Słodko-gorzkie chwile przeżywa Mikel Arteta. Hiszpański menadżer Arsenalu właśnie przedłużył do 2027 roku kontrakt z klubem, ale równocześnie na jego głowę spadła plaga absencji czołowych zawodników. Wszystko w bardzo newralgicznym momencie sezonu.
Ktoś powie, że to przesada. Że do finiszu rozgrywek jeszcze bardzo daleko, a wszelkie straty można sobie jeszcze nadrobić. I to prawda. Jednak można sobie też wyobrazić dużo lepszy moment na nieobecność podstawowych graczy niż derby północnego Londynu (najbliższa niedziela), inauguracja Ligi Mistrzów (najbliższy czwartek) i mecz z Manchesterem City (kolejna niedziela). Terminarz i los nie są łaskawi dla Kanonierów.
Kogo właściwie zabraknie w zespole The Gunners w niedzielnych derbach z Tottenhamem? Przede wszystkim Martina Odegaarda. Norweg jest niekwestionowanym liderem drugiej linii Arsenalu i prowadzącym grę tej drużyny. W meczu reprezentacji doznał jednak urazu kostki, który wyklucza go z gry na kilka tygodni. Jeśli ktoś ma wątpliwości, kto jest liderem tej formacji w Arsenalu, to być może wskazuje na osobę Declana Rice’a. Sęk w tym, że Anglika również zabraknie w NLD – on z kolei pauzować będzie za czerwoną kartkę obejrzaną z Brighton. Rice został ukarany drugim żółtym kartonikiem za odkopnięcie piłki. Malutki kontakt faktycznie był i podstawy do ukarania piłkarza również, ale decyzja arbitra wywołała powszechne zdziwienie, a nawet oburzenie – nijak miała się do zdrowego rozsądku i ducha gry. Rice opuścił boisko w tamtym meczu, a Arsenal stracił punkty, a na tym nie koniec reperkusji – teraz mecz z Tottenhamem, w którym reprezentanta Anglii również zabraknie.
Na tym nie koniec. Kontuzjowani są nowi piłkarze w zespole Artety – Ricardo Calafiori i Mikel Merino. Ten drugi nie zdążył nawet zadebiutować w nowych barwach, a już nabawił się urazu. Grono wykluczonych z gry przez urazy uzupełnia Gabriel Jesus – w jego przypadku przebywanie na L4 nikogo już nie dziwi. Niezdolni do gry są też boczni obrońcy, Takehiro Tomiyasu i Kieran Tierney. Ci dwaj ostatni mieli jednak znikome szanse na grę w podstawowym składzie.
Jak wobec takich osłabień poradzi sobie Arteta? Na jaki skład się zdecyduje? Pole manewru mocno zawężone, ale wicemistrzowie Anglii to wciąż mocna ekipa z szeroką kadrą, więc na pewno nie będą lamentować, tylko wyjdą na Tottenham Hotspur Stadium z myślą o wygranej. Zwłaszcza że i Ange Postecoglou prawdopodobnie nie będzie mógł skorzystać ze wszystkich piłkarzy. Z pierwszej linii wypadają Dominic Solanke i Richarlison, a w linii obrony nie zagra Micky van de Ven. Nie można tego porównać do swoistej hekatomby w ekipie sąsiadów, ale to również znaczące osłabienia.
W ostatnich sezonach „wajcha” w derbach północnego Londynu znów przechyliła się na stronę Arsenalu, który przez lata mógł z góry patrzeć na swojego lokalnego rywala. Potem nadeszły jednak czasu, gdy Kanonierzy wypadli z Ligi Mistrzów i kończyli sezony niżej od Kogutów. W dwóch ostatnich byli jednak dużo lepsi – kończyli rozgrywki ligowe jako wicemistrzowie kraju, podczas gdy Spurs lądują poza Champions League.
Początek bieżącego sezonu w wykonaniu drużyny Postecoglou również jest to najwyżej średni. Remis z Leicester, wysoka wygrana z Everonem i ostatnio porażka z Newcastle. Można było liczyć na więcej. Arsenal z kolei być może miałby nawet komplet punktów, ale po czerwonej kartce Rice’a udało się wywalczyć tylko remis w pojedynku z Brighton. Po trzech kolejkach 7 oczek to niezły start, ale w perspektywie trudny terminarz i nawarstwiające się kłopoty kadrowe. Duży test dla Artety i spółki, bowiem w ostatnim sezonie takie problemy omijały raczej ekipę z Emirates. Jeśli zawodnicy wypadali z gry, to raczej nie kilku istotnych na raz.
W poprzednim sezonie Arsenal wygrał na stadionie lokalnego rywala 3:2, a wcześniej zremisował 2:2 u siebie. Na dużą liczbę bramek ostrzymy sobie zęby również w niedzielne popołudnie – początek batalii o dominację w północnym Londynie o 15:00 czasu polskiego.