Wśród różnorakich podsumowań MŚ nie może zabraknąć tej klasycznej zabawy – wybieramy najlepszą jedenastkę mistrzostw. Czy jesteśmy szczególnie oryginalni? Raczej nie, bo oglądaliśmy dokładnie ten sam turniej, co inni. No to myk…
BRAMKARZ – WOJCIECH SZCZĘSNY (POLSKA)
Gdy nie możesz się zdecydować czy lepszy był lis na karne Livaković, czy więcej niż solidny Bono, który bramki na dobrą sprawę zaczął wpuszczać dopiero w dwóch ostatnich meczach, czy może jeden z bohaterów finału, Martinez, to po prostu wybierz tego czwartego. Wojciech Szczęsny był zdecydowanie najlepszym golkiperem fazy grupowej i w ogóle jednym z najlepszych zawodników tej części mundialu. Niestety, później za dużo się nie nagrał. Z Francją znów spisywał się dobrze, ale trzy bramki wpuścił, a Polska pożegnała się imprezą. Jednak za mecze z Meksykiem, a przede wszystkim z Arabią Saudyjską i Argentyną stawiamy na Szczęsnego. Może trochę patriotycznie, ale merytoryczne argumenty stojące za tym wyborem również się znajdą. Szczególnie, że żaden z trzech wymienionych kontrkandydatów nie był na tym turnieju nieskazitelny.
PRAWY OBROŃCA – ACHRAF HAKIMI (MAROKO)
Wybór prosty jak amerykańska autostrada. Hakimi to lider reprezentacji Maroko i na tym turnieju to pokazał. Raptem jedna asysta w mundialu to może nie jest oszałamiający wynik, ale każdy kto oglądał grę Lwów Atlasu, raczej nie będzie się dziwił, że do drużyny turnieju wybieramy piłkarza PSG, który spokojnym rzutem karnym w stylu Antonina Panenki wprowadził swoją reprezentację do ćwierćfinału, eliminując Hiszpanię. Hiszpanię, która niegdyś oferowała mu grę w swoich barwach. Najlepszą cenzurką jego nominacji niech będzie pozycja lidera w rankingu odbiorów (26).
ŚRODKOWY OBROŃCA – JOSKO GVARDIOL (CHORWACJA)
Jedno z objawień tych mistrzostw, choć pewnie fani Bundesligi się żachną, że o podstawowym stoperze RB Lipsk pisze się w kategoriach odkrycia. Jednak dla przeciętnego fana futbolu nazwisko Gvardiol przed mundialem mogło się kojarzyć prędzej z błędnie zapisanym nazwiskiem trenera Manchesteru City, niż faktycznie z chorwackim stoperem. Tymczasem Gvardiol był twardy jak skała, niemal bezbłędny, a w meczu o 3. miejsce strzelił nawet gola. Tylko Leo Messi zakręcił nim jak chciał w półfinale, ale umówmy się, Argentyńczyk zapraszał do tańca już niejednego fantastycznego defensora. Gvardiol dostał lekcję od „GOAT-a”, ale poza tym był po prostu doskonały. Wydaje się, że już nawet zimą może stać się bohaterem wielomilionowej transakcji, a jeśli nawet nie – latem już zapewne bankowo.
ŚRODKOWY OBROŃCA – THIAGO SILVA (BRAZYLIA)
Parę z młodym chorwackim obrońcą utworzy u nas brazylijski weteran. Canarinhos wprawdzie do najlepszej czwórki turnieju nie weszli, ale czy to musi przekreślać jakiegoś zawodnika? Naszym zdaniem nie, tak jak w przypadku Szczęsnego. Silva był nie tylko bardzo dobry w wypełnianiu zadań defensywnych, ale zaskakująco dużo wnosił do rozegrania piłki. Jego prostopadłe podania przeszywały linie obrony rywali i można się było zastanawiać, czy to podaje środkowy obrońca czy playmaker. 38 lat na karku, ale akurat ten gracz pokazał, że Tite nie pomylił się, powołując go na katarski czempionat.
LEWY OBROŃCA – THEO HERNANDEZ (FRANCJA)
Jako podstawowy lewy obrońca turniej w reprezentacji obrońców tytułu rozpoczynał… jego brat. Lucas Hernandez doznał jednak kontuzji w to miejsce wskoczył Theo. Piłkarz Milanu był bardzo solidny, a w dodatku wniósł swoje trzy grosze do gry ofensywnej, zdobywając gola w meczu półfinałowym z Maroko oraz notując asysty w grupowych meczach z Australią i Danią. Pewniak.
ŚRODKOWY POMOCNIK – ENZO FERNANDEZ (ARGENTYNA)
Pora na jakiegoś mistrza świata w zestawieniu. To kolejny, po Hernandezie, gracz, który rozpoczynał jako rezerwowy. Przeszedł jednak drogę od zera do bohatera. Zyskał uznanie Lionela Scaloniego, a pieczęcią na bilecie do pierwszego składu był piękny gol przeciwko Meksykowi na 2:0. Gdy młody piłkarz Benfiki dopchał się już do wyjściowej jedenastki Albicelestes, stał się niemal niezmienialny. Wykonywał mrówczą pracę, której czasem nie widać na pierwszy rzut oka, ale gdy rzuci się okiem na liczby łatwiej jest złapać lepszą optykę. Enzo Fernandez w meczu finałowym podjął 16 prób odbioru, podczas gdy wszyscy pozostali zawodnicy Argentyny razem wzięci… 24. Drugie miejsce miał Nicolás Tagliafico – 4 próby. Niesamowite. Jeśli ktoś się zastanawia, dlaczego Argentyna tak bardzo tłamsiła Francję w pierwszej godzinie gry, to jedną z głównych odpowiedzi jest właśnie 21-latek z Benfiki, jak najbardziej słusznie wybrany najlepszym graczem młodego pokolenia MŚ.
ŚRODKOWY POMOCNIK – SOFYAN AMRABAT (MAROKO)
Kolejne z odkryć tego mundialu. 26-latek chyba nie nagra się za długo w Fiorentinie, bo po takim turnieju oczy całego piłkarskiego świata skierowały się na pracowitego pomocnika czwartej reprezentacji świata. Bez jego dobrej gry tego historycznego osiągnięcia afrykańskiej piłki po prostu mogło nie być. Amrabat był bardzo aktywny w defensywie, robił swoje w akcjach zaczepnych, znakomicie regulował tempo gry.
ŚRODKOWY POMOCNIK – ANTOINE GRIEZMANN (FRANCJA)
Gdy ponad cztery lata temu sięgał po mistrzostwo świata, buńczucznie stwierdzał, że jest na tym samym poziomie co Messi i Ronaldo. Jednak jego kariera przez ten czas nie potoczyła się tak, jakby sam Griezmann tego oczekiwał. Okres w Barcelonie trzeba uznać za nieudany, a po powrocie do Atletico oglądamy innego piłkarza, mniej ofensywnego, któremu Didier Deschamps przydzielił rolę środkowego pomocnika. I trzeba przyznać, że selekcjoner Trójkolorowych trafił w dziesiątkę. Już w Barcelonie często Griezmann zbierał pochwały za angażowanie się w grę obronną drużyny, a nie za zdobycze. Skoro więc snajper przeobraził się samoistnie w pomocnika, to po prostu trzeba było go tak wystawić. Deschamps to zrobił, a piłkarz odpłacił się świetną grą w turnieju. Z wyjątkiem finału, który mu po prostu nie wyszedł. Ale po drugiej stronie był Enzo, o którym już pisaliśmy, a u boku miał równie dobrych Rodrigo De Paula czy Alexisa Mac Allistera – każdego z nich również braliśmy pod uwagę przy wybieraniu tej jedenastki.
OFENSYWNY POMOCNIK – BRUNO FERNANDES (PORTUGALIA)
Trzeci i ostatni zawodnik w naszej jedenastce, który nie zagrał w półfinale. Bruno Fernandesa jednak za to byśmy nie winili, bo był ostoją reprezentacji Portugalii. Fernando Santos mógł na niego liczyć w każdym meczu. Bruno strzelił dwie bramki i zanotował trzy asysty. Był wszędzie. Harował za dwóch. Nawet w przegranym meczu z Maroko był jedną z najjaśniejszych postaci Portugalii. Odkupił swoje winy za totalnie nieudane ubiegłoroczne Euro 2020. Mając takiego asa w środku, Portugalia nie musi płakać po schodzącym ze sceny mistrzu CR7.
NAPASTNIK – KYLIAN MBAPPE (FRANCJA)
Czy potrzebne jest tu jakiekolwiek uzasadnianie? Król strzelców mistrzostw, zdobywca ośmiu goli i autor dwóch asyst. Hat-trick w finale MŚ. Dwa kapitalne gole w 1/8 finału z Polską. Piłkarz fundamentalny dla gry Trójkolorowych i niebawem zdobywca Złotej Piłki. Jeśli nawet nie tej najbliższej, to co ma wisieć, nie utonie.
NAPASTNIK – LEO MESSI (ARGENTYNA)
Bo pewnie tę najbliższą Złotą Piłkę dostanie GOAT. Leo Messi dostał już zresztą nagrodę MVP mundialu, notabene po raz drugi w karierze (wcześniej w 2014 roku). Jeśli Mbappe nie potrzebował specjalnej recenzji, to chyba w przypadku Messiego „strzępienie ryja” ma jeszcze mniejszy sens. Tu trzeba się nisko pokłonić i oddać hołd futbolowemu bogu.