Skip to main content

Jest duża szansa, że w przyszłym sezonie Real Madryt i Athletic Club de Bilbao spotkają się nie tylko w lidze. Jedni i drudzy już mogą bukować bilety do Arabii Saudyjskiej na kolejną edycje Superpucharu. Po obu stronach niewiele pozostało, by zgarnąć upragnione trofea w tym sezonie. Najpierw jednak spotkają się w klasyku LaLiga. Przypomnijmy, to dwa z trzech klubów, które nigdy nie spadły do drugiej ligi. Historia potyczek jest baaardzo długa.

Czas działa na ich korzyść
8 punktów przewagi nad drugą Barceloną to dystans duży, ale jednocześnie nie dający 100% pewności zdobycia tytułu już teraz. Wydaje się, że wszystko rozstrzygnie się najpóźniej w niedzielę 21 kwietnia, gdy dojdzie do El Clasico na Santiago Bernabeu. Tyle że do tego czasu będzie trzeba rozegrać kilka kluczowych gier. W lidze Athletic oraz Mallorca, ale w Lidze Mistrzów czeka ich najtrudniejsza z możliwych batalii. Manchester City to najgorsze losowanie, ale jednocześnie wyeliminowanie Anglików dałoby już autostradę po piętnaste trofeum w historii. Na tym etapie sezonu każda przerwa, każde dodatkowe dni na regenerację oraz trening jest na wagę złota dla trenerów. Tym bardziej po przerwie reprezentacyjnej, gdzie piłkarze Realu w dużej mierze sporo grali, w krótkim odstępie czasowym. Po domowej potyczce z Athletikiem czekać ich będzie aż… dziewięć dni przerwy. W przyszły weekend hiszpańska piłka śledzić będzie finał Copa del Rey i nie będzie ligowego grania. Dzięki temu w spokoju będą mogli się przygotować do pierwszego meczu z Manchesterem City. Dla porównania Citizens grają także w najbliższą niedzielę, ale później czekają ich dwie ligowe potyczki przed 1/4 finału LM – Aston Villa i Crystal Palace.

Weterani z nowymi umowami
Najpierw Fabrizio Romano poinformował o porozumieniu Realu Madryt z Tonim Kroosem, a teraz AS daje znać, że podobna historia będzie w przypadku Nacho oraz Lucasa Vazqueza. Los Blancos od lat idą utartym schematem według, którego zawodnicy powyżej 30. roku życia dostają najczęściej tylko roczne umowy. Wszystko po to, by jak najlepiej zabezpieczyć interes klubu i nie dopuścić do sytuacji, w której wiekowi zawodnicy mogą osiąść na laurach i odcinać kupony na koniec kariery. Roczne umowy dają możliwość klubowi szybkiego reagowania w przypadku wyraźnych spadków formy i zakończenia współpracy. Jednak w większości przypadków, nie ma to najmniejszego kłopotu dla wyróżniających się graczy. Takim oczywiście jest Kroos, który prawdopodobnie pozostanie na kolejny sezon. Wiele się mówiło, że Niemiec może przedwcześnie skończyć karierę w wieku 34 lat. Tymczasem pomocnik wrócił do kadry i latem będzie jednym z liderów gospodarzy podczas Euro.

Nacho i Lucas Vazquez to wychowankowie, którzy w normalnych warunkach, gdy wszyscy są zdrowi, nie odgrywają pierwszoplanowych ról. Jednak w obecnym sezonie obaj już dobili do trzydziestu rozegranych spotkań, co najlepiej pokazuje, ile znaczą dla Carlo Ancelottiego. Lucas korzysta na kruchym zdrowiu Daniego Carvajala, zaś Nacho może dużo grać przez ciężkie kontuzje odniesione przez Davida Alabę oraz Edera Militao. Warto jednak pamiętać, że Brazylijczyk lada moment będzie do dyspozycji Carletto. Austriak wróci później, co zdecydowanie osłabi pozycje Nacho w drużynie. Pamiętajmy dodatkowo, że latem wrócić z wypożyczenia ma Rafa Marin, który może być przyszłością drużyny.

W kontekście kontraktów są jeszcze dwie informacje. Real Madryt zdecydował, że Andrij Łunin przedłuży umowę obowiązującą do 2025 roku. Królewscy chcą sobie zapewnić usługi ukraińskiego golkipera na znacznie dłużej. Wszystko w momencie, gdy Thibaut Courtois doznał kolejnej poważnej kontuzji. Przypomnijmy, że Belg był o krok od powrotu na boisko. Teraz na niego będzie trzeba czekać przynajmniej do startu nowego sezonu. W nim już prawdopodobnie na Santiago Bernabeu nie zobaczymy Luki Modricia. Tak można wywnioskować z nowego kontraktu dla Kroosa oraz jego słów, że każdy wybiera swoją drogę. Ponadto Chorwat jest kilka lat starszy od Niemca i dzisiaj gra coraz mniej. Jest ostatnim wyborem w linii pomocy, a liczba jego minut jest na poziomie Joselu czy Frana Garcii, co najlepiej pokazuje hierarchię w drużynie.

Ciałem w Madrycie, myślami w Sewilli
Dla Athletiku, jak i całej LaLiga mecze na Santiago Bernabeu czy Camp Nou (dzisiaj Montjuic) to coś specjalnego. Nie ma jednak wątpliwości, że Baskowie już wyczekują kolejnej soboty. 6 kwietnia o 22:00 na La Cartuja zagrają w finale Copa del Rey. Dla nich to już trzeci finał w ostatnich kilku latach. W 2020 trafili na Real Sociedad, ale na rozegranie tego meczu – ze względu na koronawirusa – musieli poczekać dwanaście miesięcy. Wyszło na to, że w 2021 dwukrotnie mierzyli się w finałach tych rozgrywek i… dwukrotnie przegrali. Najpierw z Barceloną, potem z sąsiadami z San Sebastian. Teraz dostali wielką nagrodę za wyeliminowanie Blaugrany czy Atletico. Tak należy nazwać trafienie na Mallorce. Ekipa z Balearów z przypadku się tam nie znalazła, ale na papierze i poza domem jest znacznie słabsza od Los Leones. Teraz Ernesto Valverde będzie musiał zrobić wszystko, by jego ekipa podeszła maksymalnie skoncentrowana do finału, ale także meczu go poprzedzającego.

Dobra postawa Basków w lidze sprawiła, że zawodnicy znaleźli się pod lupą trenera reprezentacji. Luis de la Fuente wybrał już nie “tylko” Unaia Simona czy Nico Williamsa. Oihan Sancet ponownie był w gronie powołanych i grających, a debiut zanotował także Dani Vivian. Na szczęście dla Valverde, wolne od kadry dostał Inaki Williams. Ponadto reprezentacja Kraju Basków grająca z Urugwajem mocno oszczędziła najważniejszych graczy z Bilbao, co zapewne było dogadane, by nie zamęczyć piłkarzy przed kluczową częścią sezonu. Puchar pucharem, ale Los Leones na pewno nie odpuszczą możliwości kwalifikacji do Ligi Mistrzów w lidze. Nadal nie jest pewne czy będą to cztery, czy pięć hiszpańskich ekip z LaLiga. Jeśli ten drugi scenariusz, wówczas Athletic oraz Atletico mogą być spokojni, gdyż przewaga nad Realem Sociedad to 10 i 9 punktów. W innym wypadku rywalizacja pomiędzy San Mames a Civitas Metropolitano zapowiada się ciekawie. Tym bardziej pod koniec kwietnia, gdy dojdzie do czwartego meczu tych ekip w tym sezonie. Póki co przewagę psychologiczną mają Baskowie, którzy wygrali wszystkie trzy mecze i zanotowali bilans bramkowy 6:0!

Odwrócić złą passę
Athletic notuje… fatalne wyniki przeciwko Realowi. W tym sezonie Los Blancos jako jedyni, już w pierwszej kolejce, zdobyli twierdzę San Mames. Od tamtej pory nikt nie był w stanie wygrać na La Catedral, a seria trwa już od 17 meczów. Tyle że Los Leones mają jeszcze jedną serię, którą trzeba przerwać. Już ponad 19 lat czekają na wygraną na Santiago Bernabeu! 19 lutego 2005 roku sięgnęli po wygraną 2:0. Gole strzelali wtedy Asier del Horno oraz Andoni Iraola, który jest dzisiaj cenionym trenerem. Jak odległe to czasy niech świadczy fakt, że po murawie Bernabeu biegali wówczas Zinedine Zidane, Ronaldo(brazylijski), Raul czy David Beckham.

Teraz młoda ekipa z Bilbao stanie przed szansą na zmianę tego trendu. Młoda, bowiem niedawny raport CIES Football pokazuje, że Athletic Club jest trzecim klubem, po Red Bullu Salzburg i Bragantino, który w ostatnich pięciu latach zatrudniał najmłodszych piłkarzy. Średnia tych graczy wynosi 21,90 lat. Baskowie są jedynym przedstawicielem lig TOP5 w czołowej dziesiątce rankingu.

***

Co ciekawe wg baskijskich mediów dużą szansę, by niedzielny mecz rozpocząć od pierwszych minut ma Julen Agirrezabala. Rezerwowy bramkarz jest numerem jeden w rozgrywkach Pucharu Króla. Być może Ernesto Valverde chciałby w ten sposób dać możliwość złapania jakiegoś rytmu przed meczem sezonu. Odpowiedź na to pytanie poznamy dopiero w niedzielę około godziny 20:00, gdy opublikowane zostaną składy.

***

W kontekście kontraktów warto jeszcze dodać, że Athletic również nie próżnował. W Bilbao jednak wszystko zostało ogłoszone w ostatnich dniach. Najpierw Aitor Paredes przedłużył umowę do 2029 roku, a przed chwilą zrobił to Yuri Berchiche. W przypadku lewego obrońcy mowa o końcu kontraktu w czerwcu przyszłego roku. To jednak nie może dziwić, bowiem mówimy o 34-letnim graczu. Warto dodać, że także trwają pracę nad nowymi umowami dla bramkarzy. Unai Simon już jedną ręką niemalże podpisał nowy kontrakt, a w klubie chciałby pozostać także Agirrezabala. W jego przypadku byłoby to jednak skazanie się na bycie “dwójką” na dłuższy czas.

Wcześniej nową umowę parafował Nico Williams, ale zrobił to dość sprytnie, bowiem wywalczył sobie niską klauzulę wykupu. Młodszy z braci za 50 milionów euro jest “do wyjęcia” z San Mames. Jak wiadomo Athletic nie negocjuje kwot transferowych, tylko potencjalnych kupców odsyła do klauzuli. W tym przypadku jest do cena sprzyjająca zakupowi, a Barcelona od dłuższego czasu chciałaby, żeby Nico “zamknął” drugie skrzydło i stworzył duet na lata z Laminem Yamalem. Atutem Blaugrany mogą być relacje obu zawodników, którzy na kadrze byli praktycznie nierozłączni.

***

Początek niedzielnego meczu o godzinie 21:00.

Related Articles