Toni Kroos śmiało mógłby jeszcze przedłużyć kontrakt z Realem Madryt o rok. Tego chciałby sam klub i tego pragnęliby kibice “Królewskich”. Podjął jednak decyzję, że ten sezon jest jego ostatnim. Po EURO 2024 przejdzie na piłkarską emeryturę. To dość zaskakująca decyzja, biorąc pod uwagę jego kapitalną formę.
Toni Kroos to rocznik 1990. Powoli miał ustępować miejsca młodym wilkom w Realu Madryt – Eduardo Camavindze, Aurelienowi Tchouameniemu, Fede Valverde oraz przede wszystkim Jude’owi Bellinghamowi. To na nich miała skupiać się uwaga, a jednak światło pada też w dużej części na Toniego Kroosa po kończącym się sezonie. Jeden z wielkiej trójki legendarnego środka pola “Królewskich” już odszedł. Casemiro obecnie kopie się po czole w Manchesterze United. Zaliczył udany sezon 2022/23, lecz miniony był w jego wykonaniu katastrofalny. Popełniał juniorskie błędy, dawał sobie zabierać piłkę, był przede wszystkim apatyczny, wolny, gruby i wyglądał jakby już mu się nie chciało grać w piłkę. Manchester United w 2022 roku zapłacił za niego około 70 milionów funtów (z dodatkami). Grzechem było z tego nie skorzystać, dlatego Florentino Perez przyklepał ten deal.
Od dwóch sezonów zatem Luka Modrić oraz Toni Kroos występują bez trzeciego gracza, który stworzył z nimi jeden z najlepszych środków pola w XXI wieku w europejskim futbolu. Modrić ma już 38 lat i nie pełni w Realu Madryt tak istotnej roli. Jest głównie zmiennikiem, choć kontuzje na środku defensywy sprawiły, że rozegrał w sezonie 2023/24 aż ponad 2000 minut. Toni Kroos uzbierał ich jeszcze więcej, bo aż 3000. Tylko pięciu zawodników grało więcej. Facet, który miał powoli schodzić ze sceny i ustąpić miejsca młodszym okazał się niezwykle cenny przy wywalczeniu w dość łatwy sposób mistrzostwa Hiszpanii oraz dotarciu do finału Champions League. Tchouameni został przesunięty na pozycję stopera, a Kroos wspólnie z Fede Valverde oraz Edouardo Camavingą stworzyli podstawowy środek pola w układance Carlo Ancelottiego.
Toni Kroos posłał aż osiem asyst w tym sezonie La Liga. Nigdy nie był bramkostrzelnym typem pomocnika, a bardziej eleganckim regulatorem tempa. Kimś, kto nie traci piłek i zawsze wybiera najkorzystniejsze rozwiązanie, a przerzut na drugą stronę to dla niego bułka z masłem. Ancelotti często ściągał go z boiska w trakcie spotkań, ale Niemiec wychodził w podstawowym składzie na wszystkie sześć spotkań fazy play-off – 1/8 finału z RB Lipsk, ćwierćfinały z Manchesterem City i półfinały z Bayernem. “Carletto” oszczędzał go w końcówce meczów w La Liga, mając praktycznie pewny tytuł, a wykorzystywał go w Champions League. Początkowo, czyli jesienią Kroos był rzeczywiście rezerwowym, ale szybko wypracował sobie pozycję pomocnika nie do zastąpienia.
Ciągle namawiano go do tego, by wrócił do reprezentacji narodowej, a już najbardziej wtedy, gdy ta pod wodzą Hansiego Flicka gubiła się i przegrywała mecz za meczem. Zwiastowało to kompromitację na turnieju u siebie, dlatego błagano wręcz Toniego Kroosa, żeby w tej sytuacji pomógł. Rzeczywiście 34-latek dał się namówić i w lutym 2024 roku ogłosił, że wraca do kadry narodowej po trzech latach przerwy. Dał się ugiąć i namówić Julianowi Nagelsmannowi, ale też i całej niemieckiej opinii publicznej. Po prostu go pilnie potrzebowali. Jak ten powrót się rozpoczął? Asystą po kilku sekundach do Floriana Wirtza. Po prostu niesamowite. Z nim w składzie Niemcy wygrali 2:0 z Francją oraz 2:1 z Holandią. W obu meczach Toni zapisał sobie po asyście, grając przez pełne 90 minut. Od razu wyglądało to lepiej i dało nadzieję po beznadziejnym 2023 roku, gdzie nasi zachodni sąsiedzi przegrali aż sześć spotkań.
Tak pożądany przez reprezentację i klub postanowił jednak zawiesić buty na kołku i zakończyć karierę. Nie odchodzi odcinając kupony w Arabii Saudyjskiej. Nie udaje, że poszedł tam dla celów sportowych. Wielokrotnie sam wyśmiewał takie ruchy. Kończy na swoich zasadach i na pewno zapamiętamy to, że zrobił to będąc na szczycie – na mistrzostwach Europy (zobaczymy gdzie dojdą Niemcy) oraz po wywalczeniu mistrzostwa kraju i osiągnięcia finału Ligi Mistrzów (tu także zobaczymy czy ją wygra). Doskonale zna smak tego trofeum, bo mógł się z niego cieszyć aż pięć razy w karierze – cztery z Realem Madryt i raz z Bayernem. W “Królewskich” barwach gra od dekady i na tym się to zakończy. Długo nie ujawniał swoich planów, choć spekulowano, że da się jeszcze skusić na rok. Podjął jednak inną decyzję. Zawsze mówił, że gdy odejdzie z Realu, to odejdzie też z futbolu i to się właśnie dzieje. Żaden lukratywny kontrakt nie wchodzi w grę. To nie ten typ piłkarza, który rzuca słowa na wiatr. Widać to zresztą po tym, ile trzeba było go błagać o powrót do kadry. Skusiła go wizja turnieju na własnej ziemi. Ale tylko na krótko, na momencik, na chwileczkę.