Miała być rywalizacja Europy z Ameryką Południową. Vinicius Junior miał się spotkać ze swoim macierzystym klubem. Jednak Flamengo skompromitowało się w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata i rywalem Realu Madryt w finale będzie Al-Hilal.
Saudyjczycy mają za sobą już dwa mecze na tym turnieju. Paradoksalnie trudniejszym okazało się być starcie z Wydadem Casablanca. Przedstawiciela gospodarzy pokonali dopiero po rzutach karnych. Al-Hilal rundę później trafiło na Flamengo, z którym wygrało 3:2. To spora niespodzianka. Nadal przecież mowa o klubie, który dostarcza regularnie piłkarzy do wielkich europejskich klubów. Żeby przypomnieć sobie ostatnie lata wystarczy wymienić tylko Viniciusa Juniora czy Lucasa Paquete. Tym czasem Flamengo musiało uznać wyższość ekipy z Bliskiego Wschodu. To jednak nie jest ekipa anonimów. Luciano Vietto, Moussa Marega, Odion Ighalo, Andre Carillo to nie były gwiazdy pierwszego formatu w Europie, jednak reprezentowali poważne firmy na Starym Kontynencie. Do tego dwóch byłych graczy Flamengo – Carlos Cuellar oraz Michael. Ponadto wielu reprezentantów Arabii Saudyjskiej, z największą gwiazdą tamtejszej piłki Salemem Al-Dawsarim na czele. Ten ostatni zresztą ustrzelił dublet w półfinale. To on także był kluczową postacią reprezentacji Saudyjczyków podczas niedawnego mundialu w Katarze. Strzelił gole z Argentyną i Meksykiem, jednak Wojciecha Szczęsnego nie był w stanie pokonać, nawet z rzutu karnego.
Dla Al-Hilal to trzeci udział w tych prestiżowych rozgrywkach. Do tej pory dwukrotnie zajmowali czwarte miejsce. W 2019 roku przegrali po rzutach karnych z Monterrey, a rok temu dostali lanie od Al Ahly w meczu o trzecie miejsce(0:4). Teraz już wiadomo, że będą trzecim klubem z Azji, który zagra w finale. Trzeci raz rywalem drużyny ze strefy AFC będzie Real Madryt.
Lokalny dominator
Al-Hilal to najbardziej utytułowany klub w historii saudyjskiej piłki. 18 mistrzostw kraju to o jedno więcej niż razem wzięte dwa kolejne kluby – Al-Nassr i Al Ittihad. Do tego piętnaście wicemistrzostw i mamy naprawdę obraz hegemona. Ostatnie lata to kompletna dominacja ekipy z Rijadu. Pięć mistrzostw kraju w sześciu ostatnich sezonach najlepiej pokazuje, jak są mocni. Tylko w rozgrywkach 2018/2019 Al-Nassr ich zdetronizowało. Teraz jednak ponownie może do tego dojść. W połowie sezonu są na czwartym miejscu ze stratą pięciu punktów do klubu Cristiano Ronaldo.
W ostatnich latach także są bardzo mocno obecni w decydujących potyczkach o azjatycką Ligę Mistrzów. W 2017 roku musieli uznać wyższość Urawa Red Diamonds, ale już dwa lata później zrewanżowali się Japończykom. Co ciekawe może dojść do trzeciej potyczki pomiędzy tymi klubami. Mowa o edycji… 2022, która jeszcze się nie zakończyła. W Azji Liga Mistrzów podzielona jest na dwa regiony. Najpierw oddzielne drabinki wschodu i zachodu, by w finale zmierzyli się przedstawiciele obu tych stron. Na wschodzie rywalizacja przebiegła szybko i Urawa Red Diamonds – obecny klub Macieja Skorży – już w sierpniu ubiegłego roku zameldowała się w finale. Tymczasem na Bliskim Wschodzie są do rozegrania trzy rundy. Tempo szybkie, bowiem 1/8, 1/4 i 1/2 finału odbędą się jeszcze w lutym(wszystko w formie jednego meczu). Jednak wielki finał odędzie się dopiero na przełomie kwietnia i maja.
Po piąte trofeum w historii
Real Madryt tylko raz nie zdobył KMŚ, będąc na turnieju finałowym. Stało się tak w 2000 roku. Wtedy Los Blancos skończyli dopiero na czwartym miejscu, przegrywając z duetem brazylijskim Corinthians i Vasco da Gama oraz meksykańską Necaxą. Potem jednak w komplecie zgarniali wszystkie tytuły. W 2014 roku zrobili to po raz pierwszy. W Maroku pokonali San Lorenzo 2:0, dwa lata później, w Japonii, dopiero po dogrywce ograli Kashime Antlers 4:2. Ostatnie dwa triumfy w 2017 i 2018 roku były w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Tam pokonali 1:0 Gremio i 4:1 Al-Ain. Teraz po drugi zmierzą się z przeciwnikiem z Bliskiego Wschodu. Mogą jednocześnie zamknąć triumfem ostatnie KMŚ w obecnej formie.
FIFA chce by od 2025 roku turniej był rozgrywany, co kilka lat z udziałem… 32 zespołów i miał faktyczną rolę Klubowych Mistrzostw Świata. Póki co to nadal plany, bez konkretów, ale można zakładać, że światowa konfederacja będzie chciała wprowadzić je w życie i po prostu dobrze zarobić na turnieju, w którym weźmą udział najlepsze drużyny z całego globu.
Kłopoty z rzutami karnymi
Do tej pory “jedenastki” nie stanowiły kłopotu dla piłkarzy Los Blancos. Może nie mieli idealnego bilansu w sezonie 2022/2023, ale 8/10 w meczach oraz wygrana seria rzutów karnych z Valencią w półfinale Superpucharu Hiszpanii raczej nie dawała powodów do zmartwień. Ostatnie dwa mecze nieco ten pogląd mogły zmienić. W minioną niedzielę na Balearach nie strzelił Marco Asensio, w środę Luka Modrić. W pierwszym przypadku kosztowało to ligowe punkty, w drugim obyło się bez konsekwencji. Brak etatowego wykonawcy karnych – Karima Benzemy – sprawia jednak, że wcale to nie jest taki pewny element dla mistrza kraju, jak mogłoby się wydawać.
A trzeba pamiętać, że dobre strzały z jedenastu metrów mogą być kluczowe w kontekście kilku rywalizacji pucharowych. Mowa nie tylko o spotkaniu z Al-Hilal, ale także potyczkach z Barceloną w półfinale Copa del Rey czy spotkaniach z Liverpoolem w Lidze Mistrzów.
Kadrowo
Po stronie Królewskich na pewno zabraknie Thibauta Courtoisa. Belg nie pojechał do Maroka i był wykluczony z obu meczów tego turnieju. Na początku zabrakło tam także duetu Karim Benzema i Eder Militao. Ta dwójka jednak doleciała po półfinale, weźmie udział w ostatnim treningu przedmeczowym i po nim będzie wiadomo czy zagra. Wydaje się jednak, że na darmo Francuz z Brazylijczykiem nie podróżowaliby do Maroka. Warto dodać, że chwilową przerwę w pobycie na miejscu miał Nacho Fernandez. Wychowanek w środę zagrał w roli kapitana, a tuż po spotkaniu wrócił do Madrytu prywatnym samolotem… Florentino Pereza. W ten sposób Hiszpan był przy narodzinach kolejnego dziecka.
***
Początek finału Klubowych Mistrzostw Świata o godzinie 20:00. Wcześniej, bo o godzinie 16:30 odbędzie się mecz o trzecie miejsce. W nim Al Ahly zagra z Flamengo.