Skip to main content

Liga angielska ma swoje rozgrywki od 135 lat, a Manchester City jest pierwszą drużyną, która zdobyła cztery mistrzostwa z rzędu. Nikomu wcześniej ta sztuka się nie udała, choć było w historii kilka fantastycznych ekip.

Na ścianie w jednym z pomieszczeń klubowego obiektu treningowego Manchesteru City widniał napis: “Jeszcze nikt w Anglii nie wygrał czterech mistrzostw z rzędu”. Piłkarze codziennie przechodzili obok tego napisu, zerkali na niego, komentowali. Teraz można go zlikwidować, ponieważ stał się nieaktualny. Pep Guardiola będzie musiał wymyślić kolejny pomysł pod tytułem – “jak zmotywować moje syte koty do wytężonego wysiłku”. Przecież taki Ederson, Bernardo Silva, John Stones, Kevin De Bruyne, Kyle Walker, Phil Foden mają już na koncie po sześć mistrzostw. Ten ostatni rozegrał sezon życia. Zdobył nagrodę dla najlepszego piłkarza Premier League i zwieńczył to wszystko dwiema bramkami z West Hamem. Strzelił szóstego w tym sezonie ligowego gola zza szesnastki. Jego ligowy bilans to 19 bramek i osiem asyst, całościowy to z kolei 27 goli i 11 asyst.

Phil Foden po spotkaniu powiedział: “Właśnie zapisaliśmy się w podręcznikach historii”. To dlatego, że nikt nigdy nie dokonał takiej sztuki. Cztery kluby w historii angielskiej piłki potrafiły wygrać trzy razy z rzędu, ale cztery razy? To się do tej pory nie zdarzyło. Herbert Chapman to rewolucjonista futbolu z lat 20. XX wieku. To on stworzył wielkie Huddersfield, gdzie mógł robić wszystko po swojemu. Zdobył dwa mistrzostwa i stworzył podwaliny, na bazie których “Teriery” wygrały też i trzeci z rzędu tytuł, a Chapman w tym czasie przejął Arsenal. Zasłynął z rewolucji taktycznej i zmianie ustawienia z 2-3-5 na 3-3-4. Everton w jednym z sezonów wyprzedził “Kanonierów” i oddzielił ich jeden tytuł od trzech kolejnych. Gdyby nie świetna forma “The Toffees” i rewelacyjnego strzelca Dixiego Deana, którego pomnik stoi przed Goodison Park, to Arsenal miałby pięć mistrzostw z rzędu.

W latach 50. potęgą angielskiej piłki było Wolverhampton, gdzie przez 20 lat grał legendarny dla tej ekipy i reprezentacji stoper – Billy Wright. “Wilki” regularnie kończyły na podium, lecz nie potrafiły wygrać nawet trzykrotnie z rzędu mistrzostwa. Wielką ekipę stworzyli za to Bill Shankly i Bob Paisley w Liverpoolu. Na dziewięć sezonów – od 1975/76 do 1983/84 “The Reds” zdobyli aż siedem mistrzostw kraju. Sześć z nich to zasługa Paisleya, który uczył się od Shankly’ego zarządzania, a potem przerósł mistrza. Brian Clough i jego sensacyjne Nottingham Forest sprawiło, że Liverpool nie wygrał pięciu mistrzostw z rzędu. To były też czasy dominacji Liverpoolu na kontynencie, bo dostawał się do Pucharu Europy jako mistrz Anglii i rozstawiał wszystkich po kątach. Wówczas sięgnął po cztery takie trofea, co stanowi 66% ich całości – sześciu. Późniejsze czasy nie miały jednego dominatora.

W czasów angielskiego wykluczenia z europejskich pucharów bardzo silny był Everton, ale dopiero Manchester United sir Alexa Fergusona pokazał dominację. W 1995 roku Alan Hansen wygłosił w telewizji słynne zdanie: “Z dzieciakami niczego nie wygrasz”, które potem go prześladowało już na zawsze. To 21-latkowie ze słynnego “Class of 92” wygrali tytuł – David Beckham, Paul Scholes, Nicky Butt, Gary Neville… było to trzecie mistrzostwo sir Alexa Fergusona. Dołożył jeszcze kolejne 10. Dwa razy zdarzyło się, że wygrał trzykrotnie z rzędu. W sezonie 1998/99 sięgnął po potrójną koronę. To również wyczyn, któremu dorównał Manchester City w poprzednim roku. Ferguson też mógłby mieć pięć mistrzostw z rzędu, ale w 2009/10 przegrał o punkcik z Carlo Ancelottim pracującym w Chelsea. Odzyskał tytuł i za rok znów przegrał po słynnej bramce Sergio Aguero. Odszedł jednak jako wielki zwycięzca. W siedem lat pomiędzy 2006/07 i 2012/13 zdobył pięć tytułów. Do tego ostatniego fani do dziś wzdychają z nostalgią. Ferguson wygrał je na koniec dysponując przeciętnym składem.

Manchester City goni w liczbie mistrzostw liderów. Do Manchesteru United (20) i Liverpoolu (19) trochę brakuje, ale już Arsenal (13) jest coraz bliżej przeskoczenia. Było to 10. mistrzostwo dla klubu z błękitnej części miasta. Rubena Diasa można nazwać talizmanem. Odkąd przyszedł do klubu i odmienił oblicze defensywy, to City nie przegrywa mistrzowskich tytułów. Portugalczyk ma więc bilans 4/4. Regularnie występuje na środku defensywy. Jest przede wszystkim zdrowy jak koń w przeciwieństwie do Johna Stonesa. Drugim talizmanem klubowym jest też Rodri, który ma już 50 meczów ligowych z rzędu bez porażki i goni rekordzistę Sola Campbella. Anglik uzbierał ich 56. Licząc wszystkie rozgrywki, to Rodri nie przegrał już od 73 spotkań. To półtora roku, w trakcie którego nie zszedł z boiska pokonany. Erling Haaland może i notował więcej pudeł, ale i tak zgarnął drugą z rzędu nagrodę dla najlepszego strzelca Premier League. Manchester City dokonał sportowo wielkiej rzeczy. Znów w końcówce był bezbłędny. Maszyna Pepa odpaliła dziewięć wygranych z rzędu.

Related Articles