Koniec przestępowania z nogi na nogi i nerwowego spoglądania na kalendarz. Ten dzień jest już dziś! Wieczorem marzenia tych, którzy przez całą przerwę zimową mówili o meczu Miedzi Legnica z Radomiakiem urzeczywistnią się, a potem cała karuzela rozkręci się na dobre. Wraca piłkarska Ekstraklasa. Liderem jest Raków Częstochowa, a stawkę zamyka rzeczona Miedź.
Legniczanie mieli prawo żałować, że runda skończyła się w tym roku tak szybko, co było oczywiście pokłosiem dziwnego terminu mistrzostw świata. Miedź wygrała dwa ostatnie mecze w rundzie jesiennej, tym samym podwajając swój skromny dorobek punktowy. Pozostała jednak na ostatnim miejscu i jest najbliżej pożegnania z Ekstraklasą. Radomiak „przezimował” na 10. miejscu – raczej bez większego zagrożenia spadkiem i europejskimi pucharami. To powinna być dość spokojna wiosna w Radomiu, gdzie znów trafił spory zagraniczny zaciąg. Z kolei Miedź podpisała m.in. Andrzeja Niewulisa z Rakowa i Kamila Drygasa z Pogoni.
Mecz Miedzi z Radomiakiem będzie piątkową przystawką, bowiem daniem głównym ma być starcie Stali Mielec z Lechem Poznań. Mielczanie mają za sobą kolejną udaną rundę, która niemal zagwarantowała im utrzymanie. Broniący tytułu Lech ma raptem punkt więcej, ale nie to jest kłopotem Kolejorza. Nawet jeśli wygrałby on zaległy mecz z Miedzią, to miałby dziś 10 punktów do Rakowa! To bardzo dużo i szansa na kolejną fetę w stolicy Wielkopolski nie jest duża. Jednak wiosną podopieczni Johna van den Broma będą próbowali wspinać się w ligowej tabeli, a przy okazji pokonać Bodo/Glimt w Lidze Konferencji. Dużym zastrzykiem jakości ma być sprowadzony zimą ze Sparty Praga bramkarz, Dominik Holec. Stal zaś przede wszystkim straciła Saida Hamulicia, który wbrew nazwisku był motorem napędowym zespołu jesienią.
W sobotę trzy mecze Ekstraklasy, a na początek o 15:00 w Grodzisku Wielkopolskim Warta zagra z liderującym Rakowem. Warciarze zanotowali dobrą jesień, kończąc ją na bardzo bezpiecznej 9. pozycji. Jednak wciąż wielu ekspertów widzi w drużynie z Poznania potencjalnego spadkowicza. Raków jest zaś murowanym faworytem do tytułu i jeśli Marek Papszun nie zdobędzie mistrzostwa, będzie mógł mówić o osobistej porażce. 9 punktów przewagi nad drugą Legią to naprawdę potężna zaliczka.
Bardzo ciekawie zapowiada się mecz Widzewa Łódź z Pogonią Szczecin (17:30). To pojedynek 3. i 4. drużyny ligowej tabeli. Jedni i drudzy zgromadzili po 29 punktów. To zatem potencjalni pucharowicze, reprezentujący nasz kraj w przyszłym sezonie. Widzew jest jednak tylko beniaminkiem, który wykręca nadspodziewanie dobry wynik. Łodzianom udało się zachować prawie niezmienioną kadrę. Odszedł tylko Karol Danielak, a sprowadzono jedynie Łotysza z Dunajskiej Stredy, Andrejsa Ciganiksa. Pogoń na rzecz Rakowa straciła Jeana Carlosa, ale Portowcy dokonali też kilku ciekawych transferów, jak choćby Leonardo Koutrisa, który parę lat temu zostawał mistrzem Grecji w barwach Olympiakosu.
W ostatnim sobotnim meczu o 20:00 zagrają Śląsk Wrocław i Zagłębie Lubin – dojdzie więc zarówno do derbów Dolnego Śląsku, jak i przede wszystkim do meczu dwóch drużyn, które zainteresowane są walką o utrzymanie. Miedziowi po fatalnej serii porażek zakończyli rundę na pierwszym miejscu nad kreską. Śląsk jest 11., ale 21 punktów w dorobku nie da wrocławianom żadnej gwarancji. W obu klubach jak na razie transferowy spokój, by nie powiedzieć marazm. Zagłębie poprowadzi jednak nowy trener – Waldemar Fornalik nie siedział na bezrobociu zbyt długo i zastąpił w Lubinie Piotra Stokowca.
Trzy kolejne mecze Ekstraklasy w niedzielę, a na dzień dobry o 12:30 konfrontacja Piasta Gliwice z Jagiellonią Białystok. Aleksandar Vuković i Maciej Stolarczyk spotykali się na boisku wiele razy, choćby przy okazji spotkań Legii Warszawa z Wisłą Kraków. Teraz stoczą pojedynek na trenerskich ławkach. Stawka niemała, bo Piast zakotwiczył w strefie spadkowej, a Jaga ma raptem 2 punkty więcej, więc w teorii przy bardzo niekorzystnym układzie wyników białostoczanie mogą po tym weekendzie znaleźć się pod kreską. W Białymstoku mocno liczą na sprowadzonego ze Spezii Francuza, Aureliena Nguiambę, który pięć lat temu był półfinalistą ME U-19 z reprezentacją Trójkolorowych. Jego kariera nie potoczyła się jednak specjalnie dobrze, skoro wylądował w stolicy Podlasia.
Legia – Korona to mecz nr 2 niedzieli. To spotkanie rozpocznie się o 15:00 i łatwo wskazać w nim faworyta. Atut własnego boiska, wyższe miejsce w tabeli, większy potencjał sportowy i finansowy – to wszystko przemawia za Legią. Ale przypomnijmy, że jesienią beniaminek ugrał punkt w meczu z Legią. Kielczanie po jesieni zajmują przedostatnie miejsce i mają raptem oczko przewagi nad Miedzią. Niewykluczone, że już w piątek wieczorem to Korona będzie czerwoną latarnią ligi. Legia stawia sobie oczywisty cel na wiosnę – mistrzostwo kraju. Łatwo jednak nie będzie, bo Raków ma dużą przewagę. Całkiem możliwe, że ostatecznie podopieczni Kosty Runjaicia będą się musieli skupić na grze o europejskie puchary.
Ostatni niedzielny mecz to starcie Lechii Gdańsk z Wisłą Płock. Gdańszczanie fatalnie rozpoczęli sezon, ale potem wydźwignęli się ponad strefę spadkową. Nie oznacza to jednak, że mogą mówić o bezpiecznej wiośnie. Z kolei Wisła Płock na pewno nie martwi się o to, co za plecami. Bardziej interesujące jest to, czy płocczanie mogą powtórzyć bardzo udaną rundę i powalczyć o coś więcej. 28 punktów w dorobku i 5. miejsce w tabeli to całkiem dobra pozycja wyjściowa. W Wiśle transferowy spokój, w Lechii doszło do kilku zmian – m.in. transferu Jakuba Bartkowskiego, Jana Biegańskiego czy powrotu Kevina Friesenbichlera.
Kolejkę zamknie mecz Cracovii z Górnikiem Zabrze. Pasy po jesieni są na 8. miejscu. 25 punktów daje krakowianom komfort. Tego samego nie mogą powiedzieć w Zabrzu. Pięć punktów mniej i pozycja 12. to jeszcze potencjalnie nerwowa wiosna. Górnik postawił jednak na stabilizację, nie dokonując żadnych transferów „in” lub „out”. Ciekawiej w Cracovii, gdzie liczą na Janiego Atanasova (ostatnio Hajduk Split) czy Arttu Hoskonena. To spotkanie w poniedziałek o 19:00.
Czekaliśmy długo, ale się doczekaliśmy. Ekstraklasowa bomba idzie w górę!