Skip to main content

Już w czwartek rusza dziewiąta edycja kobiecych Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Po raz pierwszy w historii w żeńskim mundialu wezmą udział 32 drużyny, na wzór światowego czempionatu w futbolu mężczyzn. Rywalizacja będzie toczyć się przez równy miesiąc. W rozgrywanej na boiskach Australii i Nowej Zelandii imprezie tytułu będą bronić Amerykanki.

Turniej zostanie rozegrany na dziewięciu stadionach – pięciu australijskich i czterech nowozelandzkich. A rozmawiamy o naprawdę olbrzymich odległościach. Stadion w australijskim Perth i obiekt w nowozelandzkim Hamilton dzieli prawie 5,5 tysiąca kilometrów. Mimo spektakularnych dystansów do pokonania organizatorzy nie narzekają na frekwencję. Z oficjalnych danych udostępnionych przez FIFA wynika, że nabywców znalazło już ponad milion biletów. Zatem stereotyp, że kobiecy futbol nie budzi zainteresowania można włożyć między bajki. Po raz pierwszy prawa do transmisji kobiecego mundialu były sprzedawane jako osobny produkt, a nie jako dodatek do mistrzostw świata w piłce nożnej mężczyzn. Transmisje spotkań trafią do około 100 krajów na całym świecie, a organizatorzy szacują, że impreza może dotrzeć do niemal 2 miliardów odbiorców, czym przebiłaby poprzedni turniej rozgrywany we Francji.

Jak każda szanująca się impreza piłkarska mistrzostwa pań mają swoje oficjalne symbole. Maskotką turnieju będzie pingwin mały, endemiczny gatunek pingwina występujący wyłącznie na terenie Nowej Zelandii. Odważna i pewna siebie, nastoletnia pingwinka – tak, tak, maskotka jest kobietą – wyróżnia się z tłumu charakterystyczną, niebieską kępką włosów na czubku głowy. Nosi imię Tazuni, co jest kombinacją Morza Tasmana, dzielącego Australię i Nową Zelandię, oraz słowa „unity”, co w tłumaczeniu oznacza „jedność” – kluczową wartość, którą niesie nadchodzący turniej. Oficjalną piłką mistrzostw będzie Adidas OCEAUNZ, inspirowana unikalnymi, naturalnymi krajobrazami dwóch krajów gospodarzy, a jej nazwa to połączenie geograficznego położenia imprezy: Oceanii, Australii i Nowej Zelandii. Turniej ma także oficjalną piosenkę. Jest wykonywana przez duet lokalnych wokalistek, BENEE z Nowej Zelandii i Mallrat z Australi, a jej tytuł to „Do It Again”.

Od lat kobiecy futbol głośno krzyczy o konieczności równouprawnienia i zrównania płac w porównaniu z piłką nożną mężczyzn. Dyskusja o zasadności lub aberracji tych postulatów to temat na osobny tekst, natomiast nie można zauważyć, że kwestia wynagrodzeń w turnieju rangi mistrzowskiej poszła ku lepszemu. W porównaniu z mundialem sprzed 4 lat rozgrywanym we Francji, pula nagród wzrosła aż trzykrotnie, do kwoty 152 milionów dolarów. Każda z 736 piłkarek uczestniczących w imprezie zarobi co najmniej 30 tysięcy dolarów, zaś każda z zawodniczek mistrzowskiej drużyny zgarnie po 270 tysięcy dolarów. Zwycięska federacja otrzyma łącznie ponad 10 milionów dolarów. Stety czy niestety pieniądze w piłce nożnej idą za popularnością, a z tym w kobiecym futbolu wciąż nie jest kolorowo.

Spośród 32 zakwalifikowanych drużyn bezdyskusyjnymi faworytkami są reprezentantki Stanów Zjednoczonych. Czterokrotne mistrzynie świata będą chciały po raz trzeci z rzędu zdobyć tytuł najlepszej drużyny globu. Wieku kobietom nie powinniśmy wypominać, ale co tu kryć – lata lecą, a w ataku kadry USA wciąż bryluje 34-letnia Alex Morgan. Jedyną Amerykanką, która nie gra w rodzimej lidze jest Lindsey Horan z francuskiego Lyonu. W kadrze nie zabrakło miejsca także dla doświadczonych Megan Rapinoe, Kelley O’Hary, Crystal Dunn i Julie Ertz. Już w drugiej kolejce grupy E będziemy mieli powtórkę finału sprzed 4 lat, w którym reprezentacja USA pokonała Holenderki. „Oranje” przystąpią jednak do turnieju mocno osłabione. Z powodu kontuzji więzadeł krzyżowych mundial przed telewizorem obejrzy największa gwiazda reprezentacji Holandii, Vivianne Miedema z angielskiego Arsenalu. W jej „buty” spróbuje wejść Lieke Martens z Paris Saint-Germain.

Skoro nie Holenderki to kto będzie w stanie zagrozić Amerykankom? Z pewnością w gronie mocnych kandydatek pozostają dwukrotne mistrzynie świata, Niemki, z fenomenalną Alexandrą Popp w ataku. Klubowa koleżanka Ewy Pajor nie poznała jeszcze smaku złota, a osiem lat temu musiała przełknąć gorycz porażki zajmując najgorsze dla sportowca, 4. miejsce. Gorycz tym większą, że porażka po dogrywce nastąpiła z odwiecznym, kontynentalnym wrogiem, Angielkami. Akcje Niemek stoją wysoko również dzięki nowej krwi, bowiem 25-letnia Lea Schüller z Bayernu Monachium kroczy ścieżką starszej koleżanki z formacji ofensywnej. Obok Niemek fachowcy od kobiecej piłki wysoko typują kadrę Szwecji. Oba brązowe medale dla reprezentacji „Trzech Koron” doskonale pamiętają Linda Sembrant i kapitan drużyny, Caroline Seger. Szwedki dysponują nieprawdopodobnie mocnym atakiem z Sofią Jakobsson, Stiną Blackstenius i Fridoliną Rolfö, za plecami których biega największa gwiazda zespołu, Kosovare Asllani z włoskiego AC Milan.

Na dalszych miejscach nie bez szans na złoto są także reprezentantki Francji i Brazylii, które zmierzą się ze sobą już w fazie grupowej. Doświadczone Wendie Renard (kapitan drużyny) i Eugenie Le Sommer spróbują poprowadzić „Les Tricolores” do strefy medalowej cztery lata po ćwierćfinałowej porażce na swojej ziemi z USA. Wcześniej w 1/8 finału Francuzki odprawiły z kwitkiem właśnie Brazylijki. Z kolei „Canarinhas” od 16 lat nie dotarły do strefy medalowej. Porażka z 2007 roku w finale z Niemkami tkwi szczególnie mocno w Marcie, niekwestionowanej gwieździe brazylijskiej kadry, która jako jedyna z obecnej drużyny brała udział w tamtym spotkaniu. Dla snajperki Orlando Pride to prawdopodobnie ostatni mundial w karierze. Medal byłby pięknym zwieńczeniem jej wspaniałej kariery.

Nieco mniej szans bukmacherzy dają aktualnym mistrzyniom Europy, czyli Angielkom. „Lwice Albionu” wciąż mają w składzie ofensywnie usposobioną obrończynię, Lucy Bronze, a także młode i przebojowe Alessię Russo i Ellę Toone. Angielski zespół będzie musiał radzić sobie bez królowej strzelczyń ubiegłorocznego EURO, Beth Mead, która jeszcze w listopadzie doznała kontuzji więzadeł krzyżowych kolana. Inaczej rzecz ma się w przypadku kadry Norwegii, o sile której wciąż decyduje niezastąpiona Ada Hegerberg. Dzielnie sekunduje jej rówieśniczka z Barcelony, Caroline Graham Hansen. Na szansach ekipy trenerki Hege Riise cieniem kładzie sie ubiegłoroczny występ w Mistrzostwach Europy, gdzie Norweżki zostały upokorzone właśnie przez Angielki, przegrywając aż 0:8 i nie awansując do fazy pucharowej po porażce z Austrią.

Zespołami, które powinny pozytywnie zaskoczyć będą reprezentacje Hiszpanii i współgospodyń turnieju, Australii. Hiszpanki dysponują jedną z młodszych kadr w całej stawce – zaledwie 3 zawodniczki przekroczyły 30 rok życia. W zespole „La Furia Roja” znajdziemy 8 zawodniczek Barcelony – ostatniego triumfatora kobiecej Ligi Mistrzów – ze zdobywczynią kobiecej Złotej Piłki na czele, Alexią Putellas. Jeśli chodzi o Australijki tu już poprzedni mundial pokazał, że najwięcej zależy od pani kapitan, Sam Kerr z Chelsea. Cztery lata doświadczeń plus atut gry u siebie może przemawiać za zespołem „The Matildas”. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że ściany pomagają gospodarzom, a raczej gospodyniom. Australijki mogą jednak pomóc sobie same – połowa reprezentacji gra w mocnej lidze angielskiej, zatem wysoki poziom sportowy nie będzie dziełem przypadku.

Biało-czerwone niestety nie zakwalifikowały się do kobiecego mundialu, uznając wyższość Norwegii i Belgii w grupowych zmaganiach eliminacyjnych. Polski akcent pojawi się jednak podczas turnieju, bowiem w gronie sędzi asystentek znalazła się Paulina Baranowska, międzynarodowa sędzia znana choćby z boisk piłkarskiej Ekstraklasy mężczyzn. Prawdziwą sensacją jest jednak nominacja dla Heby Saddieh, która będzie pierwszą sędzią z Palestyny bez względu na płeć, która weźmie udział w piłkarskich Mistrzostwach Świata. Jeśli będzie oglądać turniej jej obecność nie umknie waszej uwadze – sędzia Saddieh na co dzień biega w hidżabie.

Różnica wiekowa pomiędzy najstarszą Onome Ebi z Nigerii, a najmłodszą Casey Phair z Korei Południowej wynosi 24 lata. Kiedy Nigeryjka debiutowała w 2003 roku na mundialu, Koreanki nie było na świecie, a podczas kolejnego turnieju Phair miała niecałe 3 miesiące. Prawdziwą legendą turnieju będzie Christine Sinclair z reprezentacji Kanady, mająca na koncie 323 mecze w narodowych barwach, podczas których zdobyła 190 goli! Będzie to dla niej szósty mundial, a wynik może wciąż wyśrubować, ponieważ nadal jest jednym z pierwszych wyborów selekcjonerki Beverly Priestman.

Z uwagi na odległość mecze kobiecego mundialu będą transmitowane w Polsce we wczesnych godzinach porannych – w zależności od strefy czasowej spotkania będą rozpoczynać się nawet o 3 nad ranem, zaś te najpóźniejsze wystartują o godzinie 14. Wielki finał odbędzie się 20 sierpnia na 75-tysięcznym Stadium Australia w Sydney. Jeśli szukacie miłej odmiany w sezonie ogórkowym od kwalifikacyjnych zmagań naszych klubów w Europie, te mistrzostwa są dla was.

Related Articles