Skip to main content

Wygrane miejsce w składzie z Kasprem Schmeichelem, miłe słowa od Hugo Llorisa, dwa obronione karne z AS Monaco i zachowane czyste konto, pokonanie kolejkę wcześniej PSG, powołanie do reprezentacji Polski i ogromne uwielbienie w Nicei. Marcin Bułka ma kapitalny okres w karierze. Swój najlepszy w życiu.

Marcin Bułka tak mówił w “Kanale Sportowym”, gdzie był gościem u Tomasza Smokowskiego: – Był spór między nami. Nikt nie chciał być numerem dwa. Na początku nic nie było klarowne, bo przyszedł nowy trener i w pierwszej kolejce postawił na mnie. Ale czułem z zewnątrz, że jest jakaś sytuacja polityczna. W końcu nie po to też wzięli takie nazwisko, żebym miał z nim walczyć. Na treningach dużo nie rozmawialiśmy. Nie było pomiędzy nami jakichś kłótni, ale nie było też zdrowej rywalizacji. Raczej były spory pozaboiskowe. Ale nie między nami, a moje z klubem i jego z klubem. Wiele spraw było zamiatane pod dywan. Trener mówił, że gdybyśmy byli w Borussii Dortmund to wystawiałby mnie w pierwszym składzie, ale nie może. Musiałem sam dochodzić do tego, o co chodzi.

W sezonie 2022/23 to Schmeichel był pierwszym bramkarzem. W końcu nie po sprowadza się taką gwiazdę, żeby siedziała na ławie. Bułka czuł, że to niesprawiedliwe. Duńczykowi nie grało się dobrze we Francji. W 12. kolejce ligowej z Nantes został wygwizdany przez własnych kibiców po tym, jak łączono go z odejściem z klubu, choć przecież dopiero co do niego dołączył. Bronił słabo, jakby nie był skoncentrowany i wciąż żałował odejścia z Leicester City. Kibice obrali stronę Bułki. Chcieli, żeby to on bronił w pierwszym składzie, skoro Duńczyk “nie dojeżdża”, nie wykazuje żadnej motywacji i zdaje się, że jest tu tylko na siłę, a myślami gdzieś indziej. Może i Polak dostałby szansę jeszcze w sezonie 2022/23, ale dopadł go pech – zwichnięcie barku. Skutek? Operacja i aż czteromiesięczna absencja. Nie było szans na pierwszy skład, bo Schmeichel trochę się rozkręcił. Skończyło się na dwóch meczach w Ligue 1 i trzech w Lidze Konferencji, czyli 450 minut.

W tym sezonie już teraz ma więcej – sześć meczów w Ligue 1, zatem 540 minut. Kasper Schmeichel odszedł do Anderlechtu, więc atmosfera też jest bardziej “czysta”. To sprzyja lubianemu w grupie Bułce, który wyrósł na bohatera. Nawet Hugo Lloris pochwalił Polaka w jednym z wywiadów. Francuz wychował się w Nicei. Miał opcję, by wrócić po wielu latach. Nie można powiedzieć, żeby przestraszył się Bułki, bo to nadużycie, ale nie zdecydował się na taki transfer, a przy tym pochwalił występującego tam Polaka: – Nie mógłbym zaangażować się w projekt bez zaznajomienia się z wizją prezydenta i trenera. Nicea to dla mnie specjalne miejsce. Moje miasto, mój klub i moja krew. Bułka? Ten bramkarz jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Nie ma wątpliwości, że to jeden z najlepszych fachowców w lidze na początku sezonu. Ma przed sobą obiecującą karierę.

Tak się złożyło, że dzień po tych jakże miłych słowach francuskiego bramkarza Bułka otrzymał powołanie do reprezentacji Polski. Jak już sprzyja szczęście, to na wielu polach. W niejasnych okolicznościach i po głośnym wywiadzie Lewandowskiego odwołany z kadry został Łukasz Skorupski, który ponoć zgłosił problem z kostką po występie ligowym. Miał go zastąpić Kamil Grabara, ale on też nie mógł się pojawić na zgrupowaniu. Szansę dostał zatem Marcin Bułka, który na ten moment jest polskim bramkarzem w najlepszej formie. Wojciech Szczęsny z Sassuolo popełnił kardynalny błąd, a bramkarz Nicei w sezonie 2023/24 tylko i wyłącznie zachwyca. Najgłośniej było o nim w bieżącej kolejce, konkretnie w piątek, gdy jego Nicea zmierzyła się na wyjeździe z AS Monaco. Takie coś nie zdarza się często, dlatego to on był w piątek bohaterem polskich stron sportowych. Dwa razy zatrzymał Folarina Baloguna, broniąc obie jedenastki. Jedną w pierwszej połowie, drugą w drugiej. Nicea wygrała 1:0. Na początku sezonu, konkretnie już w pierwszej kolejce z Lille, popisał się efektowną interwencją.

Marcin Bułka do wielkiego klubu trafił już jako 17-latek. Z Escoli Varsovii Warszawa przeszedł do młodzieżówki Chelsea. Później niespodziewanie zamienił “The Blues” na… PSG, gdzie zagrał raptem dwa mecze. Sezon 2020/21 to dwa bardzo nieudane wypożyczenia do FC Cartageny z Segunda Division oraz LB Châteauroux z Ligue 2. Najgorszy okres w karierze piłkarza. W pierwszym sezonie w Nicei (gdy był wypożyczony z PSG) pełnił rolę rezerwowego, bo nie dało się wygryźć z bramki kapitana – Waltera Beniteza. Sezon 2021/22 to też pierwszy “błysk” Bułki, bo grał w Pucharze Francji. To wtedy wyeliminował po rzutach karnych… swój klub, czyli PSG, broniąc strzały Leandro Paredesa i Xaviego Simmonsa. Po 90 minutach było 0:0 i też miał też kilka intwerwencji, nie dając się pokonać Draxlerowi czy Messiemu. Bułka dotarł aż do finału, broniąc w każdym meczu pucharowym. Rok temu było zawirowanie ze Schmeichelem i pechowa kontuzja barku. Teraz jest inaczej. Znowu pokonał PSG, ale już jako pełnoprawny bramkarz Nicei. Nicea zajmuje obecnie drugie miejsce w Ligue 1 i duża w tym zasługa Polaka.

Cierpliwość. Ta jest kluczowa. Marcin Bułka dopiero w wieku 24 lat i po kilku nieudanych sezonach jest regularnym “starterem”. Znalazł klub, w którym świetnie się czuje. Wcześniej często więcej gadał niż robił, będąc między innymi przez moment “aferzystą”, bohaterem międzynarodowych artykułów, gdy w kanale “Foot Truck” opowiadał historie z szatni PSG. Wygadał się między innymi o Angelu Di Marii, który wiele razy powtarzał, że nienawidzi Manchesteru United. Światowe media to podchwyciły. Naiwność? Chęć zabłyśnięcia? Niedawno mógł irytować pozerstwem, ale teraz ma pełne prawo nosić wysoko głowę. To najlepszy czas w jego karierze.

Related Articles