Skip to main content

Ostatnie tygodnie nie są na pewno najlepszym czasem dla Arsenalu i jego kibiców. Kanonierzy nie wygrali żadnego z trzech ostatnich meczów w lidze, a do tego Mikel Arteta co chwilę musi mierzyć się z nowymi problemami kadrowymi w zespole. Dziś wieczorem The Gunners zagrają w Mediolanie z Interem i na pewno trudno uznać ich za faworyta tego meczu. Z kilku powodów.

Ten najbardziej prozaiczny to oczywiście atut własnego boiska Nerazzurrich. Inter oszczędził sobie podróży w ciągu ostatniego tygodnia – w weekend u siebie pokonał Venezię (1:0), a teraz czeka już na przyjazd wicemistrzów Anglii. Ci z kolei zaliczają rozjazdy – 30 października wyjazdowy mecz w EFL Cup z Preston (wygrany 3:0), w weekend wyjazdowe spotkanie z Newcastle (porażka 0:1), a teraz podróż do miasta La Scali.

Jednak gdyby chodziło tylko o zmęczenie wyjazdami, pewnie w północnym Londynie nikt nie przejmowałby się dzisiejszym meczem z Interem. Arsenal jest jednak w wyraźnym dołku. Najpierw porażka z Bournemouth, potem wymęczone 1:0 z Szachtarem, remis z Liverpoolem, wygrana 3:0 z Preston i wreszcie w miniony weekend strata punktów na St James’ Park. W efekcie trudno o optymizm, bo strata do prowadzącego w Premier League Liverpoolu urosła do siedmiu punktów. Artetę gnębią czerwone kartki (często mocno kontrowersyjne) i kontuzje podstawowych piłkarzy. Na dłużej wypadł reżyser gry Kanonierów, Martin Odegaard. Po drodze kontuzjowany był też Bukayo Saka, a ostatnio do grona zawodników na L4 dołączył kolejny gracz drugiej linii – Declan Rice. Co chwila wypada też któryś z obrońców – aktualnie leczy się Ricardo Calafiori oraz nieobecni od dłuższego czasu Takehiro Tomiyasu i Kieran Tierney. Nie będzie wielką przesadą stwierdzenie, że przez cały zeszły sezon Arteta nie miał tylu problemów co w bieżącej kampanii od początku. Na pocieszenie Hiszpana – do treningów wrócił już Odegaard, choć dziś pewnie jeszcze nie wystąpi.

Tymczasem Inter złapał dobrą formę – od wrześniowej porażki w derbach z Milanem zespół Diego Simeone nie przegrał żadnego meczu we wszystkich rozgrywkach, a remis z Juve w Derby d’Italia to jedyne spotkanie w tym okresie, którego Nerazzurri nie wygrali. Na dziś mistrzowie Włoch mają tylko punkt straty do prowadzącego Napoli. W dodatku Simone Inzaghi ma do dyspozycji praktycznie wszystkich istotnych zawodników, a jest wśród nich Piotr Zieliński, który prawdopodobnie zagra dziś od pierwszej minuty.

W Lidze Mistrzów jedni i drudzy jadą na tym samym wózku – obie ekipy mają 7 punktów po trzech dotychczas rozegranych kolejkach. Jedni i drudzy nie stracili jeszcze gola. Ewentualna wygrana w dzisiejszym meczu będzie ogromnym kapitałem w walce o TOP 8, czyli bezpośredni awans do 1/8 finału rozgrywek.

Inter i Arsenal, choć bez wątpienia należą do czołowych klubów Europy, spotkały się do tej pory raptem dwukrotnie – w sezonie 2003/04 w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Kanonierzy na swoim stadionie przegrali aż 0:3, a następnie, jak gdyby nigdy nic, pojechali na rewanż do Mediolanu i wygrali 5:1! To były czasy „invincibles” Arsene’a Wengera i Thierry’ego Henry’ego w swojej najlepszej formie. Dwie dekady później znów Inter i Arsenal zmierzą się ze sobą – tym razem bez rewanżu, bo tak wygląda nowy format Champions League.

Mecz na Stadio Giuseppe Meazza rozpocznie się o 21:00, a poprowadzi go sędzia István Kovács z Rumunii.

Related Articles