To zdecydowanie arcyciekawa kolejka Ligi Mistrzów z perspektywy niemieckich kibiców. Borussia z Realem, Bayern z Barceloną, a RB Lipsk gra z Liverpoolem. Stwierdzenie, że jest o mecz ostatniej szansy dla Czerwonych Byków byłoby przesadą, ale sytuacja drużyny przy ewentualnej porażce stanie się mocno niewesoła. W tle tego starcia jest osoba Jurgena Kloppa.
Bez wątpienia los nie był sprawiedliwy – jedni odhaczają łatwe trzy punkty z zespołami o niższym poziomie sportowym, a Lipsk grał już z Atletico Madryt, Juventusem, a teraz czeka na nich Liverpool. Mało tego, w perspektywie w 5. kolejce czai się już Inter. Wiadomo, że Liga Mistrzów to nie rurki z kremem, ale w przypadku RB Lipsk póki co jest to droga przez mękę. I dzisiejsze spotkanie na Red Bull Arenie ma naprawdę duże znaczenie. Z zerem punktów po trzech seriach gier będzie ciężko myśleć nawet o wejściu do TOP 24, czyli awansie do 1/16 finału.
A przecież poprzeczka wymagań nie poszła w dół. Liverpool prezentuje zbliżony, a być może nawet wyższy poziom niż Atletico i Juventus. The Reds rozegrali w tym sezonie 11 meczów i wygrali 10 z nich. Przegrali tylko – dość niespodziewanie – z Nottingham. W Champions League na rozkładzie mają już dwie włoskie kapele – Milan i Bolognę. Choć Jurgen Klopp na Anfield Road był, a raczej ciągle jest uwielbiany i ma status półboga, to jednak dziś nikt nie płacze po odejściu Niemca. Arne Slot robi kapitalną robotę od samego początku. Miał oczywiście komfortowe wejście do nowego klubu, bo Klopp zostawił mu dobrze naoliwioną maszynę, ale póki co nie tylko daje radę, ale wręcz daje coś ekstra.
A Klopp? Niedawno podpisał umowę z firmą Red Bull. Od stycznia będzie nadzorował sieć klubów finansowanych przez austriacki koncern, w tym m.in. RB Lipsk, które jest najpotężniejszym z filarów tego piłkarskiego kombinatu. Nie wiemy, czy Klopp rozpoczął już nieoficjalną pracę, ale jeśli tak, to na pewno mógłby mocno pomóc trenerowi Marco Rose w rozpracowaniu Liverpoolu. Zna ten zespół jak mało kto. Tym bardziej, że The Reds nie sięgnęli latem po wiele wzmocnień, więc skład, którym dysponuje Slot jest bardzo zbliżony do tego, którym w ostatnim sezonie zarządzał Klopp.
Spekulacje o tym, że Klopp może pomóc Rose przed dzisiejszym meczem są wyłącznie niepotwierdzonymi dywagacjami, bo formalnie Niemiec swoją pracę dla Red Bulla rozpocznie od przyszłego roku. Jednak, tak czy inaczej, wielu sympatyków tego energicznego szkoleniowca ma mu za złe tę decyzję, utożsamiając z austriackim koncernem wszystko to, co najgorsze w obecnej piłce – kult i wszechobecne rządy pieniędzy i całkowite odejście od romantycznej strony futbolu. Choć w gruncie rzeczy to wytarte frazesy, to jednak Klopp będzie musiał mierzyć się z zarzutami, że zaprzedał duszę diabłu, występującemu pod postacią czerwonego byka. Jeśli jednak będzie cierpieć z tego powodu, to będzie to cierpienie za miliony. Konkretnie miliony euro.
Wróćmy do dzisiejszego meczu – Liverpool jest w gazie, czego dowodem było zwycięstwo nad Chelsea w ostatnią niedzielę. RasenBallsport również spisuje się całkiem dobrze – obecnie zajmuje 2. pozycję w tabeli Bundesligi z bilansem 5-2-0 i – co najbardziej uderzające – raptem dwoma straconymi bramkami. Teraz tę żelazną defensywę trzeba przełożyć też na arenę europejską, bo tutaj w dwóch meczach Peter Gulacsi sięgał do siatki już pięciokrotnie.
A’propos węgierskiego bramkarza – dzisiejszy mecz z dużą uwagą oglądać będą na pewno wszyscy węgierscy kibice, ponieważ w Lipsku gra również Willi Orban, a jednym z filarów Liverpoolu jest z kolei Dominik Szoboszlai.
Obie drużyny grały ze sobą w 1/8 finału Ligi Mistrzów 2020/21. Liverpool dwukrotnie pokonał RB w stosunku 2:0 i pewnie awansował do ćwierćfinału. Jak będzie dziś w fazie ligowej nowej Ligi Mistrzów? Początek meczu o 21:00, a arbitrem będzie Sandro Schärer ze Szwajcarii.