Dziś wieczorem w Paryżu na Parc des Princes poznamy pierwszego finalistę tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. PSG przegrywa po pierwszej części dwumeczu z Borussią Dortmund 0:1, ale kwestia awansu jest sprawą otwartą.
Obaj dzisiejsi rywale mają już bardzo klarowną sytuację w lidze. PSG zapewniło sobie mistrzostwo kraju – ot, kolejny nudny dzień w biurze, chciałoby się rzec. Z kolei Borussia Dortmund najpewniej zakończy sezon w Bundeslidze na 5. miejscu, co skutkować będzie… awansem do Ligi Mistrzów. Niemcy, podobnie jak Włosi, otrzymają bowiem po jednej dodatkowej przepustce do Champions League, a to ze względu na dobre występy w bieżącej edycji pucharów. Mało tego, jeśli dortmundczycy wygrają trwającą Ligę Mistrzów, wówczas nasi zachodni sąsiedzi będą mieli aż sześciu przedstawicieli w nowej Lidze Mistrzów – zyskałby na tym prawdopodobnie Eintracht Frankfurt, który jest obecnie na 6. miejscu w Bundeslidze.
To jednak tylko dywagacje, które mogą nabrać większego sensu dziś wieczorem, jeśli Borussia okaże się lepsza od PSG. Naturalnym faworytem dwumeczu byli podopieczni Luisa Enrique, ale przed własną publicznością Borussia pokazała, że może przeciwstawić się liderowi Ligue 1. W perspektywie całego meczu ekipa Edina Terzicia była lepsza i zasłużenie poleciała do stolicy Francji z zaliczką. Niewątpliwie jednak trudno będzie zagrać na zero z tyłu również w drugim meczu. Nie będzie już wsparcia żółto-czarnej ściany. To gospodarze będą niesieni dopingiem swoich kibiców, a Kylian Mbappe będzie polował na kolejne trafienia. Obecnie jest współliderem klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów – ma 8 goli, dokładnie tak jak Harry Kane. Różnica jest taka, że Anglik ma trzy asysty, a Francuz ani jednej. Obaj mogą zagrać w finale, ale nie jest to jeszcze takie pewne – Bayern czeka jutro trudny bój z Realem w Madrycie.
Co ciekawe, PSG nigdy nie awansowało do finału Ligi Mistrzów po półfinałowym dwumeczu. Jedyny finał udało się wywalczyć w 2020 roku, gdy pandemia covid-19 spowodowała, że rozgrywano turniej finałowy w Lizbonie. Wtedy rozgrywane były pojedyncze mecze w ramach ćwierćfinałów i półfinałów. Paryżanie w półfinale ograli 3:0 RB Lipsk, ale w finale okazali się słabsi od Bayernu. Ich marzenie o sukcesie w Lidze Mistrzów wciąż pozostaje niezrealizowane. Dziś jednak trenerem PSG jest Luis Enrique, który zna smak triumfu w najbardziej elitarnych rozgrywkach – 9 lat temu dokonał tego z Barceloną, sięgając wówczas zresztą po potrójną koronę. Teraz może powtórzyć to w Paryżu – mistrzostwo kraju już ma, 25 maja zagra w finale Pucharu Francji z Lyonem, a w Lidze Mistrzów szansa na sukces wciąż jest realna.
Ale i Borussii marzy się wygrana w Lidze Mistrzów. W 2013 roku się nie udało. Wtedy żółto-czarni pod wodzą Jurgena Kloppa i z trzema Polakami w składzie ulegli w finale… Bayernowi. BVB ma jednak w swojej gablocie uszaty puchar za wygranie Champions League – w sezonie 1996/97 zespół ze stolicy Westfalii pokonał w finale Juventus 3:1.
Warto przypomnieć, że w tym sezonie doszło już do jednego meczu PSG z Borussią na Parc des Princes. 19 września gospodarze wygrali starcie grupowe 2:0 po golach Mbappe i Achrafa Hakimiego. Ten drugi to zresztą były piłkarz Borussii. Mimo że PSG w tamtym grupowym dwumeczu z Borussią zgromadziło 4 punkty, to jednak grupę wygrali dortmundczycy, a PSG do końca drżało o awans do 1/8 finału. Dziś stawka jest jeszcze większa, bo lepszy z tej pary 1 czerwca zagra na Wembley.