Skip to main content

W niedzielę w Ligue 1 czeka nas Le Classique, czyli starcie Marsylii z PSG. I bez tego spotkania na Stade Velodrome atmosfera jest bardzo gorąca. Na dziś nie wiadomo nawet, kto poprowadzi zespół OM w tym prestiżowym pojedynku.

Przed tygodniem mecz Marsylii z Rennes został przełożony z uwagi na „wyczyny” kibiców gospodarzy. Fani OM żądali dymisji prezesa, wywołując zamieszki na terenie ośrodka treningowego. Odpalono race, podpalono drzewo, zdewastowano bramę wjazdową, ponoć włamano się także do gabinetu trenera Villasa-Boasa, a nawet rzucono racą w jednego z piłkarzy – Alvaro Gonzaleza. W takiej atmosferze rozegranie ligowego meczu było wykluczone.

Parę dni później gruchnęła kolejna wiadomość – do dymisji podał się trener Villas-Boas. Czy miało to związek z ostatnimi wydarzeniami? Sam Portugalczyk zaprzecza. Stwierdził, że to efekt transferu do klubu Oliviera Ntchama. – Ntcham? Nie mam nic wspólnego z tą decyzją. Właśnie dlatego powiedziałem "nie". Nic o tym nie wiedziałem. Złożyłem rezygnację z powodu tego transferu, ponieważ nie zgadzam się z taką polityką kadrową. Nie chcę pieniędzy, po prostu chcę odejść – wypalił niespodziewanie 43-latek.

Dzień później Marsylia grała ligowy mecz z RC Lens – już bez Villasa-Boasa na ławce trenerskiej. Debiut Arkadiusza Milika w podstawowej jedenastce miał jednak słodko-gorzki smak. Polak strzelił gola na 2:0, ale jego zespół roztrwonił prowadzenie. Remis 2:2 przedłużył serię meczów OM bez zwycięstwa do pięciu, a wliczając w to także Superpuchar Francji – do sześciu. Ostatnie zwycięstwo marsylczycy odnieśli w Trzech Króli, pokonując 3:1 Montpellier. Potem był bezbramkowy remis z Dijon, wspomniana przegrana z PSG w meczu o Superpuchar, a następnie trzy kolejne porażki w Ligue 1. I wreszcie środowy remis z Lens. Fani Olympique faktycznie mają powody być wściekli.

Na giełdzie potencjalnych nowych trenerów OM królują nazwiska Maurizio Sarriego i Jorge Sampaoliego. Nic nie jest jednak przesądzone – włącznie z tym, że ktokolwiek pojawi się przed niedzielnym klasykiem.

PSG ma więc ułatwione zadanie i na pewno jest faworytem tego spotkania. Nie można jednak z góry przesądzać wygranej paryżan, bo oni sami nie są w optymalnej formie. Tydzień temu niespodziewanie polegli 2:3 w meczu Lorient – ekipą z dna ligowej tabeli. Aktualnie podopieczni Mauricio Pochettino nie są nawet liderem tabeli – oglądają plecy Lille i Lyonu. W dodatku przegrali już jeden mecz z Marsylią w tym sezonie. Na początku rozgrywek, jeszcze we wrześniu, paryżanie na własnym terenie przegrali Le Classique 0:1. Mecz zakończył się festiwalem czerwonych kartek po przepychance zawodników obu drużyn – arbiter pokazał aż pięć asów kier! Jedną z nich obejrzał Neymar, który pacnął w tył głowy Alvaro Gonzaleza.

Konflikt obu panów eskalował przy okazji Trophee des Champions – więcej pisaliśmy o tym TUTAJ. PSG udał się jednak rewanż i Pochettino szybko zdobył swoje pierwsze trofeum w nowym klubie. Nikt jednak nie będzie głaskał Argentyńczyka za wygrywanie pucharów na krajowym podwórku – jego zadaniem jest wywalczenie Champions League. Takich rywali jak Marsylia, szczególnie w kryzysie, musi po prostu zdmuchiwać z planszy.

Biorąc pod uwagę dwa ostatnie mecze, obfitujące w negatywne emocje, całą historię klasyków, a także obecną sytuację w Olympique, można się spodziewać niesamowicie gorącego wieczoru na Velodrome. Liczymy jednak także na niezłe piłkarskie widowisko, oby z udziałem Arkadiusza Milika, który na dobre wraca do wielkiego futbolu. Jeśli błyśnie w tak prestiżowym meczu, będzie miał z górki i z miejsca stanie się idolem szalonych fanów Marsylii. Przyćmić Neymara, Mbappe i spółkę będzie jednak dość ciężko.

Related Articles