Pora rozdać pierwszy w tym sezonie europejski puchar. W finale Ligi Europy dojdzie do starcia Bayeru Leverkusen z Atalantą Bergamo. Mecz zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie. Jedną z tych drużyn za niecałe trzy miesiące obejrzymy w Warszawie.
Zanim jednak Bayer lub Atalanta wybiorą się do naszej stolicy na mecz o Superuchar Europy, spotkają się dziś wieczorem w Dublinie. Za faworyta uchodzi Bayer i nie może to dziwić, skoro ekipa Xabiego Alonso nie przegrała żadnego z 51 meczów w tym sezonie. Aptekarze w niesamowitym stylu przełamali dominację Bayernu w lidze niemieckiej, a do tego zameldowali się w dwóch finałach pucharów. Pierwszy zgarnąć mogą dziś, kolejny w sobotę, kiedy w DFB Pokal zmierzą się z grającym w 2. Bundeslidze Kaiserslauern. Będą oczywiście dużym faworytem tej potyczki.
Bayer to fenomen na każdym polu. Efektowna i skuteczna piłka, bardzo dobra organizacja gry i niesamowity charakter – świeżo upieczeni mistrzowie Niemiec już wiele razy w tym sezonie strzelali kluczowe bramki w doliczonym czasie gry, czasem ratując awans do kolejnej rundy Ligi Europy, innym razem ratując swoją niezwykłą passę spotkań bez przegranej. Na dodatek architekt sukcesów Aptekarzy, Xabi Alonso, już zapowiedział, że pozostaje w klubie na kolejny sezon, więc wszelkie spekulacje zostały przecięte – a łączono go oczywiście z najróżniejszymi klubami w Europie, przede wszystkim zaś z Liverpoolem i Bayernem.
Zresztą, wielu kibiców ostrzyło sobie zęby na finał Ligi Europy pomiędzy Bayerem a Liverpoolem. Z wielu względów byłby to szalenie atrakcyjny mecz, jednak nie dojdzie do niego, bowiem The Reds odpadli w ćwierćfinale z Atalantą. Czarno-granatowi rozbili Liverpool na Anfield aż 3:0, co było wynikiem wręcz sensacyjnym. W rewanżu na Gewiss Stadium ekipa Jurgena Kloppa odpowiedziała zwycięstwem 1:0. To było oczywiście zbyt mało. W półfinałowym dwumeczu Atalanta ograła Marsylię. Na Stade Velodrome padł remis 1:1, ale tym razem u siebie ekipa Gian Piero Gasperiniego była znakomita, wygrywając 3:0.
Jedyną rysą na szkle gry i wyników Atalanty w ostatnich tygodniach jest porażka w finale Pucharu Włoch z Juventusem. Przed tygodniem ekipa z Bergamo uległa Starej Damie 0:1 i nie zdobyła tego trofeum. W najczarniejszym scenariuszu drużyna z Lombardii może jeszcze być jednym z największych przegranych tego sezonu, jeśli dziś wieczorem lepszy okaże się Bayer. Nawet w tym wariancie Atalanta zagra jednak w kolejnej edycji Ligi Mistrzów, bowiem team Gasperiniego zapewnił już sobie 5. miejsce w Serie A. A piąte miejsce w tym sezonie jest „biorące”, notabene podobnie jak w Bundelidze, bo to właśnie te dwie ligi punktowały najlepiej do rankingu UEFA.
Przepustka do Ligi Mistrzów nie jest więc w tym wypadku dodatkową zachętą do boiskowego wysiłku, co oczywiście nie oznacza, że ktokolwiek będzie odstawiał nogę czy grał na pół gwizdka. Liga Europy ma swój prestiż, abstrahując już od oczywistych fruktów finansowych za wygranie rozgrywek.
W drużynie z Leverkusen wszyscy zdrowi i gotowi do przedostatniego wysiłku na drodze do nieskazitelnego sezonu i potrójnej korony. W drużynie Atalanty zabraknie Martena de Roona, który ma problemy z kolanem. Holender jest ważnym ogniwem w zespole Gasperiniego. Szanse na grę od początku miałby również Sead Kolasinac, ale Bośniak również jest na L4.
Początek emocji na Aviva Stadium w stolicy Irlandii o 21:00.