Skip to main content

Każde derby Rzymu są wyjątkowe. Spotkanie 27. kolejki Serie A nie będzie pod tym względem inne. Jednak stawka jest bardzo wysoka. Lazio jako gospodarz derbów może uciec lokalnemu rywalowi, który goni TOP4, a więc strefę Ligi Mistrzów. Mecz o sześć punktów? To mało powiedziane!

Liga Mistrzów na horyzoncie
Roma piąta, Lazio trzecie, różnica to zaledwie dwa punkty, a pomiędzy nimi wciśnięty jest jeszcze Milan. Tuż przed Biancoceleste jest Inter, którego Roma ma w zasięgu jednego spotkania. Krótko mówiąc niesamowity ścisk. W jeden weekend można awansować z piątego na drugie, a w kolejny przebyć drogę w drugą stronę. W ubiegły weekend dużych ruchów w tabeli nie było, ponieważ ekipy z miejsc 2-5 solidarnie… nie wygrały swoich gier. Lazio i Milan były w stanie ugrać punkty, zaś Romie i Interowi to się nie udało. Mimo że najmocniejszego rywala miało Lazio – dziewiątą Bologne.

Można powiedzieć, że za nami 2/3 sezonu, a to w ostatnich dwunastu kolejkach rozstrzygnie się, kto będzie jedynym zespołem “na lodzie”, bo tak należałoby nazwać niezakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów poprzez ligę. Zresztą z tego kwartetu, tylko Lazio musi opierać się na rozgrywkach Serie A. Tak się ułożyło, że Roma oraz mediolański duet mogą to zrobić także za pośrednictwem europejskich pucharów. Milan i Inter mają trudniejsze zadanie, bo musieliby wygrać Ligę Mistrzów. W przypadku Romy mowa o zwycięstwie w Lidze Europy, o czym poniżej.

Lazio nie pójdzie w ślady Romy
Trzeci zespół Serie A chciałby zapewne włożyć coś do gabloty, ale na to musi poczekać przynajmniej sezon. W czwartek Lazio przegrało po raz drugi z AZ Alkmaar i odpadło z Ligi Konferencji Europy. Niespodzianka? W pewnym stopniu można tak powiedzieć, chociaż Holendrzy są znacznie mocniejsi, niż może o tym świadczyć marka i nazwa. Ekipa Maurizio Sarriego może więc skupić się w 100% na lidze do końca sezonu.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Romy. W maju ubiegłego roku zgarnęli wspomnianą Ligę Konferencji, a zrobili to w Albanii, czyli krajem kojarzonym bardziej przez laziali, ze względu na personalia. Teraz Giallorossi są już w 1/4 finału Ligi Europy. Co ciekawe tam spotkają się z… Feyenoordem, czyli ekipą, z którą wygrali wspomniany finał LKE w ubiegłym sezonie. Przed chwilą ekipa Jose Mourinho wyeliminowała Real Sociedad, co było drugim wiosennym skalpem, po Red Bullu Salzburg. Teraz czas na Holendrów, którzy rozbili Szachtara 7:1 w rewanżu. Jednak Roma nie może narzekać na losowanie, bowiem ominęła Manchester United czy Juventus.

Rzymskie sinusoidy
Poza Napoli trudno powiedzieć, by ekipy z czołówki Serie A miały równą dyspozycje. Co kolejkę ktoś kandyduje do grona bardzo dziwnej wpadki. Weźmy ostatnie mecze Lazio. 3 marca ograli Napoli 1:0 na wyjeździe. Sukces, jak się patrzy, bowiem wytrzymać napór lidera Serie A to naprawę wyzwanie w tym sezonie. Po takim wyniku należałoby nabrać wiatru w żagle? Nic bardziej mylnego. Przez kolejne dwa tygodnie Lazio dwukrotnie przegrało z Alkmaarem, a po drodze zremisowało w Bolonii.

Teraz weźmy pod uwagę Romę. Ogrywają Hellas i Salzburg, by po chwili przegrać 1:2 z Cremonese jako pierwsza drużyna w tym sezonie ligowym. Potem znowu dwa świetne mecze – 1:0 z Juventusem i 2:0 z Realem Sociedad, by przyszło domowe 3:4 z Sassuolo. Trudno w obu przypadkach nadążyć za tymi ekipami.

Kolejny debiutant z Polski w Rzymie
W ostatnich latach mieliśmy lub nadal mamy wielu młodych polskich piłkarzy w największych włoskich klubach. Wymieniać można naprawdę sporą listę. Tylko teraz w Milanie jest Dariusz Stalmach, w Interze Tommaso Guercio czy Jan Żuberek, a w Napoli Hubert Idasiak. Wcześniej także Olaf Kobacki w Atalancie czy Szymon Czyż w Lazio. Ten ostatni jako jedyny z tego grona doczekał się debiutu w pierwszym zespole. Dla Biancolestich wystąpił w… Lidze Mistrzów. Jednak to w Romie zadebiutowało dwóch biało-czerwonych i to najlepszy wynik. Nicola Zalewski od dłuższego czasu jest podstawowym graczem i trudno sobie wyobrazić także powołania do dorosłej kadry, bez jego nazwiska. Od minionego weekendu w gronie debiutantów pojawił się także Jordan Majchrzak. W ubiegłym sezonie był… trzecim napastnikiem w rezerwach Legii Warszawa, za Szymonem Włodarczykiem i Wiktorem Kamińskim. Dwaj pierwsi nadal są w Polsce, a Majchrzak przebył ciekawą drogę do pierwszego zespołu Romy. Już od kilku tygodni regularnie zasiadał na ławce ekipy Jose Mourinho, aż dostał kwadrans w meczu z Sassuolo. Okoliczności jeszcze ciekawsze, skoro chodziło o moment, w którym Roma przegrywała 2:4 i trzeba było gonić wynik! W europejskich pucharach Majchrzak sobie nie pogra, bo nie został zgłoszony, ale w lidze może liczyć na kolejne minuty. Czy stanie się tak w derbach? To byłaby kolejna świetna historia dla tego 18-latka.

Kadrowo
W dużej liczbie minut dla Majchrzaka może na przeszkodzie stanąć powrót do zdrowia Andrei Belottiego. “Il Gallo”, podobnie jak Lorenzo Pellegrini był już dostępni na pucharowy mecz w San Sebastian. Ponadto do składu wróci także Bryan Cristante, po zawieszeniu za kartki. Wypadają za to Rick Karsdorp i Marash Kumbulla. Holender ma złamany nos po uderzeniu od Diego Rico w czwartek i jeszcze przed derbami przejdzie operacje. Albańczyk pauzować będzie za czerwoną kartkę.

Po stronie gospodarzy zabraknie wykartkowanego Matiasa Vecino. Urugwajczyk niedawno był bohaterem w Neapolu, teraz derby obejrzy z trybun. Kontuzja eliminuje Ciro Immobile, a niepewny jest występ Elseida Hysaja.

***

Początek derbów Rzymu w niedzielę o godzinie 18:00.

Related Articles