Skip to main content

Początek sezonu, a Real Madryt już ma olbrzymie kłopoty kadrowe. Nie dość, że odszedł ich wirtuoz ataku, a zastąpić ma go… Joselu, to jeszcze teraz stracił absolutnie dwóch kluczowych zawodników, którzy prędko na boisko nie wrócą. Wszystko przez więzadła w kolanie, a raczej kolanach.

Thibaut Courtois. Nawet nie trzeba mówić, ile ten bramkarz znaczy dla Realu Madryt. Wystarczy sobie tylko przypomnieć w jakim transie bronił w finale Ligi Mistrzów 2022. Belg wybraniał też mnóstwo punktów w lidze. “Królewscy” niekoniecznie musieli grać jakieś świetne zawody, ale mieli takiego kozaka w bramce i nie musieli obawiać się naporów rywali. Tak było właśnie w sezonie 2021/22, gdy Real Madryt wywalczył dublet – mistrzostwo i Ligę Mistrzów. Przy sporym udziale belgijskiego golkipiera. Swoje robił też wzrost, który umożliwiał mu bardzo pewnie wychodzenie do dośrodkowań, będących w jego zasięgu. To są z pozoru proste i niezauważalne interwencje, które jednak dają defensywie pewność w funkcjonowaniu.

Takiego zawodnika nie da się zastąpić nikim. Courtois prędko nie wróci. Nie jest to uraz na miesiąc czy dwa. Podczas czwartkowego treningu doznał zerwania więzadła krzyżowego przedniego w lewej nodze. Ma przejść operację i wykluczone, że zagra w 2023 roku. Właściwie to może mieć cały sezon z głowy. Kontuzje tego typu potrzebują 10-12 miesięcy pełnej rehabilitacji. Przykład Modera pokazuje, że może zejść się nawet dłużej. Ewentualnie, przy dobrych wiatrach, wróci gdzieś na końcówkę, na kluczową fazę Ligi Mistrzów (jeśli Real wcześniej nie odpadnie) oraz na walkę w Primera Division po 30. kolejce. “Królewscy” musieli szybko działać. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że do końca okienka pozostało trochę czasu. Zastąpić Belga ma Kepa Arrizabalaga. Hiszpana bardzo chciał Bayern, jednak prezes Jan-Christian Dreesen przyznał, że ten w ostatniej chwili zdecydował się na Real.

To nie wszystkie kłopoty. Jedną lukę udało się zapełnić, ale pojawiła się jeszcze druga. Eder Militao to bezsprzeczny lider defensywy. Brazylijczyk bardzo się rozwinął w Madrycie i od “zapalnika”, któremu zdarzały się durne błędy, stał się naprawdę pewnym punktem środkowej części obrony, tworząc duet z Davidem Alabą lub Antonio Rudigerem. Właściwie to oni walczyli o miejsce u jego boku i często się wymieniali. Militao był tym stoperem numer jeden. Dlatego dla Realu to prawdziwy koszmar. Eder Militao zdążył rozegrać jedną połówkę z Athletikiem Bilbao, a po kilku minutach drugiej doznał pechowej kontuzji, chociaż jeszcze wtedy nikt tego nie wiedział. Najgorsze przypuszczenia potwierdziły badania. Tak jak Thibaut Courtois, też zerwał więzadło krzyżowe w lewym kolanie i czeka go podobnie długa przerwa. Real pozostaje z Alabą i Ruedigerem, ale na szczęście w tym przypadku ma zawodnika o statusie strażaka – Nacho Fernandeza. Zawsze solidnego, na którym może polegać.

Dlatego też “Królewscy” nie będą nikogo sprowadzać na tę pozycję i ograniczą się do podpisania Kepy za milion euro na bramkę. Chodzi o wypożyczenie bez możliwości wykupu, bo i tak przecież niepodważalną pozycję ma Courtois. Militao, podobnie jak klubowy kolega, również przejdzie operację. Real Madryt wygrał co prawda na inaugurację i mógł się cieszyć choćby świetną grą Jude’a Bellinghama, którą udokumentował pierwszą, oficjalną bramką (wcześniej strzelił w sparingu z United). Tyle tylko, że nawet wypracowanie dwóch punktów przewagi nad Barceloną schodzi na dalszy plan wobec kontuzji dwóch tak poważnych liderów tej ekipy. Real rozpoczyna sezon w smutnych nastrojach. Trudno będzie im zastąpić tak ważnych piłkarzy. Mogą mówić o wielkim pechu.

Related Articles