Najważniejsza rywalizacja w Bundeslidze została już rozstrzygnięta – mistrzem kraju został Bayer Leverkusen i nic już tego nie zmieni. Ale za plecami Aptekarzy i Bayernu jest dość ciekawie. Szczególnie w kwestii walki o 4. miejsce. W sobotę bezpośrednie starcie RB Lipsk z Borussią Dortmund. Wiele wskazuje na to, że jednej z tych drużyn zabraknie w przyszłorocznej edycji Champions League.
Bayer i Bayern martwić o miejsce w Lidze Mistrzów się nie muszą. Trzeci Stuttgart ma 4 punkty przewagi nad Lipskiem, co również daje dość duży wentyl bezpieczeństwa na zaledwie cztery kolejki przed końcem sezonu. Wszystko wskazuje na to, że bój o 4. miejsce stoczą więc sobotni rywale, czyli Lipsk i BVB. Na dziś Czerwone Byki mają o 2 punkty więcej. W teorii ta różnicą może w sobotę wynosić już 5 punktów, ale równie dobrze to żółto-czarni mogą wskoczyć na miejsce gwarantujące grę w europejskiej elicie. Jest jeszcze jeden wytrych – jeśli Niemcy zajmą drugie miejsce w europejskim rankingu na koniec sezonu, wówczas dostaną piątą przepustkę do Champions League. Taką przepustkę zaklepali już sobie Włosi, a Niemcy będą rywalizować o drugą z Hiszpanami. Dobra postawa Bayernu i Borussii w Lidze Mistrzów oraz Bayeru w Lidze Europy daje sporą nadzieję.
Ale pewności nie ma. Wszystko trzeba sobie wyszarpać na boisku. Pewność da za to zajęcie 4. miejsca w lidze, więc w praktyce może okazać się, że sobotni mecz na Red Bull Arenie będzie spotkaniem o grube miliony euro, które gwarantuje udział w Champions League. Żartów więc nie ma – to może być najważniejszy mecz w sezonie.
Dla Borussii to w ogóle gorący okres, bo przecież dortmundczycy są jeszcze w bieżącej edycji Ligi Mistrzów i już w środę zmierzą się na swoim terenie z PSG. Ten dwumecz będzie swoistym rewanżem za starcia w grupie, a stawką jest awans do finału na Wembley. W teorii to zresztą kolejne kuchenne drzwi dla ekipy Edina Terzicia, bo przecież zwycięzca Ligi Mistrzów ma zagwarantowany udział w kolejnej edycji. Nie ma jednak wątpliwości, że BVB to kopciuszek w czterozespołowej stawce półfinalistów.
Kibice zespołu z Westfalii mają prawo czuć niepokój przed finiszem sezonu. W zeszłym roku Borussia miała niemal pewne mistrzostwo w garści, jednak w ostatniej kolejce wywróciła się na skórce od banana – remis z Mainz pogrzebał szanse na detronizację Bayernu. W Dortmundzie zapanowała wielka smuta, a w Monachium znów strzelały korki od szampanów. Mówiąc więc najdelikatniej, żółto-czarni dali się poznać jako zespół, który nie potrafi domykać tematów.
W ostatnich tygodniach forma BVB jest jednak wysoka. Świadczy o tym ogranie Atletico Madryt w dwumeczu, remis z Bayerem Leverkusen czy pokonanie Bayernu Monachium w Klassikerze. Jednak i RB nie może narzekać na dyspozycję. Ekipa Marco Rose nie przegrała od 24 lutego i meczu z Bayernem. To już siedem ligowych potyczek bez porażki, z czego aż sześć to zwycięstwa. Zespół z Lipska może być zadowolony ze swojej formy strzeleckiej – z Bochum i Freiburgiem udało się strzelić po 4 gole, z Koeln aż 5, a z Wolfsburgiem 3. Transferowym strzałem w dziesiątkę okazał się sprowadzony z Lens Lois Openda, który zdobył już 23 gole i dorzucił 6 asyst w Bundeslidze. Dla porównania, najlepszy strzelec Borussii w lidze, czyli Niclas Fullkrug, ma tylko 12 goli.
W grudniu na Signal Iduna Park Borussia przegrała z RasenBallsport 2:3. Kluczowym momentem tego meczu była czerwona kartka Matsa Hummelsa już w 15. minucie. Bez wątpienia drużyna Terzicia przyjedzie w sobotę do Lipska z myślą o wzięciu rewanżu za tamtą porażkę. Wygrana na Red Bull Arenie spowoduje, że wszystko będzie w rękach żółto-czarnych.
Problemem gości są absencje podstawowych graczy. Kontuzjowani są Sebastian Haller, Ramy Bensebaini i Donyell Malen, a za kartki pauzować będą Emre Can i Ian Maatsen. Po stronie gospodarzy zabraknie Yussufa Poulsena i Christophera Lenza.
Początek szlagierowego meczu weekendu w Bundeslidze w sobotę o 15:30. Mecze ligi niemieckiej można oglądać również w Unibet TV!