Już sam fakt, że PSG męczy się w walce o mistrzostwo Francji zasługuje na podkreślenie. Przewaga finansowa, a co za tym idzie sportowa, zespołu ze stolicy, jest tak duża, że każdy przed sezonem w ciemno obstawia kolejny tytuł Neymara i spółki. Tymczasem wyzwanie paryżanom rzuciły Lyon i Lille. Mecz z tymi drugimi będzie dzisiejszym szlagierem Ligue 1. Początek o 17:00. Do gry po miesięcznej przerwie wraca Neymar!
Lille przewodziło ligowej tabeli przed ostatnią rozegraną kolejką, ale wtedy PSG ograło Lyon w bezpośrednim meczu kandydatów do tytułu, a zespół Les Dogues niespodzianie uległ na własnym terenie znajdującemu się w strefie spadkowej Nimes. W efekcie do dzisiejszego szlagieru na pozycji lidera przystępuje drużyna Mauricio Pochettino. I oczywiście będzie faworytem, także ze względu na atut własnego boiska. Niestety, w dzisiejszych czasach atut własnego boiska nie jest tożsamy z graniem przed własną publicznością, bo stadiony we Francji wciąż pozostają zamknięte.
Wróćmy jednak do aspektu czysto sportowego. PSG ma przed sobą ważny czas. Dzisiejszy mecz może utorować drogę do mistrzostwa Francji lub mocno ją skomplikować. Z kolei za kilka dni pierwsza batalia z Bayernem Monachium, a stawką tego dwumeczu jest rzecz jasna półfinał Champions League. Pochettino przyszedł do Paryża właśnie po to, by sprawdzać się w takich momentach. Argentyńczyk ma jednak poważny zgryz. Z powodu covidu ze składu wyleciał Marco Verratti, a to postać absolutnie fundamentalna nie tylko dla drugiej linii PSG, ale dla całej kompaktowości i stabilności gry. Jak ważnym jest piłkarzem, to pokazał świetnie na Camp Nou, gdzie paryżanie przeorali Barcelonę 4:1. Śmietankę spił Kylian Mbappe, autor hat-tricka, ale na pewno to Verratti był najlepszym aktorem tamtego spektaklu. Poza nim wykluczeni z gry są Juan Bernat, Pablo Sarabia czy Timo Kehrer. Niepewny jest także występ Mauro Icardiego. Pochettino ma jednak do dyspozycji pozostałe największe gwiazdy ofensywy, Neymara, Mbappe, a także Angela Di Marię czy Juliana Draxlera. Spotkać się z taką ofensywą nie chce prawdopodobnie żadna linia obrony.
Lille na pewno ma wielką chrapkę na niespodziankę, choć przed sezonem nikt nie stawiał zespołu Christophe’a Galtiera w roli kandydata choćby do podium. Jednak solidna i rzetelna praca trenera oraz zawodników przynoszą efekt. Liga Mistrzów jest na wyciągnięcie ręki, ale teraz nikt nie zaprząta sobie głowy patrzeniem za siebie. Nadarza się okazja, by przejść do historii i po 10 latach odzyskać mistrzostwo kraju.
Jeśli PSG ma się kogoś obawiać, to przede wszystkim tureckiego snajpera, Buraka Yilmaza. Podczas przerwy reprezentacyjnej Burak „poczęstował” Holandię hat-trickiem. Obok niego wystąpić może jego rodak – Yusuf Yazici. W pomocy ważną rolę odgrywa Renato Sanches, Portugalczyk, który niegdyś reprezentował barwy Bayernu. Głośne nazwisko to także Timothy Weah – to syn liberyjskiego zdobywcy Złotej Piłki, George’a – obecnie prezydenta swojego kraju. Ogólnie jednak porównywanie siły składu obu zespołów czy wartości zawodników nie ma sensu. PSG to krezus, Lille ubogi krewny.
Paryżanie pod wodzą Pochettino pokonali już Lille w meczu Pucharu Francji. 17 marca na Parc des Princes gospodarze odprawili Les Dogues z kwitkiem i trzeba bramkami bagażu. Dwie bramki strzelił Mbappe, a wynik otworzył Icardi. Czy i dziś faworyt pokaże miejsce w szeregu skromnemu pretendentowi? W pierwszym ligowym meczu obu ekip na Stare Pierre-Mauroy padł bezbramkowy remis. To był przedostatni mecz Thomasa Tuchela w roli szkoleniowca mistrzów Francji.