Do startu nowego sezonu Ekstraklasy pozostały niecałe trzy tygodnie. Przygotowania nabierają się tempa, a dla niektórych czasu będzie jeszcze mniej. Mowa m.in. o Rakowie Częstochowa, który już za 10 dni rozpocznie swoją pucharową przygodę. Czas zatem przyjrzeć się na to, co słychać u ekstraklasowiczów na przełomie czerwca i lipca.
Raków Częstochowa jako pierwszy przystąpi do rywalizacji. Już 11 lipca pod Jasną Górę przyjedzie Flora Tallin w ramach I rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Estończycy to bardzo łaskawy los dla drużyny Dawida Szwargi, skoro wśród potencjalnych rywali były ekipy ze znacznie wyższym współczynnikiem od mistrza Polski. Przypomnijmy jednocześnie, że wyeliminowani pierwszego rywala sprawi, że później niewiele – jeden przeciwnik – będzie dzielić częstochowian od fazy grupowej, np. Ligi Konferencji. Oczywiście gracze mistrza kraju liczą na Ligę Mistrzów, ale do tego bardzo daleka droga. Tym bardziej wobec losowania drugiej rundy, w której prawdopodobnie rywalem Medalików będzie… Karabach. Azerski zespół to prawdziwa zmora dla naszych klubów i być może po raz kolejny wyeliminuje polską drużynę. Jednak zanim do tego dojdzie Raków musi ograć wspomnianą Florę.
Rzeczywistość bez Iviego Lopeza
Niestety przeciwko Estończykom, a także w kolejnych miesiącach nie zobaczymy Iviego Lopeza. Hiszpan zerwał, a raczej doznał zerwania więzadeł krzyżowych w sparingu z Puszczą Niepołomice po bandyckim faulu przeciwnika. Dla częstochowian to tragedia, skoro wypada ich najważniejszy zawodnik i gość, od którego w ofensywie zależało baaardzo dużo. Miało być spokojnie na rynku transferowym, a teraz trzeba na cito szukać zastępstwa dla Iviego. Wg mediów już ruszyły poszukiwania w kierunku hiszpańskim, ale na rynku polskim. Pierwszym, który mógłby wypełnić lukę był Luis Fernandez. Były gracz Wisły Kraków pozostaje bez klubu przez jego ogromne wymagania finansowe. Na poziomie I ligi zarabiał 120 tysięcy złotych, a po rozgrywkach chciał podwyżki do 200 tysięcy. Przekładając to na europejską walutę wychodziły zarobki w okolicach pół miliona euro na drugim poziomie! Biała Gwiazda nie mogła się na to zgodzić, więc Luis Fernandez szuka klubu z kartą na ręku. Póki co Raków go nie zgarnął, bo także sonduje możliwość pozyskania Jesusa Imaza z Jagiellonii Białystok. 33-latek też może być trudny do pozyskania, gdyż Jaga nie będzie chciała go puścić za małe pieniądze, a wiek raczej nie sprzyja, by wydać na niego sporo gotówki.
Starcie, po którym kontuzji nabawił się Ivi Lopez.
🎥 Raków Częstochowa (YouTube) pic.twitter.com/yhF10eGiwI
— Michał Budzich (@budzichmichal) June 27, 2023
Wicemistrz szybko działa
Legia Warszawa ma względny spokój w przygotowaniach. Wicemistrz kraju oraz zdobywca Pucharu Polski teraz ma jasny cel – wrócić na szczyt ligowej tabeli. W tym mają pomóc nowe nabytki. Od dawna było jasnym, że na Łazienkowską trafią Marc Gual z Jagiellonii oraz Patryk Kun z Rakowa. Spoza naszej ligi pojawiły się dwa kolejne nabytki. Radovan Pankov z Crvenej zvezdy Belgrad, a Juergen Elitim wzmocnił drugą linię prosto z Racingu Santander. Kolumbijczyk ma być brakującym ogniwem wobec kolejnej dłuższej kontuzji i absencji Bartka Kapustki.
W Legii trudno mówić o wielkich osłabieniach, skoro z podstawowego składu odszedł jedynie Filip Mladenović, dla którego byli przygotowani zastępcy. Boleśniejsze może być odejście asystenta trenera Kosty Runjaicia. Aleksandar Roginić wybrał lukratywną ofertę pracy w sztabie jednego z klubów ligi saudyjskiej. Eksperci podkreślają, że Roginić to był absolutnie najważniejsza postać sztabu i pierwszy współpracownik pierwszego trenera. To zatem dość istotna kwestia w kontekście szkoleniowym. Co ciekawe na obozie w Austrii z Legią przebywa niedawny analityk klubowy, a w ostatnim czasie jeden z najgorętszych trenerskich kąsków w kraju – Daniel Myśliwiec.
Lech powoli, ale konkretnie
Bardzo długo kibice Lecha Poznań czekali na pierwsze transfery do ich klubu. W końcu doczekali się dwóch nazwisk. Pierwszym ogłoszonym w mediach został Irańczyk Ali Golizadeh, a drugim Szwed Elias Andersson. W obu przypadkach są pewne haczyki i obaj nie przyjdą “na teraz”. W przypadku Persa mówimy o konieczności wyleczenia urazu do końca, co oznacza dołączenie do drużyny w okolicach przełomu sierpnia i września. Nadal jednak robi wrażenie cena, jaką Kolejorz ma zapłacić za reprezentanta Iranu. Mowa o kwocie około 1,8 miliona euro, która jest promocyjna wobec aktualnego stanu zdrowia skrzydłowego. Przy Bułgarskiej wiele jednak sobie obiecują po nim i liczą, że uda się wypełnić lukę po odejściu Michała Skórasia.
Elias Andersson to z kolei recepta na wypełnienie luki na lewej stronie defensywy. Co ciekawe gracz Djurgardens ma przenieść się w połowie lipca do Poznania. Dlaczego? Władze klubu ze Sztokholmu chciały by ich gracz mógł wystąpić w prestiżowym meczu z Malmoe 17 lipca, a zatem dopiero kilka dni przed inauguracją Ekstraklasy trafi na Bułgarską. Kwota transferu? Około 400 tysięcy euro. Wydaje się, że promocja w przypadku reprezentanta Szwecji. Tutaj jednak kluczem była długość kontraktu. Anderssonowi umowa w stolicy Szwecji kończyła się 31 grudnia 2023, a zatem to był ostatni moment dla DIF, by zarobić na swoim zawodniku.
Andersson to ofensywnie usposobiony defensor, bowiem do niedawna jeszcze występował jako… środkowy pomocnik. Wiele się mówi o jego kłopotach w defensywie, ale obserwatorzy ligi szwedzkiej mówią, że robi błyskawiczne postępy na swojej nowej – od niedawna – pozycji. Lech zapewne wie, co robi, bowiem transfery ze Szwecji w ostatnich latach raczej dobrze wspomina. Mikael Ishak, Jesper Karlstrom mogą tylko potwierdzić te słowa i zapewne ich obecność w Poznaniu również przyczyniła się do zwycięstwa rywalizacji klubu o tego gracza, z którym w ubiegłym sezonie lechici rywalizowali w Lidze Konferencji.
***
Najmniej znane nazwiska trafiły – póki co – do ostatniego z naszych pucharowiczów. Efthýmis Kouloúris oraz Joao Gamboa to zawodnicy, którzy mają ulepszyć maszyną Jensa Gustafssona. Cały czas jednak niespokojnie jest wokół klubu, gdzie dość głośno jest o sporym niezadowoleniu kibiców stylem zarządzania Portowcami przez prezesa Jarosława Mroczka. Wśród zarzutów jest m.in. drenowanie kieszeni kibiców przy cenach biletów i karnetów, a jednocześnie niewielkie inwestowanie w rozwój pierwszej drużyny. Trzeba jednak pamiętać, że Pogoń w ostatnim czasie miała spore wydatki, a mowa o stadionie czy rozbudowie klubowej infrastruktury.
Pieniądze znowu uciekły Legii
Jeden wychowanek legijnej akademii już trafił do zagranicznego klubu, a lada moment to samo stanie się z drugim. Mowa o Łukaszu Łakomym z Zagłębie do Young Boys Berno oraz potencjalnym transferze Szymona Włodarczyka do Sturmu Graz. Legia wychowuje, ale w seniorach już ktoś inny ich ogrywa i ktoś inny zbiera zasłużone profity. Pierwszy trafił do Szwajcarii za 1,4 miliona euro, drugi ma pójść do Austrii za około 2,5 miliona euro. Kwota łączna to około cztery miliony europejskiej waluty, jakie przechodzi po raz kolejny – np. po Mateuszu Praszeliku – koło nosa legionistom. Przykład Włodarczyka pokazuje przecież, że wiele nie trzeba było do wytransferowania młodego napastnika. Syn “Nędzy” strzelał głównie z karnych, a mimo tego Austriacy decydują się wyłożyć spore – w polskich warunkach – pieniądze. Jednak mogą go rozwinąć tak, jak zrobili ostatnio z dwoma napastnikami rocznika 2003. Najpierw Rasmus Hojlund, za którego zapłacili Kopenhadze niecałe dwa miliony euro, a później sprzedali za 17 milionów do Atalanty. Chwilę przed odejściem Duńczyka udało się z Antwerpii sprowadzić Holendra Emanuela Emeghe za tę samą kwotę, co Hojlunda i lada moment znowu będzie można spieniężyć za dużo większą gotówkę.
Oficjalnie: 🇵🇱Łukasz Łakomy w 🇨🇭BSC Young Boys! 💛🖤
Środkowy pomocnik przychodzi z Zagłębia Lubin za 2 mln euro i podpisał kontrakt na 5 lat.pic.twitter.com/drInxlVFiw
— Szwajcarska Piłka (@szwajcarska) June 14, 2023
Wrocławski cyrk kręci się w najlepsze
Po spadku Lechii Gdańsk do I ligi, Śląsk Wrocław to już zdecydowany numer jeden w Ekstraklasie pod względem dziwnego zarządzania. Trudno zrozumieć, jak klub z wielkiego miasta, mający taki potencjał, ogromny i nowoczesny stadion, może wykładać się niemal na wszystkich możliwych polach, włącznie z tym sportowym. W ostatnich miesiącach były tylko dwa pozytywy sportowe. Pierwszym było utrzymanie w Ekstraklasie, a drugim mistrzostwo Polski w CLJ U15. Tyle że w obu przypadkach szybko przestało być wesoło. W tym drugim już trzech chłopaków znalazło sobie nowe kluby i będą mogli się dalej rozwijać poza Wrocławiem. Trudno się dziwić, skoro drużyna U19 i rezerwy spadły i utraciły status tych ekip, które mogą pomóc w rozwoju najzdolniejszej młodzieży.
W pierwszym zespole też nie jest zbyt wesoło. Jacek Magiera pozostał w stolicy Dolnego Śląska, ale jego praca do łatwych nie należy. Bardzo dziwnie wyglądają pierwsze tygodnie pracy nowego dyrektora sportowego Davida Baldy. Czech udzielił znacznie większej liczby wywiadów, niż dokonał transferów w obie strony. Wojskowi powoli czyszczą klubową kadrę z totalnych niewypałów. Mowa o iberyjskim zaciągu: Diogo Verdasca, Victor Garcia trafili do rezerw, gdzie dołączyli do Caye Quintany. Cel jest jeden – całą trójkę pozbyć się z klubu i zwolnić pieniądze za ich kontrakty. Osobliwym było pozbycie się Islandczyka Daniela Leo Gretarssona do duńskiego Sonderjyske. Gotówkowy transfer za reprezentanta kraju zamknął się w kwocie… 75 tysięcy euro, z których trzeba było odpalić procent byłemu pracodawcy stopera. Zarobek zatem praktycznie żaden.
Jedynym plusem w tym momencie jest utrzymanie w klubie Karola Borysa. Jeden z liderów naszej widowiskowej reprezentacji U17 miał i ma mnóstwo ofert z zagranicy. Jedna z nich była z Manchesteru City, a raczej City Football Group, gdzie przebywałby na wypożyczeniach w kolejnych klubach. Druga, konkretniejsza, od PSV, gdzie miałby ogrywać się w drugoligowych rezerwach. Ostatecznie 17-latek pozostaje – póki co – we Wrocławiu i tam chce zaliczać seniorskie minuty. W ubiegłym sezonie jego licznik dobił do 610 minut, licząc pierwszy zespół i rezerwy. To właśnie było dość dziwne, że wiosną dostał kompletne ochłapy w pierwszej ekipie, a w rezerwach poza trzema kwietniowymi meczami, również próżno go było szukać. Zważywszy, że jego umowa jest ważna z WKS-em jeszcze przez rok, teraz Śląsk musi zrobić wszystko, by przekonać do ewentualnej prolongaty, która zapewniłaby gotówkę klubowi, bo trudno liczyć na dłuższe niż roczne utrzymanie Borysa w strukturach klubu. Jak? Oczywiście dać grać, na co liczą wszyscy dobrze życzący klubowi i młodej perełce.
***
To pierwsza część raportu dotyczącego przygotowań. Tym razem skupiliśmy się na czołówce, a także o sytuacji we Wrocławiu i dwóch wychodzących transferach młodych Polaków. W kolejnych notowaniach będziemy zaglądać do innych ekip, a także do nieco niższych poziomów rozgrywkowych w naszym kraju. Wiele przecież dzieje się także w I czy II lidze.