Skip to main content

W tym sezonie o PSG jest dużo ciszej niż zwykle. Nie ma już gwiazdorskiego ataku, który przyciągał zainteresowanie mediów i kibiców na całym świecie. Nie ma już nawet Kyliana Mbappe. Luis Enrique pracuje sobie w spokoju z przebudowaną drużyną i póki co spisuje się bardzo dobrze. Pora jednak na poważniejszą weryfikację niż rywale w Ligue 1 i Girona. Dziś mistrzowie Francji przyjeżdżają na Emirates Stadium zagrać z Arsenalem.

Nie brak opinii, że właśnie nowy wariant PSG namiesza w Lidze Mistrzów, bo drużyna z „FC Hollywood” stanie się po prostu piłkarskim organizmem, którym dowodzi uznany, dobry trener. Za wcześnie na ferowanie wyroków, ale po sześciu kolejkach w lidze paryżanie mają bilans 5-1-0 i aż 20 goli strzelonych, przy pięciu straconych. Rolę strzelca nr 1 po Mbappe przejął Bradley Barcola (6 goli). Robotę robi tez Ousmane Dembele (4 gole i 3 asysty), który to jednak dziś z Arsenalem na pewno nie zagra.

Dlaczego zabraknie byłego piłkarza Borussii i Barcelony? Ano dlatego, że podpadł trenerowi Enrique. Po piątkowym meczu z Rennes miało dojść do scysji między trenerem a zawodnikiem – Enrique miał pretensje do swojego podopiecznego o niektóre boiskowe decyzje i zachowania. Efekt tej kłótni jest taki, że Dembele do Londynu nie poleciał. Można zakładać, że to żółta kartka od trenera, a kolejny incydent będzie miał znacznie poważniejsze skutki. Enrique znany jest z twardej ręki.

Chimeryczny, ale posiadający niezwykłe umiejętności Dembele to nie jedyne osłabienie PSG w dzisiejszym meczu. Zabraknie też Presnela Kimpembe, Lucasa Hernandeza i Goncalo Ramosa. Do absencji dwóch pierwszych kibice PSG zdążyli się już przyzwyczaić. W przypadku Portugalczyka to dość świeża sprawa – Ramos wypadł z gry pod koniec sierpnia.

Idealnie nie jest również w szatni Arsenalu – poza gra jest przede wszystkim rozgrywający Kanonierów, a więc Martin Odegaard. Nie gra również Mikel Merino, który nie zdążył nawet zadebiutować w nowych barwach, a już złapał uraz. Pomór również na bokach obrony – Oleksandr Zinczenko, Takehiro Tomiyasu, Kieran Tierney oraz Ben White – wszyscy oni mają swoje zdrowotne kłopoty, choć w przypadku White’a jest szansa na występ.

Arsenal wyszedł z ostatniego, trudnego okresu obronną ręką. Kontuzje plus wykluczenia kartkowe – to wszystko utrudniało pracę Mikelowi Artecie. A jednak udało się wygrać w derbach z Tottenhamem, zremisować z Manchesterem City (oba mecze to wyjazdy), a także bezbramkowo zremisować z Atalantą na inaugurację Champions League (również na wyjeździe). W miniony weekend zapachniało stratą punktów wicemistrzów Anglii w meczu z beniaminkiem z Leicester, ale ostatecznie ekipa Artety wygrała 4:2. Teraz pora na drugie wyzwanie w Lidze Mistrzów – terminarz póki co nie rozpieszcza, bo po Atalancie pora na PSG. Jeśli The Gunners chcą awansować do 1/8 finału bezpośrednio z miejsc 1-8 w tabeli, to powinni dziś walczyć o 3 punkty. W tej edycji czekają ich jeszcze trudne mecze – z Interem, Sportingiem czy Monaco. Z pewnością można było wylosować dużo łatwiejszy terminarz.

Będzie to piąty mecz w historii rywalizacji Arsenalu z PSG. Jak do tej pory bilans jest na remis. Raz wygrali Kanonierzy, raz ekipa z Parku Książąt, dwa razy notowane były remisy. Ostatni raz do starcia tych klubów doszło w Lidze Mistrzów 2016/17, a więc szmat czasu temu. Z graczy, którzy mogą dziś wystąpić, tamte mecze pamięta Marquinhos. Z graczy, którzy na pewno dziś nie wystąpią, pamiętać je może… Grzegorz Krychowiak.

Zdaniem „buków” to Arsenal jest faworytem do wygranej na własnym terenie. PSG rozpoczęło Ligę Mistrzów od szczęśliwej wygranej z Gironą po samobójczej bramce golkipera rywali w doliczonym czasie gry. Komu dziś będzie dopisywało szczęście?

Related Articles