Jeśli mielibyśmy wskazać jakiegoś pewniaka do złotego medalu w Paryżu, to Aleksandra Mirosław jest zdecydowaną liderką w Polsce. Jej imponująca seria kolejnych zwycięstw w Pucharze Świata wynosi już… siedem z rzędu – trzy w tym roku, trzy w poprzednim i jedno w 2021. Chodzi oczywiście o te, w których startuje, bo w nie wszystkich bierze udział.
Rok temu po trzech zwycięstwach z rzędu nie startowała już dalej w Pucharze Świata. Teraz celuje w odzyskanie mistrzostwa świata, więc znowu nie będzie budować serii. Aleksandra Mirosław jest sama dla siebie konkurencją. Cały czas pobija własne rekordy i bryluje w Pucharze Świata. W tym sezonie sprinterskie zawody wspinaczkowe odbyły się już w Dżakarcie, Seulu i Salt Lake City. Wszystkie wygrała Mirosław i coraz bardziej zbliża się do granicy poniżej sześciu sekund. W Seulu pokazała wybitną formę, bo tam w kolejnych wyścigach aż czterokrotnie pobiła rekord świata! Do tej pory wynosił on 6,53 s. Aleksandra Mirosław próbkę swoich możliwości dała w marcowych mistrzostwach Polski, gdzie w finale uzyskała czas 6,38 sekundy, jednak mistrzostwa Polski nie są zawodami oficjalnymi Międzynarodowej Federacji Wspinaczki Sportowej, dlatego nie mogły się wliczać. Najlepsza polska sprinternka pokazała jednak, że 6,53 długo się nie utrzyma jako rekord.
6,53 to wynik z zawodów Pucharu Świata w Salt Lake City w 2022 roku, a jeszcze rok wcześniej, dokładnie na igrzyskach olimpijskich w Tokio, Mirosław biła rekord świata, ustanawiając go na poziomie 6,84 s. Od tamtej pory zeszła aż o ponad pół sekundy w dół i cały czas przebija granice własnych możliwości. Szczególnie błysnęła w pierwszych zawodach tegorocznego Pucharu Świata w Seulu. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby rekordy padały tak szybko. 6,53 od razu tam pękło, bo już w eliminacjach. Rekord świata został poprawiony przez Polkę aż cztery razy. Najpierw na 6,46, potem 6,37, 6,35 i na koniec, w finale, na 6,25 sekundy. Na kolejnych zawodach Pucharu Świata już się do rekordu nie zbliżyła, ale i tak była najlepsza. Hinduska Desak Made Rita Kusuma Dewi miała chrapkę na zwycięstwo u siebie w Dżakarcie, jednak 6,52 s jej nie wystarczyło. Do Oli Mirosław zabrakło 0,09 s. Hinduska próbuje wywierać presję, ale na razie jeszcze nie udało jej się wygrać z naszą sprinterką.
Zwycięstwo w Salt Lake City było dla Mirosław trzecim na trzy w tegorocznym Pucharze Świata. Tutaj najlepszy wynik osiągnęła w półfinale – 6,39 s. Do końca sezonu pozostały jeszcze zawody w szwajcarskim Villars, Chamonix we Francji i na koniec w chińskim Wujiang. Czołówkę tzw. “Speeda” stanowią przede wszystkim Indonezyjki, gdzie sport ten jest bardzo popularny. Mimo to żadna z nich nie umywa się do wyników Oli Mirosław. W TOP10 klasyfikacji ogólnej są aż trzy reprezentantki Indonezji. U mężczyzn aż połowa TOP10 to Indonezyjczycy, do tego czterech to Chińczycy, co pokazuje fenomen tego sportu na azjatyckiej scenie. Dla 29-letniej Polki zwycięstwo w Salt Lake City było siódmym z rzędu w PŚ, Wygrywa, jeśli tylko startuje. Do Villars (30 czerwca-2 lipca) i Chamonix (7-9 lipca) nie pojedzie, bo priorytetem są mistrzostwa świata w Berlinie na początku sierpnia oraz Igrzyska Europejskie w Krakowie. Tam będzie walczyć o odzyskanie tytułu, który w 2021 roku niespodziewanie przegrała z Natalią Kałucką w półfinałowym wyścigu.
Szybkościówkę dobrze się ogląda, bo mierzą się dwie zawodniczki na raz. I tak aż do finału. Mamy dwie takie same ściany, kamerę podzieloną na pół i skierowaną na obie równocześnie. Jedna zawodniczka bądź zawodnik odpada, a druga przechodzi dalej. Jest to dużo efektowniejsze od „koleżanek wspinaczkowych” – boulderingu oraz prowadzenia, gdzie liczy się taktyka i rywalizuje się głównie ze sobą. Wspinaczka na czas ma przede wszystkim coś, co powinno dodatkowo przyciągać zainteresowanie, czyli oczywiście sukcesy reprezentantów Polski. Zawody Pucharu Świata pokazuje Eurosport. Oprócz Oli Mirosław, z sukcesami startują także siostry Kałuckie. Całe polskie trio stanęło na podium mistrzostw Europy rok temu. Na igrzyskach w Japonii medalu nie było, bo ktoś wpadł na debilny pomysł, by połączyć ze sobą sprint, bouldering oraz prowadzenie, a to są zupełnie inne światy. Więcej o fenomenie wspinaczki sportowej pisaliśmy osobno tutaj.