W niedzielny wieczór na Wanda Metropolitano dojdzie do szlagierowego meczu La Liga, w którym Atletico zagra z Barceloną. We wtorek i środę obie ekipy toczyły ciężkie boje w Champions League – w obu przypadkach zakończone sukcesem i awansem do ćwierćfinału. Teraz pora na bój o ligowe punkty.
Atletico od ponad dekady rozbija albo próbuje rozbić barcelońsko-madrycki duopol, więc do statusu meczów Los Colchoneros z Blaugraną jako szlagierów już zdążyliśmy się przyzwyczaić. I tutaj lekkie rozczarowanie, bo niedzielna konfrontacja jest w sumie mało istotna. A przynajmniej stosunkowo mało, porównując z wieloma meczami tych ekip w ostatnich latach. Barcelona szanse na obronę tytułu ma minimalne – póki co zespól Xaviego ma 8 punktów straty do Realu i 1 oczko mniej niż Girona. Wprawdzie przed nami jeszcze jedno El Clasico, ale nawet przy ultra optymistycznym scenariuszu dla Katalończyków, zakładającym zwycięstwo na Santiago Bernabeu, strata jest spora. Z kolei Atletico w lidze gra całkowicie w kratkę. W efekcie gracze Diego Simeone mają już 6 punktów straty do Barcelony i bardziej muszą oglądać się za siebie, by nie dać się wyprzedzić Baskom z Bilbao. Inna sprawa, że na 99% również 5. miejsce da awans do zreformowanej, nowej Ligi Mistrzów, a zatem ewentualne wypadnięcie poza TOP 4 w przypadku La Liga nie będzie oznaczać katastrofy.
To wszystko nie buduje nam najlepszej otoczki wokół niedzielnego meczu. Dwie wielkie firmy hiszpańskiej piłki zmierzą się w szlagierze, ale nie czuć gigantycznej presji wyniku. Nie ma przeświadczenia, że ten rezultat pociągnie za sobą wielkie konsekwencje dla sezonu 23/24. Barcelona może jeszcze łudzić się, że Real wpadnie w kryzys, ale raczej skupi się już na Lidze Mistrzów, gdzi czeka już PSG. Atletico może powalczyć o podium ligi, ale również to dwumecz z Borussią jest teraz kluczową sprawą dla ludzi „Cholo”. Sorry, taki mamy klimat.
Jeśli nie zniechęciliśmy skutecznie do oglądania tego meczu, to dobrze, bo nie taki był nasz zamiar. A są też powody, dla których niedzielny hit La Liga warto obejrzeć. Ot, choćby smaczki. W Barcelonie zagra zapewne Joao, który jest wypożyczony właśnie z Atletico. Mało tego, to właśnie on zdobył jedynego gola w jesiennym meczu obu tych ekip, zapewniając Blaugranie wygraną 1:0. Felix był ściągany do Madrytu jako potencjalna gwiazda, a świadczyła o tym najdobitniej trzycyfrowa kwota podawana w milionach euro, którą Atletico przelało Benfice. Portugalczyk nie spełnił pokładanych w nim nadziei, stąd wypożyczenie do Chelsea, a teraz kolejne do Barcy. Po drugiej stronie barykady Antoine Griezmann, który w momencie transferu do Barcelony miał wszystko, by być gwiazdą pierwszego formatu w światowym futbolu. Sam mówił, że „siedzi przy jednym stole z Messim i Ronaldo”. Kataloński etap jego kariery wyrzucił do kosza takie twierdzenia. Griezmann głównie rozczarowywał, a najbardziej chwalony był… za grę defensywną. Z napastnika stał się „defensywnym napastnikiem”, a z czasem coraz częściej zaczął się pojawiać w środku pola. Odżył po powrocie pod skrzydła Simeone. W tym sezonie ma 11 goli i 6 asyst. Więcej w Atletico strzela tylko Alvaro Morata (14 goli i 1 asysta). Podobne liczby do tej dwójki ma Robert Lewandowski. Lider barcelońskiej ofensywy ma 12 goli i 6 ostatnich podań. Niby sporo, ale wszyscy wiemy, że sufit kapitana reprezentacji Polski jest dużo wyżej.
Dwa słowa o sytuacji kadrowej obu ekip. Simeone nie może skorzystać z usług Jose Marii Gimeneza, Thomasa Lemara i Vitolo. Po stronie gości zabraknie Pedriego, Gaviego, Frenkiego de Jonga i Alejandro Balde. Cała druga linia Blaugrany jest więc zrujnowana przez kontuzje. W meczu z Napoli trio środkowych tworzyli Ilkay Gundogan, Fermin Lopez i Andreas Christensen. Tylko o tym pierwszym można napisać, że jest niepodważalnym graczem pierwszego składu Barcy.
W tymże meczu zabłysnął ledwie 17-letni Pau Cubarsi. Młodziutki stoper rzucony na głęboką wodę nie tylko nie utonął, ale wręcz wyciągał z wody innych potencjalnych topielców. Grał jak profesor i zapewne wywalczył sobie podstawowy skład na dłużej. Wprowadzenie do gry klubowej młodzieży może być jednym z największych dziedzictw Xaviego w Barcelonie na najbliższe lata, bo jak wiemy niegdysiejszy wirtuoz katalońskiej drugiej linii po tym sezonie ma odejść z klubu. O tym, czy to słuszny krok czy nie przyjdzie jeszcze podeliberować.
Niedziela, godzina 21:00, Wanda Metropolitano. Tak sytuujemy ten mecz w czasoprzestrzeni. Obejrzeć go można w Unibet TV.