Pamiętacie jednego z braci Jureckich, kołowego o pseudonimie “Shreku”? Oczywiście, że tak, bo kto by nie pamiętał wszystkich tych bohaterów sprzed dekady. Wielu z nich zamieniło koszulki klubowe na dresy i zostało trenerami. Jednym z nich jest właśnie Bartosz Jurecki, który został selekcjonerem reprezentacji Polski. Na razie tymczasowo, w eliminacjach ME z Francją, a później… zobaczymy.
Bartosza Jureckiego – piłkarza ręcznego specjalnie przedstawiać nie trzeba. Każdy pamięta jak to przepychał się na kole z silnymi obrońcami i był jednym z filarów reprezentacji Polski Bogdana Wenty czy później Michaela Bieglera. W kadrze grał aż przez 12 lat, zaczynając jeszcze w czasach, gdy ten zespół dopiero się budował. Na koncie ma trzy medale mistrzostw świata – srebrny i dwa brązowe. Ten ostatni smakował trochę gorzko, bo nóż się w kieszeni otwiera, kiedy sobie człowiek przypomni co takiego wyprawiali tam sędziowie z Serbii – panowie amatorzy Nikolić i Stojković. Decyzji gwizdanych pod Katar w półfinale nie dałoby się zliczyć na palcach jednej ręki. Tam Bartosz Jurecki otrzymał indywidualne wyróżnienie dla najlepszego obrotowego mistrzostw. Karierę reprezentacyjną zakończył po jeszcze bardziej gorzkich, bo skończonych na czwartym miejscu, igrzyskach w Rio.
Po bogatej karierze zawodniczej, bo grał też przecież przez wiele lat w Magdeburgu, postanowił podzielić się swoimi doświadczeniami i zająć trenerką. Jako, że ostatnim jego zespołem były Azoty-Puławy, to właśnie tam otrzymał pierwszą pracę na stanowisku trenera w sezonie 2018/19, zajął 5. miejsce w PGNiG Superlidze i zaliczył przygodę w fazie grupowej europejskich pucharów, a konkretnie w EHF Cup, zapleczu Ligi Mistrzów. Dużym sukcesem było pokonanie w fazie eliminacyjnej TTH Holstebro, zdobywcy pucharu Danii. Azoty-Puławy awansowały tam po remisie 59:59 w dwumeczu, a przemówiła za nimi zasada bramek zdobytych na wyjeździe. Później jednak Jurecki zmienił stanowisko na dyrektora sportowego, a jego zadaniem było analizowanie dobrze mu znanego rynku niemieckiego celem poczynienia wzmocnień. Krótko to jednak potrwało…
Bo zdecydowanie wolał emocje związane z ławką i z dwóch możliwych opcji, czyli Piotrkowianina Piotrków Trybunalski oraz Chrobrego Głogów – wybrał tę pierwszą i pracuje tam do dzisiaj. Ale czy z jakimiś wyraźnymi sukcesami? Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie. Poprzedni sezon rzeczywiście był w wykonaniu Piotrkowianina znakomity, drużyna była rewelacją PGNiG Superligi, zajmując siódme miejsce, ogrywając silniejsze na papierze drużyny z Kwidzyna czy Głogowa. I to buduje nazwisko Jureckiego-trenera. Gdyby nie fatalna runda wiosenna (osiem porażek w ostatnich dziewięciu meczach), to wynik mógł być jeszcze większą rewelacją. Piotrkowianin był nawet przez chwilę czwarty. Co powie inny rabin? Że na przykład wcześniej zajął przedostatnie miejsce, ale miał szczęście, że nie musiał grac barażu o utrzymanie, bo pierwszoligowy Orlen Upstream SRS Przemyśl nie spełnił kryterium finansowego. Z kolei w bieżącym sezonie Bartosz Jurecki drży o utrzymanie.
Kilku graczy pod jego wodzą można wyróżnić. Przede wszystkim środkowego rozgrywającego, który dziś jest ważną postacią w reprezentacji – Piotra Jędraszczyka. On zapracował na transfer do Łomży Industrii Kielce w sezonie 2023/24, ale na razie jeszcze gra w Piotrkowianinie i ma pomóc w utrzymaniu. Drugim wartym wyróżnienia jest klubowy król asyst Piotr Mosiołek, który pod tym względem zajął 5. miejsce w całej lidze (155 asyst). W obecnym sezonie na razie znów jest piąty (77 asyst). Całościowo zespół jednak nie zachwyca, Jurecki przyjął pracę w… Gwardii Opole, zastępując tam Rafała Kuptela. Oczywiście to od nowego sezonu, bo w piłce ręcznej często ogłasza się ze sporym wyprzedzeniem ruchy transferowe. Na razie jest jeszcze w Piotrkowie Trybunalskim i ma misję do spełnienia. Misję utrzymania w PGNiG Superlidze oczywiście.
Pracę klubową łączył z byciem asystentem Patryka Rombla w reprezentacji i jak to często bywa – asystent zastąpił trenera głównego. Dochodzi mu teraz jeszcze większa odpowiedzialność i więcej obowiązków. Na ten moment ma status “tymczasowy”. W rozmowie z “Onet Sport” przyznał, że wszystko przewróciło mu się w sekundę, bo po pierwsze miał już ułożony swój spokojny plan kariery z trzyletnim kontraktem w Opolu, a po drugie był pewien, że Rombel na stanowisku jednak zostanie. Tak się nie stało… Na razie czekają go mecze eliminacyjne z Francją 8 i 11 marca. A co uważa na temat dalszej pracy na najważniejszym stanowisku? Cóż, temat go po prostu “zastrzelił”. Jurecki w wyżej wspomnianym wywiadzie… ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza, zatem daje sobie jeszcze czas do namysłu i tego, w jaki sposób będzie potrafił łączyć obowiązki. Pomóc w reprezentacji ma mu Michał Skórski i duża w tym jego rola, by Jureckiego odciążyć.