Skip to main content

Chelsea nie zdobędzie w tym sezonie Pucharu Anglii ani Pucharu Ligi, a w lidze szanse na zajęcie miejsca w TOP 4 ma już na granicy błędu statystycznego. Ostatnią nadzieją dla The Blues na uratowanie tego sezonu jest sukces w Lidze Mistrzów. Na dziś byłby to sukces całkowicie wbrew logice, ale futbol potrafi zaskakiwać. Pora na rewanżowe spotkanie z Borussią Dortmund.

W Dortmundzie górą byli gospodarze. Borussia wygrała 1:0 po bramce Karima Adeyemiego. Oczywiście, taki wynik niczego jeszcze nie przesądza, ale kroczek bliżej są podopieczni Edina Terzicia. Tym, co mocno przemawia za BVB, jest na pewno znakomita seria tej drużyny wiosną. Od restartu Bundesligi żółto-czarni wygrali wszystkie mecze, a zagrali ich już 10! W miniony piątek Borussia pokonała na swoim terenie RB Lipsk 2:1 i wciąż ma poważne szanse zagrozić Bayernowi w walce o tytuł. Monachijczycy mają tyle samo punktów.

Z kolei Chelsea jest na zupełnie innym biegunie. W miniony weekend drużyna Grahama Pottera wygrała 1:0 z Leeds i była to pierwsza wiktoria The Blues od 15 stycznia! Po drodze ekipa ze Stamford Bridge zanotowała trzy remisy, a potem trzy porażki. Fani Chelsea mogą się łapać za głowy. W 2023 ich zespół strzelił łącznie zaledwie 5 bramek i wygrał tylko 2 z 12 spotkań we wszystkich rozgrywkach. W żadnym z tych meczów The Blues nie strzelili więc niż jednej bramki. To obraz nędzy i rozpaczy. Chelsea zajmuje w tabeli 10. miejsce. Oczko wyżej jest Brentford, które ma 4 punkty więcej i jeden mecz mniej rozegrany. Marzenia o czołowej czwórce i awansie do Ligi Mistrzów można schować sobie do kieszeni – czwarty Tottenham ma 11 punktów więcej. Wydaje się, że szczytem możliwości ekipy Pottera może być awans do jakichkolwiek europejskich pucharów.

No chyba, że jakimś cudem Chelsea wygra Ligę Mistrzów w bieżącej edycji. Jednak w takiej formie jak teraz, wydaje się to całkowicie nieprawdopodobne. Wszyscy wypominają londyńczykom setki milionów wydane w zimowym okienku na wzmocnienia. Czas płynie, a efektów tej transferowej ofensywy nie widać. Kadra zespołu jest przepakowana, część graczy trzeba było nawet wykreślić z listy zgłoszeniowej do Ligi Mistrzów – z tego powodu np. w dwumeczu z byłym pracodawcą nie wystąpi Pierre-Emerick Aubameyang. Potter ma szeroką kadrę, ale na pewno martwią go absencje istotnych zawodników – kontuzja wykluczyła do końca sezonu Thiago Silvę, od dłuższego czasu nie gra N’Golo Kante, a dziś za kartki wisieć musi Mason Mount. Niepewny jest też występ Reece’a Jamesa, a Christian Pulisic choć wrócił do kadry meczowej, spotkanie prawdopodobnie zacznie w gronie rezerwowych.

Sporo absencji jest też po stronie BVB – różnica jest jednak taka, że Terzic znakomicie radzi sobie z problemami, a jego drużyna w 2023 przypomina maszynę do wygrywania. Nikt nie rozpacza z powodu nieobecności Abdoualaye Kamary, Youssoufy Moukoko, Mateu Morey’a Bauza czy nawet strzelca bramki z pierwszego spotkania – wspomnianego już Karima Adeyemiego. W tym momencie to Westfalczycy są faworytem, ale wszystko rozstrzygnie się na boisku, a nie w papierowych rozważaniach.

Chelsea i Borussia znają smak triumfu w Lidze Mistrzów, znają też smak porażki w finale. Dziś już choćby awans do półfinału byłby dla jednych i drugich sporym sukcesem. Jedna z tych ekip dziś wieczorem będzie o krok od tego osiągnięcia, a jedna zakończy przygodę z Ligą Mistrzów 2022/23. Jeśli będzie to Chelsea, to prawdopodobnie Stamford Bridge nie usłyszy hymnu Champions League przez najbliższych kilkanaście miesięcy. Co najmniej.

Related Articles