Skip to main content

Wiele wskazuje na to, że w piątkowe przedpołudnie reprezentacja Polski U17 rozegra swój trzeci i ostatni mecz podczas tegorocznego mundialu U17. Biało-czerwonych czeka kolejna trudna potyczka, w której rywalem będzie Argentyna. Albicelestes nie mogą być pewni awansu do 1/8 finału, zatem o taryfie ulgowej być nie może. Drużyna Marcina Włodarskiego zachowała jeszcze minimalne szanse na przepustkę, ale jej los nie zależy tylko od siebie!

Po dwóch meczach Polska jest na czwartym miejscu w grupie D. Zero punktów i bilans bramkowy 1:5 oznacza, że szansę na awans do kolejnej rundy, co było celem minimum, są bardzo małe. Dopóki piłka w grze nie można się poddawać, zatem czeka nas walka o awans do końca.

Mistrz Azji i mistrz Afryki lepsi
Od początku mówiło się, że Polacy trafili do mocnej grupy. O ile w spotkaniu z Japonią szansa na punkt/y była realna, zwłaszcza w pierwszej połowie, o tyle Senegal był zespołem zdecydowanie lepszym, w niemal każdym aspekcie piłkarskim. – Po takich błędach, jakie dzisiaj popełniliśmy, nie mamy prawa wygrywać meczów. Zwyciężyła drużyna, która na to zasłużyła. Czy o wyniku zadecydowały różnice w warunkach fizycznych obu ekip? Nie. Moglibyśmy przeciwstawić się silniejszym rywalom. Musielibyśmy jednak ustrzec się błędów w rozegraniu piłki. To po nich traciliśmy bramki. (…) Przymusowa przerwa spowodowana opadami deszczu sprawiła, że mogliśmy się poustawiać taktycznie. Trochę zmienić to, co nie funkcjonowało w tej “pierwszej części” pierwszej połowy. I dlatego wyglądaliśmy lepiej. Podobnie mogło być w drugiej połowie, gdyby nie poważny błąd w rozegraniu, czyli podanie w poprzek po stałym fragmencie gry – powiedział Marcin Włodarski w pomeczowej rozmowie w TVP Sport.

Oczywiście Senegalczycy mieli sporą przewagę fizyczną, a ogromne wrażenie mógł chociażby robić Daouda Diong grający na pozycji “6” i z tym samym numerem. Znacznie mniejsi pomocnicy reprezentacji Polski nie mieli zbyt dużych szans w fizycznych starciach z tym kolosem. Z drugiej strony kłamstwem byłoby powiedzieć, że kwestie fizyczne były kluczowe. Senegalczycy wygrywali wiele pojedynków na skrzydłach i robili wówczas ogromną przewagę, z której regularnie korzystali. Już do przerwy skończyło się na dwubramkowym prowadzeniu. Tutaj jednak końcówka połowy, rozegrana po dłuuugiej przerwie związanej z nawałnicą, jaka przeszła nad stadionem, dawała nadzieję dla Polaków. Po przerwie gol na 3:0 zamknął praktycznie spotkanie. Być może, gdyby po trafieniu Marcela Reguły na 1:3 udało się utrzymać wynik lub pójść za ciosem, wówczas byłaby szansa na gonienie przeciwnika. Jednak afrykańska ekipa ponownie szybko sprowadziła naszych graczy na ziemię.

Wygrać i dopiero zacząć liczyć
Jako się rzekło, nie wszystko jest w rękach biało-czerwonych. Wygrana wcale nie musi oznaczać awansu, ale bez niej szans nie będzie. Krótko mówiąc drużyna Marcina Włodarskiego musi wygrać swój mecz, by w ogóle zacząć liczyć wszystkie inne rozstrzygnięcia. Tych jest kilka. Najlepszym byłoby wskoczenie na drugą lokatę, co dałoby awans bez oglądania się na inne grupy i wydłużało “procedurę” znalezienia się w najlepszej szesnastce. Opcji są dwie, czas je rozpisać.

Opcja 1: awans z drugiego miejsca

To najtrudniejsza opcja, lecz najkrótsza. Do awansu z drugiego miejsca potrzebna byłaby wygrana z Argentyną oraz wygrana Senegalu nad Japonią. Na tym jednak nie koniec. Biało-czerwoni na ten moment mają bilans bramkowy -4, Japończycy -1, a Argentyna +1. Wyniki musiałyby się zatem ułożyć tak, by wyprzedzić obu rywali, którzy mieliby po trzy punkty. Polacy musieliby wygrać trzema golami z Argentyną, ale wtedy każde zwycięstwo Senegalu dawałoby przepustkę na drugą pozycje. Prawdopodobieństwo wysokiej wygranej nad mocnym rywalem z Ameryki Południowej nie jest zbyt duże.

Opcja 2: awans z trzeciego miejsca

Cztery z sześciu drużyn, które zajmą trzecie miejsce wychodzi z grup do 1/8 finału. Po czwartkowych meczach już wiemy, że w tym gronie znajdzie się Uzbekistan, który nieoczekiewanie zremisował z Hiszpanią i zameldował się dalej. Można zakładać, że trzecia ekipa z grupy C także znajdzie się w tym gronie. Na ten moment jest to Iran, który ma 3 punkty i bilans bramkowy 4:4. Przed Persami jednak spotkanie z Nową Kaledonią, która od Brazylii i Anglii przyjęła łącznie 19 bramek. Nawet, gdyby Canarinhos mieli spaść na trzecie miejsce, to bilans bramkowy – 11:3 – oznacza, że Polacy nie mają opcji marzyć, by ich wyprzedzić.

Wiadomo jednak, że trzecia ekipa grupy A – Indonezja – z dwoma punktami nie będzie stanowić zagrożenia dla trzeciej ekipy naszej grupy. Żeby mieć pewność, że trzecie miejsce da awans, musi zapaść pozytywne rozstrzygnięcie także w jednej z dwóch grup grających w sobotę – E lub F. W pierwszej z nich Korea Południowa zagra z Burkina Faso. Obie ekipy bez punktów oraz bilansami bramkowymi 1:4 oraz 1:5. Najlepszy w tym wypadku byłby remis, który załatwiłby sprawę. Minimalna wygrana którejś ze strony także może być pozytywna dla nas. Jest także nadzieja w grupie F, ale tam Meksyk zagra z Nową Zelandią i w przypadku wygranej już trzecia ekipa tej grupy będzie nie do złapania przy ewentualnej wygranej biało-czerwonych.
Żeby znaleźć się na trzecim miejscu w grupie D, Polacy muszą wygrać. Może się zdarzyć, że wystarczy wygrana jedną bramką. Wtedy jednak Japończycy musieliby przegrać dwoma z Senegalem. Dopiero wtedy będzie można zacząć liczyć punkty i czekać na sobotnie rozstrzygnięcia.

Pierwszy nie-mistrz na drodze
Argentyna w przeciwieństwie do Japonii i Senegalu nie zdobyła mistrzostwa swojego kontynentu w tej kategorii wiekowej. Drużyna Diego Placente pół roku temu z Ekwadoru przywiozła brązowy medal, minimalnie wyprzedzając Wenezuelę, która jako ostatni południowoamerykański przedstawiciel zameldowała się na turniej, poza Ekwadorem i Brazylią(mistrz). Teraz powtórka takiego medalu, ale na arenie międzykontynentalnej byłaby mile widziana. Jak to bywa w przypadku młodzieżówek, celem oczywiście jest zrobienie kolejnego kroku przez jednostki w kierunku pierwszej reprezentacji i wielkiej kariery. Liderem drużyny jest uznawany Claudio Echeverii. “El Diablito” to kolejny wielki talent z River Plate. Podczas Copa America U17 strzelił 5 goli i razem z dwoma Brazylijczykami zgarnęli koronę króla strzelców. Ten 17-letni zawodnik na pozycji “10” ma już za sobą debiut w pierwszym zespole Millionarios i kilka epizodycznych występów. Nie ma co ukrywać, że celem będzie promowanie kolejnej perełki, na której będzie można zyskać sportowo, a następnie finansowo. W ostatnich latach przecież River potrafi sprzedawać za dobre kwoty ciekawych graczy. Enzo Fernandez czy Julian Alvarez to przecież gracze będący w TOP3 najdroższych sprzedaży klubu – 44 i 21 milionów euro – a trafili do Europy w ostatnich dwóch latach. Najnowszym nabytkiem europejskich klubów z River jest Lucas Beltran, który za 12 milionów euro trafił do Fiorentiny.

Póki co najskuteczniejszym graczem drużyny jest Agustin Ruberto, czyli… kolejny gracz River Plate. W jego przypadku jeszcze nie mówimy o seniorskim graniu, bowiem na ten moment jest graczem rezerw tego wielkiego klubu. Na turnieju trafiał w obu meczach, po jednej bramce przeciwko Senegalowi oraz Japonii. Warto dodać, że zanim zadebiutuje w River Plate być może z niego… wyfrunie. Już teraz bardzo mocno zainteresowane nim jest angielskie Brighton, który swego czasu miał dołączyć do Alexisa MacAllistera w klubie Jakuba Modera. Już wiadomo, że do tego nie dojdzie, bowiem starszy kolega z pierwszej reprezentacji latem wybrał Liverpool.

***

Początek piątkowego meczu o godzinie 10:00 czasu polskiego.

Related Articles