Ostatnie dni nie były łatwe dla kibiców Realu Madryt. Bolesne 0:4 w El Clasico, brak Złotej Piłki dla Viniciusa i powszechnie skrytykowany bojkot gali France Football, a potem przełożony mecz w lidze z powodu ogromnej powodzi w Hiszpanii. Królewscy wracają do gry po 10 dniach i chcą jak najszybciej wrócić na zwycięską ścieżkę. Przeszkodzić w tym spróbuje im Milan – wielka firma, ale bez wielkich argumentów w pojedynku z Realem.
Królewscy po ostatniej kolejce w La Liga mają już 9 punktów straty do Barcelony. Wprawdzie Duma Katalonii rozegrała jeden mecz więcej, ale to i tak przepaść, którą będzie trudno zasypać, zwłaszcza wobec znakomitej formy Blaugrany. Czy w związku z tym Carlo Ancelotti włączy tryb Ligi Mistrzów i jego drużyna pójdzie po kolejny triumf w tych rozgrywkach? Jest stanowczo za wcześnie na takie dywagacje, bo rozgrywki Champions League w najważniejszej fazie znajdą się za pół roku, a nie dziś, gdy rozpoczyna się 4. kolejka fazy ligowej. Bez wątpienia jednak po ostatnich ciosach obuchem w głowę, dziś mistrzowie Hiszpanii będą bardzo zmobilizowani, by wyjść i rozjechać rywala. Jak na obrońców trofeum przystało.
I bez wątpienia oczy piłkarskiej Europy będą skierowane na niedoszłego zwycięzcę Złotej Piłki. Vinicius Jr był tak pewny swojego sukcesu na gali France Football, że trollował nawet Gaviego podczas El Clasico, chwaląc się swoim sukcesem w prestiżowym plebiscycie. Sęk w tym, że w poniedziałek Brazylijczyk dowiedział się, że przechwałki były przedwczesne, a „jego” nagroda trafi do Rodriego. Real Madryt zbojkotował galę francuskiego tygodnika, a Vini na portalu X napisał, że zrobi to jeszcze 10 razy. Czy miał na myśli nieprzyjechanie na galę czy raczej zdobycie w przyszłości 10 Złotych Piłek? Można się tylko domyślać. Pewnym za to można być tego, że dziś będzie chciał udowodnić całemu światu, że nikt nie gra w piłkę lepiej od niego.
Milan po dotychczas rozegranych trzech kolejkach Ligi Mistrzów ma na koncie trzy oczka i zajmuje miejsce poza TOP 24. Oznacza to w praktyce, że gdyby to dziś zakończyła się faza ligowa, Rossonerich zabrakłoby w fazie pucharowej. Czy w Mediolanie, a dokładnie jego czerwono-czarnej stronie powinno się być na alarm? I tak, i nie. Milan wprawdzie może mieć raptem 3 punkty po czterech kolejkach, a nawet jest to bardzo prawdopodobne, ale w kolejnych czterech zmierzy się kolejno ze Slovanem Bratysława, Crveną Zvezdą, Gironą i Dinamem Zagrzeb. Punkty raczej spokojnie powinny zacząć wpadać na konto drużyny Paulo Fonseki. O ile oczywiście Fonseca utrzyma swoje stanowisko, bo to akurat nie jest takie oczywiste.
Jego praca jest powszechnie krytykowana i pewnie gdyby nie zaskakująca, ale zasłużona wygrana w derbach miasta z Interem, dziś 51-letni Portugalczyk mógłby już być bezrobotny. Milan gra kiepską piłkę i słabo punktuje, ale wciąż nie jest to jeszcze dramat – w Serie A zespół Rossonerich ma 17 oczek (bilans 5-2-3) i zajmuje 7. miejsce. W ostatni weekend, gdy Real przymusowo odpoczywał, Milan pokonał 1:0 Monzę, a jedynego gola zdodbył Tijjani Reijnders. Fonsece na pewno nie pomoże coraz bardziej otwarty konflikt z największą gwiazdą drużyny, Rafaelem Leao. Portugalczyk decyzją swojego rodaka dwa ostatnie ligowe mecze rozpoczynał na ławce rezerwowych. Mówi się jednak, że dziś na Santiago Bernabeu zagra od początku i będzie chciał przyćmić gwiazdę innego portugalskojęzycznego lewoskrzydłowego, o który już wspominaliśmy.
Jeśli Milan „dojedzie” na ten mecz, może to być naprawdę świetne widowisko. Początek o 21:00, a arbitrem głównym będzie Slavko Vincic ze Słowenii.