Chelsea i Juventus raczej nie muszą się martwić o 1/8 finału Champions League. Do tej pory Bianconeri wygrali wszystkie spotkania grupowe, a Chelsea przegrała tylko w Turynie. Dziś przychodzi pora rewanżu na Stamford Bridge. Ten mecz prawdopodobnie rozstrzygnie o zajęciu 1. miejsca w grupie.
Sytuacja jest dość prosta. Jeśli Chelsea chce wygrać grupę, musi pokonać Juventus, najlepiej różnicą dwóch bramek. W ostatniej kolejce Stara Dama zagra u siebie z Malmoe, a Chelsea na wyjeździe z Juventusem. W ciemno można faworytom dopisywać po trzy oczka. Kluczowa będzie zatem dzisiejsza batalia.
I chyba obie strony nie mogą narzekać na termin tego spotkania. Chelsea w weekend wygrała trudny wyjazdowy mecz z Leicester, który trudny był tylko na papierze. The Blues pokonali pogrążone w kryzysie Lisy 3:0 po bramkach Antonio Rudigera, N’Golo Kante i Christiana Pulisicia. Niełatwe zadanie miał Juventus, który na Stadio Olimpico rywalizował z Lazio. Podopieczni Massimiliano Allegriego wygrali 2:0 po dwóch bramkach Leonardo Bonucciego. Jak zatem widać, w obu drużynach obrońcy są w dobrej formie… strzeleckiej.
To o tyle istotne, że Thomas Tuchel ma problem z napastnikami. Na urazy narzekają zarówno Romelu Lukaku, Timo Werner, jak i Kai Havertz. Czy którykolwiek z nich będzie dziś gotowy do gry? Ponoć najbliżej jest Werner. Przekonamy się wieczorem, ale wydaje się, że nawet bez tej trójki The Blues dysponują sporą siłą rażenia, którą zapewniają pomocnicy i obrońcy. Zresztą, w Juventusie akcenty strzeleckie także muszą rozkładać się na cały zespół, bo ani Alvaro Morata, ani Moise Kean, ani Paulo Dybala nie strzelają bramek taśmowo. Ten ostatni ma trzy gole w Serie A i wespół z Bonuccim jest najlepszym strzelcem Juve. Wymowne…
Wydaje się, że na dziś więcej atutów mają obrońcy trofeum Ligi Mistrzów, ale tak było również pod koniec września, a wtedy na Allianz Stadium po golu Federico Chiesy wygrali gospodarze. Zrobili to w stylu Allegriego, czyli 1:0, przede wszystkim neutralizując rywala. Ofensywa złożona z Lukaku, Havertza i Hakima Ziyecha wyjechała ze stolicy Piemontu z pustymi rękami i niewiele znaczącą przewagą w posiadaniu piłki 66-34.
Chelsea od tamtej porażki wygrała osiem meczów i zremisowała tylko raz – z Burnley. Zespół Tuchela wrzuca wysokie obroty, chcąc w tym sezonie powalczyć zarówno w Lidze Mistrzów, jak i na krajowym podwórku w Premier League. Tuchel to podobnie jak Allegri strateg, który na pewno wyciągnął wnioski z wrześniowej porażki. Co dziś przygotuje na Juve? W Premier League niezwykle mocną stronę Chelsea są skuteczne boki obrony. W tym względzie londyńczycy przypominają najlepszy Liverpool, w którym Robertson i Alexander-Arnold demolowali kolejnych rywali dośrodkowaniami i strzałami.
Nikt na pewno nie odpuści dzisiejszego meczu o zwycięstwo w grupie H. Tuchel podkreślał nawet na konferencji prasowej, że gdy będzie trzeba, to pośle w pole karne Juventusu Edouarda Mendy’ego. Jednak obie ekipy w weekend czekają również prestiżowe mecze ligowe. Chelsea zagra z Man Utd, a Juventus z Atalantą. Szkoleniowcy muszą więc rozważnie gospodarować siłami.