłym sezonem – meczów ligowych bez trafienia. Świetne zawody jednak w tamto popołudnie rozegrał Lamine Yamal. 16-latek pokazuje, że miejsce w składzie nie jest za darmo i miał ogromny udział przy dwóch golach. Najpierw bezpośrednio asystując Gaviemu, a później pośrednio – strzał w słupek – Lewemu. Młokos niesamowicie kręci rywalami i nie bez powodu mówiło się, że to największy talent La Masii od wielu lat. Teraz można mu tylko życzyć, by utrzymał taką dyspozycje, co będzie bardzo trudne, wobec jego nadal niezwykle młodego wieku. Póki co może świętować pierwsze powołanie do seniorskiej(!) reprezentacji kraju, wyprzedzając tym samym Gaviego o rok!
Xavi może być także zadowolony z wejść z ławki Ferrana Torresa. Wiele było głosów – w tym samego zawodnika – że jest w bardzo dobrej formie, idealnie przygotowany do sezonu. Póki co dwa wejścia z ławki i dwa gole. Z Cadizem potrzebował 9 minut, a w prowincji Castellon zaledwie pięciu na to, by trafić do siatki rywala. Być może lada moment dostanie szansę od pierwszej minuty, na którą ewidentnie zasługuje. Kłopotem może być jednak… pomieszczenie wszystkich na boisku. Żeby De Jong zagrał, Xavi musiałby zrezygnować albo z kogoś w środku pola – Romeu(?) – albo Yamala. Trudno liczyć, że na ławkę mieliby powędrować Lewandowski, Gavi, Gundogan czy De Jong. A trzeba pamiętać, że kontuzjowany jest jeszcze Pedri, czyli także kandydat do pierwszego składu, a raczej jego stały bywalec.
***
Osasuna na początku sezonu radzi sobie lepiej na wyjazdach, niż u siebie. Poza domem ograli Celtę oraz Valencie na start sezonu LaLiga. Ponadto remis w Brugii, który jednak trzeba uznać za porażkę. Pierwszy mecz z Clubem Brugge przegrali na El Sadar 1:2, zatem musieli gonić i odrabiać straty. W najciekawszym pojedynku IV rundy eliminacji Ligi Konferencji prowadzili w rewanżu już 2:0, co dawało im wymarzoną fazę grupową. Dwa stracone gole w przedziale 73-76 minuta sprawiły, że europejska przygoda trwała całe dwa mecze… Z perspektywy hiszpańskiej wstyd, mimo że rywal należał do tych najtrudniejszych, których można było dostać w LKE.
Na krajowym podwórku jest dobrze, wszak mają 6 punktów. Jedyną wpadką było 0:2 u siebie z Athletikiem. Sama porażka to jedno, ale po raz kolejny Chimy’emu Avili odcięło prąd w starciu z odwiecznym rywalem. Już kiedyś chciał zakończyć karierę jednemu z braci Williams swoim bandyckim atakiem na nogi. Teraz znowu czerwona kartka, po której jednak wraca do składu i będzie gotowy na pojedynek z Barceloną. Podobnie jak David Garcia, który po raz kolejny dostał powołanie do reprezentacji Hiszpanii, gdzie spotka kilku właśnie kilku graczy Blaugrany.
Real wraca na Santiago Bernabeu
Wymiana murawy zakończona, więc po niemal trzech miesiącach przerwy Real Madryt może ponownie zagrać na Santiago Bernabeu. Rywal bardzo niewygodny, bowiem Getafe to chyba najbardziej “wredna” drużyna. Podopieczni Pepe Bordalasa potrafią obrzydzić futbol nawet najlepszym, o czym już się przekonała w tym sezonie Barcelona. Jednak, czym innym byłaby gra na Coliseum Alfonso Perez, a czym innym na Bernabeu. Teraz pojemność obiektu wzrasta o pięć tysięcy, zatem już 70 tysięcy kibiców będzie mogło oglądać poczynania Los Blancos. Do pełni jeszcze trochę brakuje, ale już coraz bliżej jest oddania wszystkich miejsc, włącznie z tymi na samym dole, przykrytymi płachtami na meczach od ponad dwóch lat. Jednak obiekt pięknieje z miesiąca na miesiąc. Już teraz posiada zasuwany dach, który można zamknąć i otworzyć w około 30 minut. Dodatkowo jest wysuwana na płycie murawa, która pozwala schować ją podczas innych imprez. Dzięki temu nie ulegnie takiemu zniszczeniu – przynajmniej w teorii – jak to miało miejsce w ubiegłym sezonie, gdy była kilkukrotnie wymieniana.
Warstwa organizacyjna to jedno, ale sportowo, a raczej zdrowotnie lekko nie jest. Thibaut Courtois zastąpiony Kepą, ale gorzej sytuacja wygląda z Ederem Militao i obroną, a teraz dochodzi jeszcze kontuzja Viniciusa. Za Brazylijczyków nie ma zastępstw z zewnątrz, a Carlo Ancelotti będzie sobie radził tym składem, który posiada. Lekko nie jest, bowiem w składzie pozostał Joselu oraz Rodrygo, który także może grać na “9”. Brazylijczyk zresztą w tym sezonie strzelił gola – w Bilbao – oraz pomylił się z jedenastu metrów podczas ostatniej potyczki w Vigo. W teorii jest także Brahim Diaz, który od biedy może zagrać w pierwszej linii. – Jeśli zagra Joselu, będziemy więcej wrzucać, a jeśli Brahima, to spróbujemy gry między liniami. Będziemy musieli się dostosować, ale nie będziemy zmieniać systemu – powiedział włoski szkoleniowiec na konferencji przedmeczowej.
Póki co jednak główną strzelbą jest Jude Bellingham. Anglik do tej pory strzelał coraz więcej z sezonu na sezon, lecz początek nowych rozgrywek ma iście wyborny. Trafiał we wszystkich trzech spotkaniach i ma na swoim koncie już 4 gole, prowadząc w klasyfikacji strzelców. Pół żartem, pół serio idealnie zastępuje Karima Benzemę w ataku Los Blancos. Przede wszystkim jednak Bellingham pokazuje, że potrafi w różny sposób dać jakość ofensywną zespołowi. Trzy wygrane zespołu powinny wszystkich cieszyć, ale wg hiszpańskich mediów tak nie jest. Mocno niezadowolony ma być Luka Modrić, który wszystkie gry rozpoczynał z ławki. Zresztą w środku pola hierarchia została mocno odwrócona, bo dwa wejścia z ławki ma także Toni Kroos. Jeśli takich zawodników można wpuszczać w drugiej połowie, to znaczy, że grupa Valverde, Camavinga oraz Tchouameni – ustawieni za Bellinghamem – muszą być w jeszcze lepsi i tak rzeczywiście jest. Z drugiej strony trzeba pamiętać o wieku. Wspomniany kwartet to przyszłość zespołu, a duet Kroos – Modrić ma razem 71 lat! Zresztą dwójka weteranów jest starsza, niż dwóch Francuzów oraz Anglik, co tylko pokazuje, jaka jest różnica pokoleń w zespole z Madrytu.
Co w pozostałych meczach?
Real Sociedad jest jedną z pięciu niepokonanych ekip w tym sezonie. Cztery pozostałe otwierają ligową tabelę, a Txuri-Urdin są dopiero na 12. miejscu. To efekt trzech remisów na otwarcie sezonu. 1:1 z Gironą i Celtą Vigo oraz bezbramkowy wynik z Las Palmas to na pewno słaby start, zwłaszcza że dwa mecze odbywały się na Reale Arena. Teraz uczestnik Ligi Mistrzów chce ograć Granadę i w końcu zgarnąć komplet punktów.
Podnieść się zechce Rayo Vallecano. Madrycka drużyna po dwóch kolejkach miała komplet punktów i czyste konto. Festiwal błędów w poniedziałkowy wieczór sprawił, że lokalny rywal – Atletico – wyjechał z Estadio Vallecas z wygraną 7:0! Kompromitacja, ale z drugiej strony chyba lepiej raz polec tak wysoko, niż przegrywać ciągle po 0:1. Teraz kolejny trudny mecz, bo rywalem Real Betis. Dla Verdiblancos to w teorii nieco łatwiejszy rywal. Ekipa z Sewilli miała bardzo trudny terminarz. Z Villarrealem, Atletico i Athletikiem ugrała jednak 4pkt. Mogli więcej, tyle że nie wykorzystali prowadzenia 2:0 w Bilbao, przegrywając ostatecznie 2:4!
Wspomniany zespół z Kraju Basków po porażce z Realem Madryt, teraz zanotował dwa kolejne zwycięstwa. Najpierw w Pampelunie, rewanżując się za półfinał Pucharu Króla z ubiegłego sezonu, a teraz właśnie z Betisem. Dodatkowo Athletic bije rekordy gry kolejnych meczów z dużą liczbą wychowanków. Już w pierwszej kolejce miał 9 wychowanków w wyjściowym składzie, a cała jedenastka debiutowała w LaLiga właśnie w Los Leones. Co ciekawe przeciwko Betisowi aż 5 z 11 graczy trafiła do klubu do 11. roku życia, co pokazuje, jaką drogę przebyli oraz jak klub potrafi wyłowić w najmłodszym wieku talenty na miarę LaLiga. Teraz czas na wyprawę na Baleary i spotkanie z Mallorką, która zgarnęła zaledwie punkt na starcie.
Pamiętaj, że mecze LaLiga obejrzysz w Unibet TV – wystarczy aktywne konto gracza!