Skip to main content

Po czterech meczach Ligi Mistrzów, w czwartek czas na cztery potyczki w Lidze Europy oraz Lidze Konferencji. Polaków bardziej interesuje najmniej prestiżowy puchar, jednak sportowo zdecydowanie ciekawiej powinno być w Lidze Europy, gdzie osiem ekip chciałoby zgarnąć trofeum i przepustkę do Ligi Mistrzów na kolejny sezon.

18:45 Feyenoord – Roma
Jako pierwsze wyjdą ekipy, które w ubiegłym sezonie spotkały się w europejskich pucharach na neutralnym gruncie. Mowa o finale pierwszej edycji Ligi Konferencji, który padł łupem rzymian. Ekipa Jose Mourinho pokonała wówczas Feyenoord 1:0 po golu Nicolo Zaniolo. Nagrodą dla Romy był pewny występ w Lidze Europy. Teraz stawką jest “tylko” półfinał, ale przecież oba zespoły, podobnie jak pozostała szósta, znajdują się pięć meczów od zgarnięcia trofeum w majowym finale w Budapeszcie.

Kogo można uznać za faworyta tej pary? Wydaje się, że jednak osoba Mourinho, a także kadra Giallorossich daje większe szansę na to, by właśnie Roma mogła czuć się faworytem tego dwumeczu. Portugalczyk bez względu na to o co gra, zawsze chce włożyć trofea do gabloty. Rok temu kibice Romy oszaleli na punkcie zdobycia Ligi Konferencji, a rozgrywki trzeciej kategorii stały się kluczową sprawą w tej części Rzymu, co pozwalało wypełniać Stadio Olimpico w ostatnich rundach. Z drugiej strony Feyenoord pewnie zmierza po mistrzostwo Holandii. Osiem punktów przewagi na sześć kolejek do końca oraz łatwy terminarz sprawia, że ekipa Arne Slota lada moment powinna świętować kolejny tytuł. Krótko mówiąc wiele wskazuje na to, że jedni i drudzy awans do Champions League wywalczą sobie ścieżką ligową. Z drugiej strony okazja na puchar w Europie to nie lada gratka.

Arne Slot przyznał przed czwartkowym meczem, że najgorszym, co można zrobić z Romą to… stracić gola jako pierwszy. Wszystko dlatego, że rzymianie potrafią idealnie “zamrozić” spotkanie i przy prowadzeniu rzadko wypuszczają z rąk swoją szansę. Przy tym wspominał właśnie o finałowym spotkaniu w Tiranie. – Ziściło się to, czego obawialiśmy się najbardziej – że jedna z niewielu akcji Romy przerodzi się w bramkę i wystarczy im to, by wznieść do góry puchar. Wystarczyło jedno dobre podanie, świetne przyjęcie i zakończyło się to bramką. Nasi obrońcy wykonywali fantastyczną robotę przez 89 minut, ale z góry wiedzieliśmy że jak damy im strzelić gola, będzie nam niezwykle ciężko wyrównać. Po zmianie stron mieliśmy parę dobrych okazji, ale czas upływał, a Roma była dobrze skoordynowana i skupiona na utrzymaniu 1:0. Poza paroma pomniejszymi sytuacjami, nie doszliśmy do głosu i nie udało nam się wyrównać. To był dla nas bardzo przygnębiający wieczór – powiedział na przedmeczowej konferencji.

21:00 Bayer Leverkusen – Royale Union SG
Na papierze to powinna być najbardziej jednostronna rywalizacja ćwierćfinałowa w Lidze Europy. Bayer Leverkusen w ostatnich tygodniach jest w kosmicznej formie. Siedem kolejnych zwycięstw, a wśród skalpów między innymi ogranie Bayernu Monachium! Łącznie dziewięć gier bez porażki, a ostatnim zespołem, który ich pokonał, było Mainz 19 lutego, czyli niemal dwa miesiące temu. Maszyna Xabiego Alonso zaczęła trybić i idzie, jak burza. Szkopuł w tym, że Bayer musi odrabiać straty z pierwszej połowy sezonu i nadal nie może być pewny gry w pucharach na kolejny sezon. Na ten moment szóste miejsce daje im przepustkę do Ligi Konferencji, ale baskijski szkoleniowiec i jego ekipa chcą gonić. Daleko nie ma – 4pkt do Freiburga i 5 do RB Lipska, który zajmuje upragnione czwarte miejsce, dające Ligę Mistrzów jesienią. Cieszyć może przede wszystkim dobre zdrowie Floriana Wirtza. Młoda gwiazda niemieckiej piłki straciła mundial w Katarze przed zerwane więzadła krzyżowe. Ostatnio jednak błyszczy. Gol z Schalke, dublet asyst z Eintrachtem, a teraz celem będzie dorzucenie kolejnych zdobyczy w meczu z Belgami. Warto dodać, że Bayer już w poprzedniej rundzie grał na obiekcie, na którym odbędzie się finał. Tam pokonał Ferencvaros.

Royal Union Saint-Gilloise walczy o mistrzostwo Belgii. Stołeczna ekipa traci tylko dwa oczka do lidera Genku. Do końca fazy zasadniczej jeszcze tylko dwa mecze, ale potem czeka ich jeszcze sześć gier w grupie mistrzowskiej. Dopiero wtedy rozstrzygną się losy mistrzostwa. Stołeczna drużyna także nie może narzekać na dyspozycje i nie przegrała siedmiu ostatnich gier, a w tym czasie tylko dwukrotnie remisując. Zresztą jednym z remisów było 3:3 w Berlinie z Unionem, które nie przeszkodziło w zdobyciu awansu – w rewanżu rozbili trzeci zespół Bundesligi 3:0. W teorii teraz zagrają ze słabszym niemieckim klubem. Ale to tylko teoria, bowiem Bayer na papierze jest znacznie mocniejszy, a dodatkowo niezwykle rozpędzony.

21:00 Juventus – Sporting
Papier mówi Juventus, ale Sporting może się tylko zacząć śmiać. Przecież rundę wcześniej Portugalczycy wyeliminowali lidera Premier League – Arsenal. Ponadto warto dodać, że Lwy z Lizbony wiosną w pucharach dwukrotnie sprawę rozstrzygali… na wyjazdach. Zarówno Midtjylland, jak i Arsenal pokonali właśnie z dala od domu. Ponadto Sporting jest wśród ekip, dla których wygrana w LE to jedyna przepustka do Ligi Mistrzów na kolejny sezon. Oczywiście szansę jeszcze są przez ligę, ale niewielkie. Strata do trzeciej Bragi to pięć punktów, co przy takiej lidze raczej nie daje wielu pozytywów. Krótko mówiąc Ruben Amorim i spółka muszą nieudany sezon krajowy – szybkie odpadnięcie z pucharu oraz przegrany finał Pucharu Ligi – po prostu zastąpić dobrą kampanią w europejskich pucharach.

Juve, jeśli nie odzyska 15 punktów zabranych przez związek, raczej także nie ma co liczyć na Ligę Mistrzów. Osiem punktów to jeszcze większa strata, ale Starej Damie zostało więcej gier do końca. Ponadto czołówka – poza Napoli – notorycznie się myli. To może być nadzieja dla ekipy Maxa Allegriego. Z drugiej strony Juve staje przed dużą szansą na… podwójną koronę. W Lidze Europy 1/4 finału, zaś na krajowym podwórku pozostał im rewanż 1/2 finału Pucharu Włoch. W teorii najtrudniejsze zadanie właśnie w rewanżu. Jeśli wyeliminują Inter(w pierwszym meczu 1:1 w Turynie), to w finale zagrają prawdopodobnie z Fiorentiną.
Co ciekawe Juve także wiosną w pucharach lepiej wygląda poza domem, gdzie nie stracili gola – 3:0 w Nantes i 2:0 we Fryburgu.

21:00 Manchester United – Sevilla
Wydaje się, że to hit numer jeden ćwierćfinałów Ligi Europy. Manchester United uchodzi za faworyta numer jeden i trudno się dziwić. Sevilla może w tym sezonie zawodzi, ale grają przecież z drużyną, która zjadła zęby na tych rozgrywkach i jest najbardziej utytułowanym klubem licząc LE oraz wcześniejszy Puchar UEFA. Łącznie Andaluzyjczycy zgarnęli sześć tytułów – 2006, 2007, 2014, 2015, 2016 i 2020 – i przynajmniej przez kilka następnych lat nikt nie zrzuci ich z historycznej tabeli. Na drugim miejscu, z trzema zwycięstwami są ex-aequo Inter, Liverpool, Juventus czy Atletico. Tylko turyńczycy mogą w tym sezonie zbliżyć się do Sevilli.

Dla ekipy Los Nervionenses to nie jest najlepsza kampania i to lekko mówiąc. Dopiero 13. pozycja w ligowej tabeli oznacza, że właśnie Liga Europy jest ostatnią deską ratunku pod kątem awansu do pucharów na przyszły sezon. Dodatkowo wcale nie są pewni utrzymania w LaLiga, mając ledwie pięć punktów przewagi nad otwierającą strefę spadkową… Valencią. W pucharach robią jednak teraz swoje, eliminując Fenerbahce oraz PSV. Co ciekawe w obu przypadkach przegrywali na wyjazdach, nie strzelając gola.

Manchester United miał znacznie trudniejszą drogę. Dodatkowo dla Czerwonych Diabłów to już… czwarty hiszpański rywal na drodze! W fazie grupowej był Real Sociedad, który okazał się lepszy. Tyle że Baskowie po drodze odpadli z rozgrywek. United wiosną grają już tylko z Hiszpanami. Najpierw Barcelona, potem Betis, a teraz czas na kolejną drużynę z tego samego kraju, a runda po rundzie nawet tego samego miasta. Bilans jest bardzo dobry, bowiem wiosną zanotowali 3-1-0, co daje dużo optymizmu przed rywalizacją z Sevillą. Jednocześnie nadal muszą poświęcać uwagę lidze, gdzie walczą o miejsca 3-5 z Newcastle oraz Tottenhamem.

***

Przypomnijmy, że to pierwsze spotkania w tych parach. Rewanże odbędą się za tydzień – 20 kwietnia – ale wtedy już wszyscy będą rozpoczynać o jednej porze – 21:00.

Related Articles