Skip to main content

Manchester United odbierając punkty Arsenalowi zrobi największą możliwą przysługę swojemu sąsiadowi zza miedzy – Manchesterowi City. Będzie to praktycznie koronacja Citizens, choć matematycznie nastąpi ona za kilka dni. Rzecz w tym, że takie rozstrzygnięcie wydaje się dziś skrajnie mało prawdopodobne. Przedmeczowe kursy bukmacherskie są wręcz szokujące.

Chyba nigdy w historii za wygraną grającego u siebie Man Utd „buki” nie płaciły na poziomie 7.00! A tak się dzieje w tym wypadku. Dla Arsenalu Old Trafford przeważnie było trudnym terenem, a dziś mają przyjechać jak po swoje, zainkasować trzy punkty, wrócić na fotel lidera i liczyć, że Man City jeszcze zgubi punkty, najlepiej w zaległym meczu z Tottenhamem w środę.

Forma Manchesteru United to klucz do zrozumienia tak wyśrubowanego kursu na sukces ekipy Erika ten Haga. Od marcowej wygranej z Liverpoolem w ćwierćfinale Pucharu Anglii, United zagrali 8 meczów. Tak naprawdę wygrali tylko jeden – z zamykającym tabelę Sheffield United. Po drodze były problemy, ale Czerwone Diabły okazały się lepsze „czerwonej latarni”, wygrywając 4:2. Była jeszcze bardzo szczęśliwa wygrana po karnych z Coventry w półfinale FA Cup. Szczęśliwa, bo Man Utd prowadziło 3:0, by roztrwonić to prowadzenie i doprowadzić do dogrywki. Mało tego, pierwszoligowe Coventry strzeliło jeszcze w dogrywce gola na 4:3, a ściślej mówiąc zrobiło to w ostatniej minucie dogrywki. VAR uratował skórę ten Haga i jego ludzi, wyłapując centymetrowego spalonego.

A pozostałe występy Red Devils we wspomnianym okresie? Remis z Brentford, porażka z Chelsea, remis z Liverpoolem, remis z Bournemouth, remis z Burnley i wreszcie ostatnia klęska z Crystal Palace. 0:4! Po 35 kolejkach Manchester United zajmuje 8. miejsce, ma raptem 16 zwycięstw w dorobku, aż 13 porażek i – o zgrozo – ujemny bilans bramkowy! Brzmi to jak ponury żart, ale to są fakty. Gdyby Sir Alex Ferguson znał twórczość Kazika Staszewskiego, mógłby sobie zanucić Cości sk***syny uczynili z tą krainą”.

Na dziś ekipa z Old Trafford znajduje się poza europejskimi pucharami. To jeszcze można odkręcić – w przypadku wygranej w dzisiejszym meczu, United zrównają się punktami z Chelsea i Newcastle i każda z tych ekip będzie miała do rozegrania jeszcze dwa mecze – zaległości w środku tygodnia i ostatnią kolejkę za tydzień. Jeśli podopieczni ten Haga nie wskoczą do pucharów z ligi, będą mieli szansę na kwalifikację przez Puchar Anglii – szkopuł w tym, że trzeba pokonać w finale obrońców trofeum, czyli Manchester City. Taki mały szczególik, który powoduje, że ta misja wydaje się straceńcza.

Jeśli już znęcamy się nad wielokrotnymi mistrzami Anglii, to dodajmy, że sytuacja kadrowa przed dzisiejszym pojedynkiem z Arsenalem również nie jest za wesoła. Mikel Arteta ma do dyspozycji praktycznie wszystkich graczy, podczas gdy ten Hag nie może skorzystać z usług Victora Lindelofa, Harry’ego Maguire’a, Masona Mounta, Luke Shawa, Raphaela Varane’a czy Tyrella Malacii. Osłabienia dotknęły szczególnie linię obrony. Bardzo widoczne było to w poniedziałkowym meczu z Crystal Palace, gdy formację defensywną tworzyli Aaron Wan-Bissaka, Johny Evans, Casemiro i Diogo Dalot. Wynik 0:4 mówi sam za siebie. Być może jednak do gry powrócą dziś Lisandro Martinez czy Bruno Fernandes, co niewątpliwie byłoby zastrzykiem jakości dla gospodarzy.

Arsenal? Tutaj sprawa jest bardzo prosta. Muszą wygrać dziś i na koniec sezonu z Evertonem oraz liczyć na wpadkę City. Wpadkę z Tottenhamem w środę lub w ostatniej kolejce z West Hamem. To mało prawdopodobny scenariusz, ale nadzieja umiera przecież ostatnia. Kanonierzy są w dobrej formie – wygrali cztery ostatnie mecze, strzelając w nich 12 goli i aż trzy razy notując czyste konta. Jadą na Old Trafford jak po swoje – nie może być inaczej, gdy drapieżca trafia na ranną, słaniającą się na nogach zwierzynę. Pytanie, czy zwierzyna nie wywinie znienacka jakiegoś figla, prezentując na tacy Pepowi Guardioli i jego ekipie mistrzostwa?

Początek pojedynku na Old Trafford dziś o 17:30.

Related Articles