Skip to main content

Na pewno nie tak wyobrażano sobie początek sezonu nowej Ligi Mistrzów w zespołach PSG i Atletico Madryt. Paryżanie mają 4 punkty na koncie, madrytczycy oczko mniej. Jedni i drudzy są w dolnej połowie tabeli. Na ten moment nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte, ale porażka w wieczornym spotkaniu tych zespołów będzie dla jednej ze stron niemalże równoznaczna z przekreśleniem szans na TOP 8, czyli bezpośredni awans do 1/8 finału.

PSG mogło być w jeszcze gorzej sytuacji na tym etapie rozgrywek, bo warto przypomnieć, że zespół Luisa Enrique rozpoczął rozgrywki od bardzo szczęśliwej wygranej 1:0 z Gironą. Zwycięski gol dla gospodarzy padł w 90. minucie i był efektem nieporadnego zachowania golkipera Girony, Paulo Gazzanigi. W kolejnych spotkaniach paryżanie przegrali z Arsenalem 0:2 i zremisowali 1:1 z PSV. Wyniki dalekie od oczekiwanych.

Odtrutką na kiepską postawę w Lidze Mistrzów są rezultaty w lidze, ale kibice stołecznego klubu przywykli już do wygrywania niemal wszystkich możliwych trofeów w kraju, przy jednoczesnych klęskach lub niepowodzeniach w Europie. Ten sezon zapowiada się na kolejną odsłonę tego samego serialu. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że po odejściu największych gwiazd PSG przestało być zespołem, przed którym ktokolwiek by drżał. Nie ma przecież ani Neymara, ani Messiego, ani Mbappe. W ich buty próbują wejść Ousmane Dembele czy Bradley Barcola, ale to co udaje się w Ligue1, niekoniecznie przynosi skutek w rywalizacji z najlepszymi zespołami Starego Kontynentu.

Atletico jest w jeszcze mniej przyjemnym położeniu. Punkt mniej w Lidze Mistrzów oznacza, że w przypadku porażki na Parc des Princes, Los Colchoneros w drugiej połowie fazy ligowej będą musieli wziąć się w garść, by nie odpaść z rozgrywek. Inna sprawa, że terminarz im sprzyja – zagrają jeszcze ze Spartą Pragą, Slovanem Bratysława czy Salzburgiem – w każdym z tych meczów będą wyraźnym faworytem. Tak czy owak – dotychczasowe występy nie są zachwycające – zaczęło się od wygranej 2:1 z Lipskiem, ale potem przyszły porażki 0:4 z Benficą i 1:3 z Lille. Z kolei w La Liga ekipa Diego Simeone wygrała tylko połowę meczów – 6 z 12. Wprawdzie przegrała tylko raz, ale madrytczycy stanowczo za często remisują. Składa się to wszystko na 3. pozycję w ligowej tabeli i punkt straty do sąsiadów z Santiago Bernabeu. Sąsiadów, którzy zagrali o jeden mecz mniej. Liderująca Barcelona ma 10 punktów więcej niż zespół Simeone.

Prawdziwą bolączką Atletico jest gra na wyjazdach, co w kontekście dzisiejszego meczu w Parku Książąt na pewno nie jest dobrą informacją – Los Colchoneros wygrali tylko jeden z dziesięciu ostatnich meczów w delegacjach w Champions League, przy aż siedmiu porażkach.

W obu zespołach zabraknie dziś ważnych postaci – Luis Enrique nie może skorzystać z kontuzjowanych Presnela Kimpembe, Lucasa Hernandeza i Goncalo Ramosa. Po stronie gości nie wystąpi na pewno wykartkowany Jose Maria Gimenez, ale pod znakiem zapytania stoją szanse na grę kilku innych graczy, w tym tak ważnych jak rekonwalescenci Robin Le Normand, Marcos Llorente czy Cesar Azpilicueta. Zestawienie pierwszej jedenastki Atletico, zwłaszcza w formacji defensywnej, jest pewnego rodzaju zagadką, a dla „Cholo” Simeone po prostu łamigłówką.

Co ciekawe, choć jedni i drudzy to niemal rezydenci rozgrywek Ligi Mistrzów czy po prostu rozgrywek europejskich, dziś wieczorem obejrzymy pierwszy w historii pojedynek PSG z Atletico. Jego rozjemcą będzie Polak, Szymon Marciniak. Pierwszy gwizdek płocczanina około godziny 21:00.

Related Articles