Skip to main content

Tytułowe pytanie spędza sen z powiek Mikela Artety. Powrót Kanonierów na mistrzowski tron po ponad dwóch dekadach to zarazem cel i marzenie hiszpańskiego trenera. Wszystko byłoby dużo prostsze, gdyby na ławce trenerskiej Manchesteru City nie siedział jego niegdysiejszy nauczyciel i mentor, Pep Guardiola. Dziś kolejne starcie obu panów, absolutny szlagier Premier League. Zwycięzca będzie liderem po pięciu kolejkach.

Po czterech na prowadzeniu był Manchester City, który jako jedyny zgromadził komplet punktów. Obywatele zabrali się za obronę mistrzostwa Anglii w najlepszy możliwy sposób, nie robiąc sobie nic z faktu, że pół drużyny miało krótkie wakacje, bo występowało na Euro w Niemczech. To zresztą nie jedyny czynnik, który mógłby podziałać negatywnie na zespół Guardioli. Zapowiedziane odejście Pepa po tym sezonie to na pewno kolejny element, na który zespół mógł zareagować w dwojaki sposób. Na razie wygląda jednak na to, że o rozluźnieniu nie ma mowy – wręcz przeciwnie. Citizens chcą pożegnać się z Guardiolą trofeami. Jest jeszcze jeden aspekt. Proces, który rozpoczął się w poniedziałek. Proces dotyczący nieprawidłowości finansowych Manchesteru City w latach 2009-2018. Klub z Etihad jest obciążony 115 zarzutami. Mówi się o skrajnych karach, takich jak wykluczenie z ligi i europejskich pucharów. Czas pokaże, jakie będą konsekwencje – dziś piłkarze skupiają się na grze, Guardiola na trenowaniu, a media spekulują.

Tymczasem Arsenal czai się za plecami mistrzowskiego Manchesteru City już trzeci sezon. Doskonale znają smak prowadzenia w lidze, bo w ten sposób spędzili znaczną część sezonu 22/23 i wcale niemałą ubiegłego. Sęk w tym, że w obydwu wypadkach na końcu i tak to Guardiola i spółka podnosili trofeum za wygranie Premier League. Czy teraz będzie inaczej? Arsenal nie próżnował na rynku transferowym. Riccardo Calafiori i  Mikel Merino mają być realnym wzmocnieniem siły kadry. Raheem Sterling to raczej uzupełnienie i gracz, który kilka razy w sezonie da oddech Bukayo Sace lub innym skrzydłowym.

Początek Kanonierów nie jest zły – trzy zwycięstwa i remis z Brighton. Remis, który ogniskuje się wokół czerwonej kartki Declana Rice’a. Wydawało się, że bez Rice’a i jeszcze kilku kontuzjowanych graczy, w tym Martina Odegaarda, Arsenal będzie miał spory problem z wygraniem derbów północnego Londynu w zeszłą niedzielę. The Gunners zagrali jednak jak na klasowy zespół przystało. Wyprowadzili jeden cios i zachowali czyste konto. Gol Gabriela po centrze z rzutu rożnego okazał się tym złotym. Dziś jednak kolejne szalenie trudne zadanie – znów bez Odegaarda, ale już z Ricem czy Calafiorim i Jesusem, choć ci dwaj ostatni raczej rozpoczną spotkanie na ławce rezerwowych.

W kontekście dzisiejszego meczu pomiędzy Manchesterem City i Arsenalem łatwo znaleźć podobieństwa. Obie ekipy w środku tygodnia grały w Lidze Mistrzów. Obie rywalizowały z zespołami z Lombardii ubranymi na granatowo-czarno i obie zremisowały 0:0. City u siebie nie potrafiło pokonać Interu, podczas gdy Arsenal na wyjeździe podzielił się punktami z Atalantą. W Arsenalu zabraknie dziś rozgrywającego, ale podobna sytuacja będzie miała miejsce w City, bowiem meczu z Interem nie dokończył Kevin De Bruyne. Belg zszedł z kontuzją. Rokowania są dobre, ale występ przeciwko The Gunners jest raczej wykluczony.

Co przemawia za City? Atut własnego boiska, większe doświadczenie i wypoczynek. City grało u siebie w środę, a Arsenal na wyjeździe w czwartek. Kanonierzy mieli więc znacznie mniej czasu na regenerację, a dziś znów muszą zagrać mecz w delegacji. No i jest jeszcze jedna, zasadnicza przewaga mistrzów Anglii. Nazywa się Erling Haaland. Żadna inna drużyna w lidze nie ma takiego snajpera. Facet w czterech pierwszych ligowych kolejkach strzelił 9 goli i oczywiście pobił w ten sposób rekord – do tej pory najlepszy był Wayne Rooney, który w czterech pierwszych meczach miał 8 trafień. Norweg jest absolutnym terminatorem. Wyeliminowanie z gry Haalanda jest możliwe, a Arsenal ma naprawdę wybitnych stoperów, ale tak czy owak – przed nimi szalenie trudne zadanie.

Początek szlagieru ligi angielskiej dziś o 17:30 czasu polskiego.

Related Articles