Lukas Podolski… a właściwie osoba prowadząca jego konto społecznościowe, znów “podpaliła Internet”. Podolski ma na pieńku z kibicami Legii, a to już kolejna część docinek i zaczepek.
Poldi od lat obiecywał, że dołączy kiedyś do swojego ukochanego Górnika Zabrze. Mówił, że ten klub jest w jego sercu i chciałby tam trafić pod koniec kariery. Długo się to przeciągało, stało nawet memem, w którym siwobrody już były reprezentant Niemiec w wieku emerytalnym wreszcie zakłada koszulkę Górnika. Grał w Turcji, Japonii i wreszcie w 2021 roku wylądował w Zabrzu, więc można było te wszystkie żarty schować do kieszeni. Długo w Ekstraklasie się rozkręcał, na początku dał się raczej poznać z brutalnej gry i okazywanej frustracji, ale wreszcie trafił przeciwko swojemu największemu przeciwnikowi – Legii. I to był mecz, który rozpoczął jego napinkę z kibicami stołecznej drużyny.
“Chociaż w Zabrzu śmierdzi i bieda, za Legią na wyjazd jechać trzeba” – taki transparent miał zmobilizować fanów na wyjazd i pojawił się na trybunach w domowym meczu ze Stalą Mielec. Ultrasi Legii na fanpage’u “Nieznani sprawcy” napisali wówczas tak: “Nie oszukujmy się, Kraków ma Wawel, Gdańsk Chłopa z grabiami, Wrocław pijaków, a co ma Zabrze? Otóż – nic! Jakby człowiek nie kombinował i nie szukał, nie ma tam literalnie nic. Dziwna sytuacja, zazwyczaj wszędzie coś jednak jest, tam nie ma nic. Także przykro nam nie opiszemy nic zabawnego jeśli chodzi o to miasto, bo nie ma zupełnie o czym pisać. W Zabrzu jest jednak Górnik. I to nie jeden- zazwyczaj nie ma zębów, ma biały podkoszulek, nienawidzi większości rzeczy i mówi totalnie niezrozumiałym językiem”. Podolski przeciwko Legii zdobył pierwszą bramkę w Ekstraklasie (na 2:0), strzelając do pustej bramki z metra, ale nie to było najważniejsze. Legia doprowadziła do wyrównania, a Krzysztof Kubica dokładnie w 96. minucie strzelił na 3:2 i Górnik przyczynił się do jednej z 17 porażek Legii w lidze.
Wtedy Lukas Podolski odpalił się w mediach społecznościowych, wstawiając screena tego posta i pisząc: “Drodzy kibice. W chłodny jesienny listopadowy wieczór ugościliśmy w Zabrzu Legię Warszawa. Powietrze było czyściutkie, pachniało jedynie miłością do Górnika, wyrażoną przez 23 tysiące najlepszych kibiców pod słońcem. Górnik jak na gospodarza przystało, obdarował spadających z królewskiego stolca, upojonych czajkowym fetorem kibiców Legii, trzema ciosami. Ukąsił Janża, Podolski i Kubica. Och, co to był za wieczór w mieście, w którym nie ma Wawelu, ani Długiego Targu, ani gotyckiego rynku… Ale co jest w Zabrzu? Zwycięstwo! Trzy punkty, i trzy strzelone Legii bramki. I na nic frustracja i wyzwiska kibiców Legii. Górnik zwyciężył, a Legia przegrała. Dziękuję Wam za ostatni list, z radością odpowiadam i zapraszam na kolejną wizytę w Zabrzu”.
To była pierwsza część przepychanki. Druga miała miejsce właśnie teraz. Fani czekali na przyjazd Podolskiego do Warszawy i wykorzystali katastrofę ekologiczną w Odrze do wbicia szpilki. Transparent głosił: “Fatalna sytuacja w Odrze, przyczyną gówno w wiodrze”. To odniesienie do gwary, a obraz przestawiał kobietę, która pierze w rzece, a w wiadrze ma koszulkę z numerem 10 i napisem Podolski. Górnik był bliski wywiezienia trzech punktów, ale Legia wyszarpała remis 2:2. Poldi akurat nie grał, ale zagrał… znów w social mediach, pisząc: “Słoiki nauczcie się geografii, Odra nie płynie przez Zabrze ale widać żyleta tego nie wie. A może zapomnieliście bo zaczadziła was Czajka i to gówno co Wam płynie pod nosem. Szacunek, że wydajcie kasę na farby żeby mnie promować fajnie wyglądała ta “10” dzięki wam”.
Na pewno nie Lukas Podolski pisze te posty, bo jest tam użyta poprawna polszczyzna, przecinki, składne zdania, co raczej mija się z wizerunkiem piłkarza i tego, w jaki sposób mówi w naszym języku. To jednak Poldi zatrudnił do pracy kogoś, kto mocno prowokuje w mediach społecznościowych i sprawia, że wpływa to na wizerunek piłkarza. Podolski z fanami Legii łatwego życia mieć nie będzie. Warto też zauważyć, że dwa razy tym samym argumentem była katastrofa ekologiczna Czajki. Podolski może sobie pisać co chce (a właściwie ktoś pod jego imieniem i nazwiskiem), ale mistrzowi świata chyba coś takiego po prostu nie przystoi. Tym bardziej, że są to raczej szpilki bez klasy, w równie żenującym stylu. Raczej wylewa się z tego kompleks warszawski, a nie mądra i błyskotliwa puenta.